piątek, 28 lutego 2014

ABP FULTON SHEEN - wypowiedzi


FULTON SHEEN

To nie jest pamiątka

Msza święta nie jest pamiątką. Gdy idziesz na Mszę świętą, to nie jest to samo, co pójście, na przykład, na wzgórze Golgoty, oderwanie kawałka skały i powiedzenie: "to jest pamiątka z miejsca, na którym umarł nasz Pan". Nie, Msza święta jest wizją, jest ona akcją w czasie i w wieczności. Jest ona akcją w czasie, gdyż ma ona miejsce na naszych oczach, na ołtarzu. Jest ona również akcją w wieczności, jeśli chodzi o jej zbawczą wartość. Wszystkie zasługi śmierci, zmartwychwstania, wniebowstąpienia i uwielbienia naszego Pana odnoszą się do nas. Jednoczymy się z tym wielkim aktem Miłości. Msza święta nie jest zatem pamiątką odrębną od krzyża. Jeśli w trakcie Mszy świętej zamkniemy oczy i skoncentrujemy się na jej tajemnicy, znajdziemy się u stóp krzyża wraz z Maryją, Marią Magdaleną i świętym Janem.

Prawdziwy problem Kościoła

W ostatnich latach zostaliśmy zarzuceni olbrzymią ilością socjologicznych, psychologicznych i teologicznych badań na temat tego, co stało się z Kościołem. Nie są one jednak zbyt pożyteczne, gdyż przyczyny kulturowe nie objaśniają tego, co się stało. Kościół przeżywa wielki kryzys i swoistą degenerację w każdym kraju świata: Afryka cierpi; Kościół w Azji cierpi; Europa cierpi. Gdyby istniały jedynie przyczyny kulturowe, skutki nie byłyby tak powszechne. Muszą zatem istnieć inne, pozakulturowe i ponadnarodowe przyczyny. Jedną z przyczyn, której nie należy lekceważyć, jest przyczyna szatańska. Wszędzie, gdzie wylewa się Duch Święty, intensywnie ujawniają się diabelskie wysiłki. Na przykład, gdy Mojżesz czynił cuda, magicy faraona powielali niektóre z nich. Gdy Kościół otrzymał Ducha Świętego, miało miejsce prześladowanie św. Szczepana. W przypadku Soboru Watykańskiego [II] miało miejsce rozlanie Ducha Świętego i jednocześnie rozlanie złego ducha. Lecz nasi teologowie zlekceważyli ten demoniczny element. Bóg mówi: "Jestem Który Jestem". Diabeł mówi: "Jestem, którego nie ma". Szatan jest zawsze najsilniejszy, gdy zaprzecza się jego istnieniu. Przed popełnieniem grzechu, Szatan jest zawsze naszym obrońcą, a Chrystus - oskarżycielem. Szatan jest obrońcą: "Oczywiście, Sobór Watykański Drugi wszystko to zmienił. Już w to nie wierzymy! W końcu trzeba iść z duchem czasu!". Jest prawie niemożliwością znaleźć dziś teologa, który pisze o szatanie, chyba że po to, aby zanegować jego istnienie. Nie dzieje się tak w literaturze. Nie dzieje się tak w psychiatrii. Dzieje się tak tylko w teologii.

Na kogo można liczyć w walce o ratunek dla naszego Kościoła? Nie na naszych biskupów, naszych kapłanów ani członków zakonów. To WASZE zadanie, ludu wiernego! Pan Bóg dał wam rozum, oczy i uszy, abyście uratowali Kościół. WASZA misja to pilnować, aby wasi kapłani zachowywali się jak kapłani, biskupi jak biskupi, a zakonnicy jak zakonnicy!


Masz dokładnie te same oczy za dnia, co w nocy, lecz w nocy nic nie widzisz, gdyż brak ci światła słonecznego. Podobnie dzieje się, gdy dwie identycznie wykształcone osoby, z tymi samymi predyspozycjami umysłowymi, z tą samą zdolnością oceny, spojrzą na Hostię intronizowaną na ołtarzu. Jedna z nich ujrzy chleb, druga zaś Chrystusa, oczywiście nie oczami ciała, lecz oczami Wiary. Gdy obie te osoby spojrzą na śmierć, jedna ujrzy kres życia biologicznej jednostki, druga zaś nieśmiertelne stworzenie sądzone przez Boga za to, jak korzystało z ziemskiej wolności. Przyczyną tych różnic jest światło, którego brakuje jednej z tych osób - światło Wiary.

Boskie miłosierdzie

Pewna kobieta napisała do mnie o swoim bracie. Nie przystępował do sakramentów od około trzydziestu lat, a teraz umierał w szpitalu. Powiedziała, że nie tylko prowadził on złe życie, lecz był on złym człowiekiem. Z premedytacją deprawował młodych ludzi i rozpowszechniał wśród nich ulotki mające na celu zniszczenie ich wiary i moralności.

Jego siostra napisała mi, że odwiedziło go już około dwudziestu księży i wszyscy zostali przez niego wyrzuceni z jego szpitalnej sali.

„Czy zechce Biskup odwiedzić mojego brata?” – spytała mnie.

Wcieliwszy się w rolę ostatniej deski ratunku, odwiedziłem go tamtej nocy i zdołałem pozostać w jego sali jakieś pięć sekund. Nie wskórałem więcej niż inni.

Lecz zamiast odwiedzić go tylko raz, odwiedziłem go czterdzieści razy. Przez czterdzieści kolejnych wieczorów szedłem, aby odwiedzić tego człowieka. Za drugim razem zostałem przez 10 lub 15 sekund. Każdej nocy przedłużałem swą wizytę o kilka kolejnych sekund. Pod koniec miesiąca spędzałem z nim dziesięć do piętnastu minut.

Nigdy nie poruszałem tematu jego duszy, aż do czterdziestego wieczoru. Tamtego wieczoru przyniosłem ze sobą Najświętszy Sakrament oraz Święte Oleje i powiedziałem mu:

„Williamie, tej nocy umrzesz”

Odpowiedział: „Wiem”

“Jestem pewien, że zechcesz pogodzić się z Bogiem dziś wieczorem”

Odparł: „Nie zechcę! Odejdź stąd!”

Powiedziałem: „Nie jestem tu sam”

„Kto jest z tobą”

„Przyniosłem ze sobą Chrystusa. Czy Jego również chcesz wyrzucić?”

Nic nie powiedział. Ukląkłem koło jego łóżka i trwałem tak przez piętnaście minut, gdyż miałem przy sobie Najświętszy Sakrament. Odmówiwszy modlitwę, powiedziałem ponownie:

„Williamie, jestem pewien, że chcesz pogodzić się z Bogiem, zanim umrzesz.”

Odmówił i zaczął przywoływać pielęgniarkę. Aby go uspokoić, poszedłem w kierunku drzwi, jak gdybym chciał wyjść. Szybko jednak powróciłem, położyłem głowę koło jego twarzy na poduszce i rzekłem”

„Jeszcze tylko jedna prośba, Williamie. Obiecaj mi, że zanim umrzesz dziś w nocy, wypowiesz słowa ‘Jezu mój, zmiłuj się nade mną’”

„Nie powiem, idź stąd!”

Musiałem odejść. Powiedziałem pielęgniarce, że gdyby wezwał mnie tamtej nocy, wrócę do szpitala. Około czwartej nad ranem pielęgniarka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że właśnie umarł. Spytałem ją, jak wyglądała jego śmierć.

“Około minuty po wyjściu Księdza Biskupa zaczął mówić: “Jezu mój, zmiłuj się nade mną” i nie przestał wymawiać tych słów aż do śmierci.

Nic we mnie nie miało na niego wpływu. Była to Boska inwazja na kogoś, kto niegdyś miał wiarę i ją utracił.

POJEDYNCZE WYPOWIEDZI

Na koniec Pan nagrodzi nas nie na podstawie naszej aktywności, lecz według tego, czy byliśmy wierni Jego sprawie.

Agnostycyzm nie jest stanowiskiem intelektualnym, lecz trucizną moralną, lub raczej intelektualną obroną życia, które boi się światła.

Nic bardziej nie deprecjonuje ludzkich więzów niż przekonanie, że przyjaciół zdobywa się przez pochlebstwo.

Korona cierniowa jest warunkiem korony chwały.

Współczesna edukacja nie odróżnia błędu od grzechu; uczy ona, że to, co nazywamy złem, jest tylko błędem intelektualnym.

Istnieje tylko jedna rzecz na świecie, która jest definitywnie i bezsprzecznie twoja; jest to twoja wola. Zdrowie, władza, majątek i honor mogą zostać ci odebrane, ale wola jest nieodwołalnie twoja, nawet w piekle. Dlatego nic w życiu nie liczy się tak bardzo jak to, co zrobisz ze swoją wolą.

Arcybiskup Fulton J. Sheen

Komentarz Obamy do zwolnników aborcji


„Praca, którą wykonujecie, to praca Boga” – powiedział Barack Obama w Waszyngtonie do zwolenników aborcji, którzy są członkami wspierającej go grupy Organizing for Action.

To nie pierwszy taki komentarz prezydenta Stanów Zjednoczonych. W przeszłości w mowie do wielkiej organizacji aborcyjnej Planned Parenthood mówił, że ma na dzieję, iż Bóg jej błogosławi.
„Tak długo jak musimy walczyć by zapewnić kobietom dostęp do jakościowej, przystępnej opieki zdrowotnej, tak długo jak musimy walczyć by chronić prawo kobiet do dokonywania wyboru w sprawie własnego zdrowia – pragnę, byście wiedzieli, że macie prezaydenta, który będzie tam z wami, walcząc na każdym kroku tej drogi. Dziękuję, Planned Parenthood. Niech Bóg was błogosławi” – mówił wówczas Barack Obama.
Jego najnowszy komentarz jest bardzo podobny. Oto zdaniem prezydenta USA walka o prawo do zabijania własnych dzieci przez matki jest działaniem, które podoba się Bogu! Jaką religię wyznaje w takim razie Barack Obama? Wielokrotnie deklarował, że jest chrześcijaninem, ale jego słowa wskazują na coś wprost przeciwnego. Zabijanie nienarodzonych może podobać się bowiem wyłącznie diabłu.

pac/lifenews

czwartek, 27 lutego 2014

Relacja filmowa Maciej Świrski

fundacja_logo_p.2.png

Relacja filmowa Maciej Świrski w Klubie Zygmuntowskim

25.02.2014
Szanowni Państwo,
W poniedziałek 17 II 2014 r. w Klubie Zygmuntowskim odbyło się spotkanie z Maciejem Świrskim, z którego filmową relację można obejrzeć klikając na zamieszczony poniżej link:

http://youtu.be/rt_NNgNS-XQ
Relacje z pozostałych spotkań, które odbyły się w Klubie Zygmuntowskim można obejrzeć na oficjalnym kanale Fundacji.

http://www.youtube.com/user/KlubZygmuntowsk Klub Zygmuntowski

O Fundacji

Fundacja Zygmunta Starego działa na rzecz restytucji świadomości narodowej, a także ochrony polskich symboli państwowych. Nasze starania zmierzają do budowaniu dialogu i porozumień społecznych, których nadrzędnym celem jest dobro kraju, niepodległość państwa polskiego i trwanie narodu polskiego, uwzględniające tożsamość, aspiracje i zamożność jego obywateli. Fundacja zabiega o rozwój aktywnych zachowań obywatelskich, nadając swoim zamiarom charakter pracy u podstaw.

środa, 26 lutego 2014

Orędzie Matki Bożej z 25 lutego 2014

„Drogie dzieci! Widzicie, słyszycie i czujecie, że w sercach wielu ludzi nie ma Boga. Nie chcą Go, bowiem są daleko od modlitwy i nie mają pokoju. Dziatki, módlcie się, żyjcie wg. Bożych przykazań. Bądźcie modlitwą, wy, którzy od samego początku odpowiedzieliście „tak” na moje wezwanie. Dawajcie świadectwo o Bogu i mojej obecności i nie zapominajcie, dziatki, że jestem z wami i was kocham. Dzień po dniu wszystkich was oddaję memu Synowi Jezusowi. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie"


„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

niedziela, 23 lutego 2014

Morderstwo egipskiej chrześcijanki


W Górnym Egipcie doszło do kolejnego w ostatnim czasie morderstwa na tle religijnym. Ofiarą muzułmanina została 30-letnia chrześcijanka.

Napastnik chciał najpierw zdemolować aptekę i pobić jej koptyjskiego właściciela. Kiedy udało się go stamtąd wyrzucić, napadł na idących ulicą dwóch chrześcijańskich studentów, którym także udało się obronić. Na tym nie skończył się antychrześcijański szał Egipcjanina.

Mężczyzna zaatakował kolejną koptyjską aptekę. Tym razem zabił 30-letnią farmaceutkę Madline Wagih Demian. Jak tłumaczył brat ofiary, Ayman Wagih Demin, Madline została zamordowana „tylko dlatego, że była chrześcijanką”.

http://www.pch24.pl/morderstwo-egipskiej-chrzescijanki,21281,i.html

sobota, 22 lutego 2014

Ukraiński kocioł, czyli kto z kim walczy


Rzeczywistość nie jest tak prosta, jak przedstawiają ją media. Na Ukrainie nie mamy do czynienia z prostym podziałem na „władze” i „opozycję”. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony mamy różne środowiska, partie, poglądy i cele.

Władza – czyli prezydent Janukowycz i Partia Regionów, popierająca autorytaryzm na szczeblu centralnym i regionalizm w sprawach rozwoju i gospodarki. Krytykowana jako niedemokratyczna i prorosyjska, w przeszłości oskarżana o fałszowanie wyborów. W jej szeregach są zarówno zwykli robotnicy, biedni rolnicy, ekonomiczni oligarchowie, jak i członkowie resortów siłowych i służb specjalnych. Nie jest ideologicznie jednolita, posiada skrzydło twardogłowe i gotowe do użycia siły, jak i otwarte na negocjacje i ustępstwa. Partię Regionów wspiera Komunistyczna Partia Ukrainy, także prorosyjska i antyzachodnia.

Opozycja – jej największą siłę stanowi partia Batkiwszczyna, centroprawicowa, umiarkowanie nacjonalistyczna, utworzona przez (odbywającą karę więzienia za malwersacje finansowe na wielką skalę) Julię Tymoszenko i wchodzącą w skład jej Bloku. Była powiązana z niektórymi oligarchami; głosi hasła reform społecznych, politycznych i gospodarczych oraz zbliżenia z zachodem. UDAR mistrza świata w boksie wagi ciężkiej Witalija Kliczki to druga co do wielkości partia opozycyjna. Jej program opiera się na postulatach liberalizmu, modernizacji kraju i integracji z UE. Mocno powiązana z niemiecką chadecją i kanclerz Merkel, wspierana (finansowo) przez chadecką Fundację Konrada Adenauera. Partia Swoboda Oleha Tiahnyboka to trzecia siła opozycji. Skrajnie nacjonalistyczna, antyżydowska, antyrosyjska i antypolska. Pod poprzednią nazwą (Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy) posługiwała się symboliką jednoznacznie kojarzoną z nazizmem i III Rzeszą. Propaguje kult kolaboracji z Hitlerem, OUN-UPA i ukraińskiej dywizji SSZnana z pomysłów odebrania ziem południowo-wschodnich Polsce i przeniesienia do Polski cmentarza Orląt we Lwowie. Światowy Kongres Żydów uznał tę partię za neonazistowską i domaga się jej delegalizacji. Jednak ambasador UE na Ukrainie, Jan Tombiński, uznał w grudniu Swobodę za równoprawnego partnera w rozmowach z Unią. Oficjalnie Swoboda jest za integracją z UE, faktycznie głosi hasła antyzachodnie i izolacjonistyczne. Postuluje przyznanie Ukrainie statusu mocarstwa atomowego.

Obok powyższych trzech filarów antyprezydenckiej opozycji, demonstrantów wspierają także mniejsze, demokratyczne, socjaldemokratyczne, ludowe i radykalne ugrupowania. Uwagę zwrócić należy na skrajnie nacjonalistyczną partię UNA-UNSO, której przewodniczącym jest Jurij Szuchewycz – syn Romana, dowódcy UPA, odpowiedzialnego za Rzeź Wołyńską. Partia głosi ideę federacji bałtycko-słowiańskiej. W latach 90. skrajnie antypolska, po pomarańczowej rewolucji nagle zaczęła głosić przyjaźń z Polską, jednocześnie kultywując dziedzictwo zbrodniczej i ludobójczej UPA. Partia antyrosyjska i antyżydowska, negująca w swych publikacjach holocaust. Jej członkowie w różnych konfliktach i wojnach walczyli przeciwko Rosji.

Michał Soska

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 6 (953) z 4 lutego 2014 r.

Rekolekcje z o. Johnem Bashoborą w Słupsku

Program rekolekcji na sobotę:

08.30 – Różaniec
09.00 – Rozpoczęcie
09.10 – Modlitwa uwielbienia
09.30 – Konferencja o. Johna
11.00 – Przerwa (kawa i herbata)
11.30 – Konferencja o. Johna
13.00 – Obiad
15.00 – Koronka i uwielbienie
15.30 – Konferencja o. Johna
17.00 – Przerwa (przygotowanie Eucharystii)
17.15 – Eucharystia
19.00 – Kolacja (kawa i herbata)
20.00 – Adoracja z modlitwą o uzdrowienie
22.00 – Zakończenie dnia rekolekcyjnego


Transmisja oraz pozostałe informacje i program na niedzielę oraz na kolejne dni w Kołobrzegu, Szczecinku, Pile – na stronie:
www.dobremedia.org

piątek, 21 lutego 2014

Św. Michał Archanioł w Gdańsku 23-25.02.2014

Moi Drodzy!
Nie przegapcie tego wydarzenia, św. Michał Archanioł, figura z Groty Objawień na Gargano w Gdańsku. Wiele łask, nawróceń i uzdrowień. 
23-25.02.2014
przyjdź chociaż na kilka godzin, nie zwlekaj - to czas łaski.




Ks. Bashabora w Wiedniu


UPRZEJMIE INFORMUJE ZE KSIÄDZ BOSHABORA BEDZIE W WIEDNIU W PARAFII
GDZIE PROBOSZCZEM JEST KSIÄDZ PAWEL WÖJCIGA
http://www.pfarre-gartenstadt.at/

DNIA 10,11, oraz 12 KWIETNIA 2014 roku W PARAFII GARTENSTADT BEDZIE
TLUMACZONE NA J.POLSKI ,Z CIESZYNA TO okolo 3-4 GODZINY JAZDY samochodem BLIZEJ NIZ DO LICHENIA
 
 
 PIEKNY FILM:

PROSZE ZOBACZYC NA 56 MINUTE TEGO FILMU O SWIETYM PATRYKU CO ON ROBIL ORAZ 1:00:17 MINUTE (tak tez KSÄDZ Bosha BOra robil gdy go otruc chcieli) I NA 1:03:01 MINUTE TO SÄ CUDA SWIETEGO PATRYKA W IRLANDII KTÖRÄ CHCIAL BOGIEM ZARAZIC CHRZCIC WPROWADZAC CHRZESCIJANSTWO

Rekolekcje: s. Margaritha Valappila i ksiądz Manfred Huber

Zapraszam wszystkich chętnych i spragnionych słowa Bożego na rekolekcje, które poprowadzą siostra Margaritha Valappila i ksiądz Manfred Huber :

Wtedy Matka Jego powiedziała do sług:
"Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5)

Termin rekolekcji:

15.06 (niedziela godz. 16:00)  do 18.06.2014 roku (środa po południu)

Miejsce rekolekcji:

Dom Pielgrzyma na Górze Świętej Anny koło Opola  http://www.dompielgrzyma.pl/


Opłata za uczestnictwo: 
• z noclegiem i pełnym wyżywieniem * 
 
Ø 300 zł/osoby – zakwaterowanie w pokoju 2-osobowym z łazienką – 
(pokoje 2-osobowe dostępne tylko dla małżeństw ze względu na ich ograniczoną liczbę) 
 
Ø 280 zł/ osoby zakwaterowanie w pokojach 3, 4, 5 – osobowych z łazienką 
 
Ø 250 zł /osoby – zakwaterowanie w pokojach 4, 5 – osobowych z łazienką na korytarzu 
 
Ø niezależnie od wybranego pokoju zaliczka wynosi 170 zł 
 
• bez noclegu z obiadami 185 zł / osoby ( całość płatna przy rezerwacji) 
 
 
* Ww. opłata uwzględnia 1 dzień postny tzn. śniadanie, obiad o chlebie, kolacja na gorąco. Osoby, 
które chcą spożywać w ten dzień normalne posiłki zobowiązane są zapewnić to sobie na własny 
koszt. 
W ośrodku brak pokoi jednoosobowych!!!! 
 
Brak możiwości noclegu w Domu Pielgrzyma w nocy z 14.06 na 15.06. 
 
Zgłoszenia: 
• Pisemnie na adres: rekolekcjeinfo@gmail.com 
• Telefoniczne: 22 867 32 75 (po 17:00) 
 
 
Udział w rekolekcjach tylko po uprzednim mailowym zapi

czwartek, 20 lutego 2014

Spotkanie Biblijne 20.02.2014

Zapraszamy wszystkich na dzisiejsze spotkanie ze Słowem  Życia. Na zakończenie indywidualne błogosławieństwo relikwiami św. Kaspra.

godz. 20.00
aula 

Misjonarze Krwi Chrystusa w Swarzewie

środa, 19 lutego 2014

Jak tu nie ufać słowu Anioła

Czasem słyszę zarzuty stawiane przez niedowiarków: Dlaczego ciągle giną ludzie i żaden anioł im wówczas nie pomaga? Ja też mogę postawić pytanie: Dlaczego Jezus uzdrawiał i nadal uzdrawia tylko niektórych? Przecież mógłby uzdrowić i pomóc wszystkim!

Z pokorą musimy przyznać, że nie znamy odpowiedzi na te pytania, bo nie znamy Bożych planów wobec nas. Jedno wydaje się być pewne: miłe są Bogu osoby, które Go kochają, starają się żyć Ewangelią i oddają się w Jego opiekę. Anielska pomoc może być tego doskonałym potwierdzeniem.

Anioł z komórką

Ksiądz Marek z archidiecezji katowickiej mówi, że do końca życia nie zapomni zaskakującej przygody, która przytrafiła mu się w 1996 roku, we wtorek przed samą środą popielcową. Aby uczcić koniec karnawału, ks. Marek z kilkoma znajomymi nauczycielami wybrał się do jednego z katowickich kin. Wszyscy razem pojechali jego samochodem. Kiedy wracali z seansu, około godz. 22.00, auto się zepsuło. Mimo wspólnych prób uruchomienia pojazdu, efektów nie było i ostatecznie nauczyciele zdecydowali, że pojadą taksówką. Ks. Marek chciał poprosić kogoś ze znajomych o odholowanie, jednak nie miał przy sobie telefonu. Wówczas – jak wspomina – zjawiła się niespodziewana pomoc: W pewnym momencie pojawił się mężczyzna z telefonem. Niósł go w ręce tak, abym mógł ten telefon zauważyć. W swoim stylu zawołałem żartobliwie: – O, telefon idzie. Od razu usłyszałem odpowiedź: – A potrzebuje pan zadzwonić? – Proszę pana, samochód mi się zepsuł i muszę wezwać pomoc.

Ksiądz zadzwonił do swojego proboszcza, który obiecał mu pomoc w holowaniu. Po skończonej rozmowie oddał telefon właścicielowi, serdecznie mu dziękując. Wspomina dalej: Zrobiłem pięć, może sześć kroków w stronę mojego samochodu. Schyliłem się do środka, aby spod radia wyciągnąć portfel. Chciałem zaproponować pieniądze za możliwość skorzystania z telefonu. Jakież było moje zdumienie… Gdy się odwróciłem – nikogo nie było. Podbiegłem do ulicy Kościuszki – popatrzyłem w górę, w dół – żywej duszy. Spojrzałem w kierunku placu Andrzeja, ale tam również nikogo nie było. Stanąłem na chodniku i czekając na proboszcza, zacząłem się zastanawiać nad całą tą sytuacją. O 22.00 idzie przez plac Miarki człowiek, który nie ma ani torby, ani neseserka, ani plecaczka. Idzie i niesie telefon. On tym telefonem nie szpanował. On go po prostu niósł. I to tak, abym zauważył. Nawet nie zdążyłem się odwdzięczyć… Jestem pewien: to był mój Anioł Stróż. Przyszedł mi z pomocą właśnie wtedy, gdy Go bardzo potrzebowałem.

Anielski „swat” z psem

Anioł może przyjść nam z pomocą w różnych sytuacjach, nie tylko związanych z ratowaniem życia czy zdrowia. Potwierdza to również pani Magdalena Wolan, której anioł pomógł w znalezieniu… męża! Ale po kolei, nie będę uprzedzał faktów.

Wspomniana sytuacja miała miejsce zaledwie kilka lat temu, kiedy pani Magda była jeszcze początkującą studentką teologii w Lublinie. Dzień przed ostatnim egzaminem postanowiła odwiedzić znajomego. Późno, bo ok. godz. 22.00, wyszła ze stancji, nie znając jeszcze zbyt dobrze miasta. Specjalnie jednak się tym faktem nie przejmowała, bo jako doświadczona harcerka pomyślała sobie, że na pewno jakoś trafi. Idąc w stronę szpitala wojewódzkiego zadzwoniła, by zapewnić, że pamięta drogę i trafi. Zaraz po rozmowie rozładował jej się telefon… Zatem z różańcem w ręku szła dalej. Będąc na jakimś słabo oświetlonym osiedlu, uświadomiła sobie nagle, że kompletnie nie wie, gdzie teraz jest. Na dodatek wyskoczył na nią bezpański pies i wystraszona zaczęła gwałtownie biec przed siebie. Schowała się pod jakimś płotem. Co robić? Wyciągnęła z torby swój brewiarz. Wysunął się z niego obrazek z modlitwą św. Jana Berchmanna do Anioła Stróża (który tego dnia dostała od kolegi ze studiów). Szybko odmówiła modlitwę z obrazka i ruszyła na wyczucie. Nie wiedziała nawet, która jest godzina. Mijając kolejne, pogrążone w mroku budynki, w pewnym momencie uświadomiła sobie, że nie pamięta nazwy ulicy, numeru bloku ani numeru telefonu znajomego. Zaczęła płakać...

W pewnym momencie zauważyła naprzeciw siebie ubranego na biało mężczyznę z białym psem, biegającym bez smyczy. Ponieważ pies szybko zmierzał w jej kierunku, ogarnął ją strach. Mężczyzna z daleka krzyknął: Proszę się nie bać, nie ugryzie. Zaraz też podszedł i zapytał, co robi tu sama o tak późnej porze. Kiedy przedstawiła mu pokrótce swoją trudną sytuację, zapytał: Czy aby to tylko znajomy, że tak idzie pani do niego nocą? Magda zapewniła, że taka jest prawda.

Przez jakiś czas razem szli uliczkami osiedla, aż stanęli pod pewnym blokiem i tajemniczy mężczyzna spokojnie oznajmił, że to już tu. Młoda studentka popatrzyła na wskazany budynek i stwierdziła, że jest u celu! Natychmiast chciała podziękować mężczyźnie i zapytać go, skąd wiedział. Jednak kiedy się odwróciła, ani jego, ani psa już nie było...

Jak dziś przyznaje, od razu po tym wydarzeniu miała pewność, że ów spotkany mężczyzna z psem to był nie kto inny, tylko jej Anioł Stróż. Nie dawało jej spokoju zadane wówczas z naciskiem pytanie: Czy to tylko znajomy? Długo zastanawiała się, aż w końcu zrozumiała jego sens…

Dzisiaj pani Magda jest szczęśliwą żoną tego „znajomego”, do którego szła ciemnymi ulicami Lublina. Oboje z mężem są teologami (mąż katechizuje), mają małe dzieci i szczególne nabożeństwo do Anioła Stróża. Starają się świadczyć o niezwykłej niebiańskiej opiece nad ich rodziną. I jak tu nie ufać „opatrznościowym” słowom anioła?

Na mnie zawsze możesz liczyć!

Równie ciekawą historię o bezpośredniej anielskiej pomocy opowiedziała mi kiedyś elżbietanka, s. Estera. Była wówczas przełożoną i dyrektorką przedszkola w Rudzie Śląskiej – Orzegowie. Obecnie pracuje w Domu Dziecka w dalekim Nowosybirsku. Wspomniana anielska historia zdarzyła się jej 17 lat wcześniej. Po skończonej wizycie znajomej s. Estera postanowiła odprowadzić ją na dworzec PKP w Katowicach.

Kiedy szły ulicą, z przeciwka zbliżyło się do nich dwóch mężczyzn. Jeden niespodziewanie rozłożył ręce, chcąc złapać siostrę. Patrząc jej prosto w oczy, zupełnie na serio wykrzyknął: Teraz będziesz moja! Zaskoczona nagłym atakiem s. Estera chciała uderzyć wyciągnięte dłonie napastnika, by je od siebie odsunąć i szybko zejść mu z drogi. Zastanawiała się jednak, czy zdoła uciec. Nie zdążyła się o tym przekonać, gdyż nagle z prawej strony, jakby zza pleców, wyprzedził ją jakiś obcy mężczyzna i stanął między nią a agresorem. Siostra pamięta, że był w średnim wieku, a spod nakrycia głowy widoczne były jego ciemne włosy. Miał na sobie czarny płaszcz, w ręku trzymał skórzaną teczkę. 


Niczym szczególnym się nie wyróżniał, jednak stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu tonem nakazał napastnikowi: Odejdź! Zostaw siostrę w spokoju! Ten natychmiast opuścił ręce, minął kobiety i grzecznie odszedł ze swym kompanem, nie mówiąc już ani słowa. Tajemniczy wybawiciel również zrobił kilka kroków do przodu, po czym odwrócił się i niespodziewanie zapewnił: Siostro, na mnie zawsze możesz liczyć. Uśmiechnął się i poszedł dalej.

Siostrze Esterze ta historia mocno wryła się w pamięć. Opowiadała mi z przejęciem: Czułam wówczas, jakby był on chodzącym ucieleśnieniem dobra. Tak jak kochający ojciec – jeśli już miałabym go do kogoś porównać. Jego głos był serdeczny i miły, a z rysów twarzy przebijała łagodność.

Siostra odwróciła się do ciągle stojącej w bezruchu i zaskoczonej tą sytuacją koleżanki, wołając z przekonaniem: To był mój Anioł Stróż! Spojrzała ponownie w jego kierunku, ale nie mogła go nigdzie dostrzec. Już go nie było. Mimo upływu czasu, s. Estera ciągle ma to zdarzenie świeżo w pamięci i jest przekonana, że wówczas naprawdę pomógł jej Anioł Stróż.


Grzegorz Fels

Opublikowano za zgodą Miesięcznika Egzorcysta

Artykuł pochodzi z lutowego numeru Miesięcznika Egzorcysta

wtorek, 18 lutego 2014

Historia nawrócenia Dave'a Mustaine'a

W mroku idąc do Boga

Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną! Dave Mustaine, lider heavymetalowego zespołu Megadeth, przyznaje, że Psalm 23 stał się jego mottem. Często 
zdarza mu się iść ciemną doliną, a zło atakuje go ze zdwojoną siłą. Jednak nie lęka się i stawia mu mocny opór, choć do pokonania i zrozumienia jeszcze sporo zostało.


W styczniu 2002 roku Mustaine przebywał w centrum medycznym w Teksasie, gdzie usuwano mu kamienie nerkowe. Uległ tam niecodziennemu wypadkowi: podczas snu, leżąc na lewej ręce, spowodował ucisk, który odciął dopływ krwi do bicepsa i doprowadził do uszkodzenia nerwu dłoni. Nie doszło do zagrożenia życia, u muzyka nie wykryto nowotworu ani nie dopadł go AIDS. Pewnie te zagrożenia nie wpłynęłyby tak znacząco na przewartościowanie jego życia, jak właśnie kontuzja dłoni. Dave Mustaine, współzałożyciel zespołów Metallica i Megadeth, całe życie poświęcił graniu na gitarze. Pozbawiony nagle tej możliwości uznał, że może wręcz stracić sens swojej egzystencji. Zwrócił się do Boga, którego dotąd tak zawzięcie atakował, odzyskał sprawność i doświadczył duchowej przemiany: W pewnym momencie, gdy wszedłem na ścieżkę prowadzącą do Boga, uświadomiłem sobie, jak bardzo wcześniej Go potrzebowałem. Wcześniej byłem złym człowiekiem. Teraz odkryłem swoje prawdziwe „ja” i czuję się odmieniony.

Mag i bluźnierca

Dlaczego Mustaine znienawidził Boga? Jego dzieciństwo było biedne, nacechowane przemocą i problemami alkoholowymi. Dodatkowo matka zmuszała go do pełnego uczestnictwa w sekcie świadków Jehowy. To wypaczenie religii, które obserwował od dzieciństwa, doprowadziło go do utraty wiary w jakiekolwiek wartości.

Przed nawróceniem Mustaine swój stosunek do Boga i religii wyrażał w bluźnierstwach i obelżywościach. Pisząc takie utwory Metalliki, jak „Jump in the Fire” czy „Phantom Lord”, podpisywał pakt z Szatanem, jednocześnie popadając w alkoholizm, za co został usunięty z zespołu w 1983 roku, tuż przed wydaniem debiutanckiej płyty „Kill’Em All”.

Niedługo potem powstała grupa Megadeth. W jej tekstach również nie zabrakło złorzeczeń i bluźnierstw (np. w utworach: „Looking Down the Cross”, „Chosen Ones”, „Skull Beneath the Skin”). Pielęgnując nienawiść do ludzi, którzy kiedykolwiek mu się narazili (w tym do muzyków grupy Metallica), Mustaine zaczął praktykować dawne okultystyczne rytuały. Zaczął też coraz głębiej wchodzić w satanizm. W jednym z wywiadów wyznał: Gdy byłem młody, zainteresowałem się czarną magią, co miało na mnie fatalny wpływ. Zmarnowałem sobie przez to sporą część życia. Rzucałem uroki na ludzi i na ciele wytatuowałem sobie różne satanistyczne motywy – przyznaję, że to była straszna głupota. Przepełniała mnie złość i agresja wobec świata. W głowie kotłowały mi się koszmarne myśli i w końcu wpadłem w depresję. Zachorowałem od całej tej złej energii, którą w sobie nagromadziłem. Moja przygoda z satanizmem rozpoczęła się, gdy mieszkałem w San Francisco. Czytałem też „Biblię Szatana”, z której dowiedziałem się o rytuałach związanych z braterstwem krwi, co bardzo podziałało na moją wyobraźnię. Kiedy więc odwiedzili mnie muzycy z Exodus, zaproponowałem im, żebyśmy zawarli tego rodzaju pakt. To wydarzenie miało na nas duży wpływ, czego odzwierciedleniem był tytuł kolejnej płyty Exodus – „Bonded By Blood”.

Po latach Mustaine przestrzega: Robiłem to, uprawiałem magię, czytałem Biblię satanistyczną. Śpiewałem o pogańskich rzeczach, które wszyscy teraz uważają za takie fajne. Teraz raczej powiedziałbym: „Popatrz, przeżyłem to. Te rzeczy spowodowały, że pogrążyłem się w nałogu. Ale teraz wiem, że jest rozwiązanie, inny sposób na życie – zostać chrześcijaninem”.

Nadal na scenie

Lider Megadeth nie zerwał z ciężką muzyką, image zespołu nadal wypełnia metalowa estetyka. Są trupie czaszki i metalowe sceniczne gesty. Z tego powodu Mustaine jest krytykowany przez środowiska chrześcijańskie. Muzyk broni się, twierdząc, że nie przydałby się jego przykład, gdyby zszedł ze sceny i odszedł w zapomnienie. Stara się zatem świadczyć o Bogu poprzez swoją postawę: w wywiadach wytyka zło, na koncertach zwraca się do publiczności słowami: God Bless You All!, często ubiera się w białą koszulę, żeby pokazać swoją przemianę, zrezygnował z grywania utworów obrażających Boga.
Zaraz po nawróceniu Mustaine poprosił o wybaczenie tych, którym wyrządził krzywdę. Pogodził się z muzykami, z którymi wojował, zagrał nawet okazjonalnie kilka utworów z Metalliką.

Jednak środowisko muzyków metalowych nie jest otwarte na Boga, więcej jest w nim takich osób, które bluźnią i obrażają Go. Adam Darski (Nergal) w kontekście nawrócenia Mustaine’a stwierdza: Bycie chrześcijaninem w tym gatunku po prostu nie współgra ze sobą. Są w metalu religijni ludzie, z którymi mamy do czynienia każdego dnia. Dla mnie jest to nie do ogarnięcia i p…e. Mustaine generalnie nie godzi się na obecność satanistycznych zespołów na jednej scenie z grupą Megadeth. W maju 2005 roku sprzeciwił się wspólnym występom z Rotting Christ, Mayhem i Dissection podczas koncertu w Grecji. W 2010 roku wystąpił na Sonisphere Festival w Warszawie, na którym zagrał też m.in. Behemoth, ale Mustaine tłumaczył, że nie miał na to wpływu.

Sprawy wiary stały się osią konfliktu Mus-taine’a z Kerrym Kingiem, gitarzystą zespołu Slayer. Przez kilka koncertowych sezonów muzycy Slayer i Megadeth spotykali się na jednej scenie. Ostatni ich wspólny koncert w ramach trasy


BIG4 (Anthrax, Megadeth, Slayer i Metallica) odbył się w 2011 roku. Tom Araya, wokalista i basista Slayer, powodów zawieszenia wspólnych występów doszukiwał się po stronie Megadeth. Mustaine zauważył, że granie z zespołami, których twórczość jest sprzeczna z jego wyznaniem, jest niemożliwa, zaś podczas wspólnych koncertów grupa Slayer wykonywała m.in. utwory „Black Magic”, „The Antichrist” i „Disciple” (z niego pochodzą słowa: God Hates Us All!).

Grupa ze względu na Megadeth specjalnie poszerzała prezentowany repertuar o utwory jednoznacznie satanistyczne i antychrześcijańskie. Metallica również nie zrezygnowała z wykonywania podczas tej trasy utworów jednoznacznie atakujących Boga, m.in.: „Leper Messiah”, „The God That Failed” czy „The Judas Kiss”. Doszło do tego eksponowanie pentagramu – logo zespołu Anthrax (jego lider Scott Ian wybór nowego papieża w marcu 2013 roku skwitował na Twitterze żartem, że wiadomość dopiero byłaby interesująca, gdyby papieżem został King Diamond).

Mustaine nie mogąc doprowadzić do tego, by Slayer zmienił setlistę, a Anthrax logo, zrezygnował z udziału we wspólnym projekcie. W wydanej w 2011 roku autobiografii wyjaśniał: Ludzie mogą się dziwić: „Jak Dave może jednego roku mówić, że nie będzie koncertował z żadnymi satanistycznymi zespołami, a następnego roku jedzie grać ze Slayerem?”. Cóż, prawda jest taka, że gdy się początkowo nawróciłem, były rzeczy, o których nie wiedziałem. (…) Megadeth miało możliwość grać z pewnymi zespołami, ale niektóre z ich tekstów i inne rzeczy sprawiały, że nie czułem się z tym dobrze.

Decyzje w sprawie występów z zespołami, które nie deklarują się jako satanistyczne, ale niosą przesłanie przeciwne chrześcijaństwu, lider Megadeth podejmuje z pewnym zakłopotaniem. Zdaje sobie sprawę, że po pierwsze wspólne koncertowanie z tuzami metalu to niezwykła promocja, a po drugie granie tylko z zespołami chrześcijańskimi nie przyniesie mu popularności wśród fanów heavy metalu, głównych odbiorców muzyki pisanej przez Mustaine’a, z których większość nie sprzyja jego nawróceniu.

Kto jeszcze?

Wątpliwości wzbudziły wspólne koncerty Megadeth z Iron Maiden, zespołem, który również nie jest wolny od kontrowersji. Jego perkusista Nicko McBrain, uważany za jednego z najwybitniejszych perkusistów heavymetalowych wszechczasów, gra w zespole od 1982 roku. Podczas zwiedzania kościoła w 1999 roku przeżył on duchowe doświadczenie, po którym oddał swoje życie Chrystusowi.


Powiedział, że modlił się o przyjęcie Chrystusa do serca i zaczął czytać Biblię: Miałem spotkanie z Jezusem, które cały czas dzieje się w moim sercu. Mimo to McBrain nadal podróżuje i nagrywa z Iron Maiden. Gra także w zespole kościelnym na Florydzie. Wierzy, że jego pozornie absurdalny styl życia jest częścią planu Bożego. McBrain dał swoje świadectwo przed fanami zespołu i nawołuje, by oddali swoje życie Jezusowi. Często rozmawia z innymi muzykami Iron Maiden o swojej wierze. W 2009 roku serwisowi canada.com powiedział: Staram się przekonać tych facetów w moim zespole, by stali się chrześcijanami. Jestem z nimi po to, by prowadzić ich po mojej drodze, by wiedzieli, jaki plan Boży jest w Biblii. To do nich też jest skierowane. Niech uwierzą, bo czeka ich wieczne szczęście. Mówię do chłopaków: „Popatrz, w moim przekonaniu, w tej chwili, po dołączeniu do Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, będę miał z tobą życie wieczne w niebie!”.

Mustaine nie jest jedynym nawróconym członkiem Megadeth. Podobne doświadczenie stało się udziałem basisty grupy, Davida Ellefsona. Wychowany jako luteranin, należy obecnie do konserwatywnego Kościoła Luterańskiego – Synodu Missouri. Może zostać pastorem, ponieważ uczestniczył w specjalnym programie dla przyszłych pastorów: Ostatnio kształcę się, dużo działam też w Kościele, kiedy tylko nie jestem w trasie. Jest to po prostu moją pasją. Kiedy otrzymałem propozycję udziału w programie dla pastorów, stwierdziłem, że to świetna okazja, by grać i jednocześnie wzrastać w wierze, mając w przyszłości szansę służyć Bogu


Ellefson również nie dostrzega konfliktu pomiędzy grą w grupie metalowej a byciem chrześcijaninem: Niektórzy ludzie w Kościele mogą uważać to za problem, ale takie mam życie, a moje muzyczne talenty też są darem od Boga. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że uformowanie i sukces Megadeth zostały pobłogosławione przez Boga. To, że miałem przeczucie, żeby pojechać do Kalifornii po ukończeniu szkoły średniej, w wieku 18 lat spotkałem Dave’a Mustaine’a, a potem utworzyliśmy ten zespół, to nie przypadek. Według mnie, wszystko to miało nad sobą rękę Pana, już od pierwszego dnia.

Weryfikacja poglądów

Przemiana Mustaine’a to także nowe spojrzenie na sprawy społeczne. W utworach Megadeth często poruszał tematykę wojny. Teraz kontekst nieuniknionej zagłady, śmierci w wyniku konfliktu nuklearnego zamienił na antywojenny przekaz. Nie jest pacyfistą – stał się patriotą. Jest zwolennikiem partii republikańskiej. Często wypowiada się na bieżące tematy – religii i prezydentury Baracka Obamy. Swoje zdanie na temat wycofywania religii z programu edukacji w amerykańskich szkołach wyraził w rozmowie z MTV Hive: Jest dosyć jasne, że religia jest zabierana ze szkół. To dzieje się już od jakiegoś czasu. Pierwszy w historii podręcznik szkolny był pełen Boga. Zbieram książki i mam kilka naprawdę starych podręczników szkolnych, w których Bóg jest na każdej stronie. Wycofują Boga ze szkół, żeby nas ogłupić. Tak dzieje się nie tylko w szkołach. Wielu ludzi jest prześladowanych za przekonania. Niedawno Macy’s [sieć sklepów odzieżowych – G.K.] zwolniło dziewczynę za to, że nie pozwoliła transwestycie wejść do damskiej przebieralni. Czy oni już powariowali?

Sprawa prywatna?

Będąc obiektem kpin i wyzwisk wrogich chrześcijaństwu fanów metalu, Mustaine postanowił nie odpłacać obelgą za obelgę, lecz przybrać taktykę zaufania Bogu: jeśli okaże się posłuszeństwo Panu Jezusowi, to Bóg zajmie się wszystkim.

Ewangelizacja prowadzona przez Mustaine’a i jego zespół dotyczy przede wszystkim fanów heavy metalu. Jest zupełnie niezrozumiała dla chrześcijan, którzy nie mieli bliskiej styczności z tym gatunkiem muzycznym. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Mustaine nie odszedł zbyt daleko od swych mrocznych fascynacji, gdyż nie przerzucił się na granie muzyki chrześcijańskiej (a taki gatunek jest w USA bardzo popularny) ani nie zrezygnował ze stałych, koszmarnych atrybutów. Swój dotychczasowy przekaz pozbawił kilku elementów, takich jak bluźniercze kompozycje, ale brzmieniowo jest to nadal mocny metal. Mustaine deklaruje dystans do działalności ewangelizacyjnej: Staram się trzymać religię z dala od tekstów zespołu. Szczerze mówiąc, nie wierzę w religię w kontekście ruchu społecznego. Mam osobistą relację z Bogiem i Chrystusem i nie pcham w to nikogo (…). Dave Ellefson za to jest prawdziwie otwarty, by ewangelizować publicznie. Mimo to podczas nagrywania płyty „Super Collider” w grudniu 2012 roku przyniósł do studia krzyż, by Jezus był dla niego inspiracją.

Przykład nawrócenia człowieka uznawanego za jedną z ikon muzyki thrashmetalowej pokazuje, że trudno wyzwolić się z duchowego uzależnienia, w jakie często popadają muzycy metalowi pozostający w stałym kontakcie z branżą, która jest zdecydowanie antychrześcijańska, a nawet satanistyczna. Pragnienie ewangelizacji walczy ze strachem przed utratą dotychczasowej pozycji w środowisku.

Mustaine mimo nawrócenia nie przystąpił do żadnej wspólnoty kościelnej, nawet protestanckiej. Uznaje siebie za chrześcijanina, który ma osobistą relację z Bogiem, ale brak kierownictwa duchowego sprawia, że niezmienna pozostaje u niego charakterystyczna dla muzyków chęć ciągłego bycia na muzycznym piedestale. To nie pozwala mu całkowicie zerwać z przeszłością, stać się nowym człowiekiem i „umrzeć” dla tego świata, w którym błyszczy. Bo czyż nie byłoby świadectwem najbardziej przekonującym zerwać wszystkie więzy i narodzić się na nowo?

Grzegorz Kasjaniuk

Opublikowano za zgodą Miesięcznika Egzorcysta

 Artykuł z lutowego numeru Miesięcznika Egzorcysta

poniedziałek, 17 lutego 2014

Muzyczna otchłań

Satanistyczne inspiracje w muzyce metalowej i ambientowej.

Musimy zniszczyć wszystkie formy chrześcijańskiej i semickiej religii, jakie znajdują się na świecie. Jedynie satanizm daje każdemu człowiekowi wolność. - Gaahl, wokalista zespołu Gorgoroth

Dla człowieka wierzącego, wychowanego w kulturze chrześcijańskiej, muzyka może spełniać dwojaką rolę: podtrzymywać jego duchowy i kulturowy rozwój bądź kierować jego zainteresowania w przeciwną stronę. Problem ten dotyczy w szczególności ludzi młodych, którzy rozpoczynają swoje własne, przynajmniej częściowo niezależne, życie we współczesnej kulturze. Trzeba jednak przyznać, że wielu ludzi dorosłych, traktując muzykę jedynie jako niegroźne źródło rozrywki i jedną z podstaw „kultury przyjemności”, nie zdaje sobie sprawy z jej negatywnego społecznego i duchowego oddziaływania bądź je zupełnie lekceważy.

Przesłanie antychrześcijańskie można odnaleźć w niemal każdym gatunku muzyki, szczególną uwagę warto jednak zwrócić na muzykę z gatunku black metal i dark ambient, które otwarcie promują treści satanistyczne, okultystyczne lub neopogańskie (osobną grupę stanowią zespoły odwołujące się w warstwie tekstowej do ideologii narodowosocjalistycznej). Chociaż wydają się one funkcjonować wciąż na peryferiach muzyki popularnej, stają się, wbrew pozorom, coraz bardziej… pop. Świadczyć może o tym chociażby obecność w polskich mediach głównego nurtu Adama Darskiego, wokalisty grupy Behemoth, mającej na Facebooku ponad milion fanów. Darski (Nergal) wykreowany został na jednego z celebrytów i muzycznych ekspertów, zaś jego artystyczna satanistyczna działalność jest bagatelizowana nawet przez niektóre autorytety kościelne.

Black metal

Gatunkiem, który właściwie od samego początku jawnie sprzeciwiał się wielu podstawowym zasadom organizującym chrześcijaństwo, był oczywiście rock and roll. Jednak bardzo radykalny stał się w tym dopiero hard rock i heavy metal, którego twórcy (muzycy takich formacji, jak Led Zeppelin, Black Sabbath, Black Widow czy Coven) otwarcie przyznawali się m.in. do fascynacji postacią Aleis-tera Crowleya, angielskiego okultysty przełomu XIX i XX wieku. Jak piszą autorzy słynnej książki o metalowym podziemiu, od tej pory chrześcijaństwo nie miało poddawać się powolnej erozji poprzez długotrwały rozkład wartości moralnych, a raczej zostać bezwzględnie wykorzenione i doszczętnie spalone (M. Moynihan, D. Søderlind, „Władcy chaosu”, Poznań 2010, s. 19). Antychrześcijańskie i bluźniercze treści najbardziej wyraźne są jednak w gatunku nazwanym „black metal”, powstałym w Norwegii na początku lat 90. XX wieku. Źródła inspiracji twórców najpopularniejszych norweskich zespołów można z łatwością odnaleźć w działaniach pionierów takich grup, jak Venom, Mercyful Fate, Bathory, Celtic Frost czy Slayer, które miały miejsce dziesięć lat wcześniej.

Przyjmuje się, że nazwa gatunku pochodzi właśnie od jednego z albumów formacji Venom, zatytułowanego „Black Metal”. Badacze zainteresowani powstaniem i rozwojem muzycznego metalowego podziemia zgodnie twierdzą, że to właśnie w latach 90. pojawiła się w muzyce nowa fala bluźnierstwa, której owocem było nie tylko propagowanie antychrześcijańskich i satanistycznych treści, ale swoiste przejście od słów do czynów: częstsze przypadki zabójstw, rytualnych samobójstw oraz niszczenia chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego, np. bezczeszczenie cmentarzy, podpalanie kościołów czy profanacja Pisma Świętego. Istotny jest również fakt, że niemal wszystkie formacje z lat 80., które miały największy wpływ na rozwój black metalu jako gatunku, przyznawały się do znajomości „Biblii Szatana” autorstwa Antona Szandora LaVeya, wydanej w 1969 roku i stanowiącej już w tamtym czasie integralną część „satanistycznej kultury masowej”.

Blackmetalowe zespoły wyróżnia spośród innych sceniczny image oparty na czarno-białym makijażu typu corpse
paint oraz charakterystyczny strój i wokal. Brzmienie uzyskiwane przez zespoły tego gatunku potocznie określa się jako surowe, posępne i złowrogie.





Czarny krąg

Pierwszym zespołem, dzięki któremu gatunek przestał być peryferyjny, a stał się ikoną satanistycznego muzycznego podziemia, był norweski Mayhem, którego założyciel, Øystein Aarseth, noszący pseudonim Euronymous, został zasztyletowany przez Varga Vikernesa, innego członka norweskiej sceny blackmetalowej. Działalność zespołu była przełomowa również z innego powodu. Aarseth otworzył bowiem w Oslo sklep muzyczny o nazwie Helvete (piekło). Ściany tego miejsca, pomalowane oczywiście na czarno, przyozdobione były m.in. odwróconymi krzyżami i sprofanowanymi figurkami katolickich świętych. Swoją siedzibę miała tam założona również przez Euronymousa antychrześcijańska organizacja Black Circle (Czarny Krąg), która w sposób nieoficjalny gromadziła muzyków i fanów najbardziej liczących się ówczesnych formacji (Mayhem, Burzum, Darkthrone, Immortal, Enslaved czy Satyricon).

W czasie dość krótkiej działalności tej „organizacji” w Norwegii za jej sprawą spłonęło wiele kościołów (szacuje się, że w latach 1992-96 zniszczono od 50 do 60 świątyń, w tym kościoły zabytkowe), wiele innych zostało podpalonych, zbezczeszczono również dziesiątki cmentarzy. Do czynów tych przyznawali się zarówno poszczególni muzycy, jak i fani zainspirowani sceniczną i pozaartystyczną działalnością swoich idoli. Varg Vikernes, muzyk uznawany za prekursora tych działań, w jednym z wywiadów oznajmił: Chcę, aby chrześcijanie pamiętali, że to jest zemsta za palenie pogańskich świątyń. Za to, że zniszczyli wszystko, co było piękne i zawierało prawdziwą kulturę Norwegii, tę z czasów pogańskich („Władcy chaosu”, s. 109). Fala podpaleń dotarła także do innych krajów, np. do Szwecji czy Rosji. Młodzi ludzie oskarżeni o te czyny przyznawali się do fascynacji satanizmem oraz do inspiracji muzyką blackmetalową.


Mroczna atmosfera

Dark ambient to jedna z odmian muzyki elektronicznej, atmosferycznej, czyli muzyki tła. Na scenie muzycznej pojawiła się również w latach 80., natomiast jej rozkwit datuje się na lata 90. XX wieku, gdy w Szwecji zaczęła działać i prężnie się rozwijać wytwórnia muzyczna o „wdzięcznej” nazwie Cold Meat Industry (Wytwórnia Zimnego Mięsa). Najbardziej znane formacje wydające pod jej szyldem to: MZ.412, Brighter Death Now, Atrium Carceri, Ordo Rosarius Equilibrio czy Sephiroth. Na polskiej scenie długo wiodły prym Moan, Paranoia Inducta i Sui Generis Umbra.

Nie obowiązuje tutaj harmonia, linia melo-dycz-na czy rytm. Utwór rozwija się głównie przez operowanie barwą dźwięku, zaś celem projektów jest stworzenie „muzyki otoczenia”. W przeciwieństwie do głównego nurtu ambientu, gdzie muzyka najczęściej jest przyjemna i relaksująca (niektórzy twórcy włączają w swoje utwory np. chorał gregoriański, kolaże zgiełku wielkich miast oraz dźwięki natury), dark ambient to muzyka mroczna, której głównym zadaniem jest wywoływanie uczucia smutku i melancholii, niepokoju, strachu, paranoi, a nawet przerażenia.


Z wypowiedzi fanów wynika, iż jest to alternatywa dla tych, którzy są zbyt wrażliwi na kakofoniczne i agresywne dźwięki w blackmetalowym wydaniu lub, wręcz przeciwnie – że dark ambient stanowi ich dopełnienie. Projekty darkambientowe fascynują i – jak twierdzą słuchacze – uzależniają. Nie dziwi również, że wielu twórców z tego kręgu przyznaje się do silnych inspiracji mistycyzmem, okultyzmem i ezoteryką, próbując nadać swym projektom rytualne i magiczne właściwości. Sami fani nazywają je muzyczną otchłanią, muzyką opętaną, ale jednocześnie piekielnie piękną, muzyką rodem ze szpitala psychiatrycznego, hałasem w służbie złych mocy, dźwiękami, które wwiercają się w mózg, muzyką odhumanizowaną, zimną, brudną i złą, nastrojem, który prowadzi cię w trakcie tej bezbożnej wędrówki.

Utworów darkambientowych są oczywiście setki, ale nawet pobieżny przegląd dyskografii najbardziej znanych twórców oraz ikonografii umieszczanej na okładkach lub w teledyskach pozwala wyróżnić kilka wiodących tematycznych motywów, z których, jak możemy się domyślać, żaden nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Przede wszystkim powtarza się tu motyw pustki, destrukcji, mroku, śmierci (również samobójczej), strachu, choroby psychicznej czy fetyszyzmu i innych dewiacji seksualnych. Jeżeli utwory posiadają warstwę tekstową, często przywoływany jest Lucyfer lub imiona innych demonów oraz używane są zwroty nawiązujące do sfery magicznej i okultystycznej.

W przypadku utworów mających jedynie warstwę dźwiękową satanistyczne komunikaty pojawiają się oczywiście w tytułach płyt i poszczególnych utworów oraz w symbolach umieszczanych na okładkach. Dźwiękom elektronicznym towarzyszą często krzyki, jęki, płacz czy trudne do zidentyfikowania odgłosy. W zależności od preferencji i aktualnego nastroju, twórcy zabierają słuchaczy w wyobraźniową podróż do opuszczonych budynków, piekła, szpitala psychiatrycznego lub na zlot czarownic.

Satanizm jako źródło muzycznej inspiracji

Na pytanie, dlaczego te odmiany muzyki satanistycznej pojawiły się i rozwinęły akurat w Skandynawii, próbują odpowiedzieć również autorzy „Władców chaosu”, tłumacząc to zjawisko kryzysem Kościoła w krajach zachodniej Europy. W późniejszych latach otwarte przyznawanie się do wiary w istnienie piekła i szatana uznawane było w kręgach kościelnych [w Norwegii – M.N.] niemal za tabu. Są to tematy, podobnie jak egzorcyzmy, o których po prostu się nie dyskutuje (s. 99). Widać więc, że chociaż w Kościele norweskim Szatan był praktycznie „martwy”, w kulturze popularnej, nie tylko niszowej, miał się coraz lepiej. W oparciu o zbliżony scenariusz sytuacja rozwija się również w całej Europie Zachodniej.

Według najprostszego podziału satanizm w muzyce dzieli się na dwa nurty: teistyczny i laveyański. Wyznawcy tego pierwszego uznają Szatana za bóstwo, jednocześnie sprzeciwiając się chrześcijaństwu. Postawę taką prezentuje wiele zespołów blackmetalowych oraz niektóre darkambientowe. Niektóre grupy propagują swoistą fuzję satanizmu teistycznego z filozoficznym, np. bazującego na koncepcjach Fryderyka Nietzschego. Jeszcze inni twórcy odżegnują się od jakichkolwiek kwestii związanych z wiarą, zastępując je klasycznym nihilizmem. Przykładem takiego podejścia może być wypowiedź Henrika Nordvargra Björkka z zespołu MZ.412, który przyznał, że kiedyś interesował się okultyzmem (stąd w wielu jego utworach odwołania do Szatana, Lucyfera i innych antychrześcijańskich „bóstw”), ale teraz neguje istnienie jakichkolwiek bogów i bytów, poza Wielkim Nic, czyli śmiercią. Nawołuje zatem, żeby każdy był dla siebie bogiem i jak najlepiej korzystał z „tu i teraz”.

Satanizm w wydaniu muzycznym albo jest powiązany z okultystycznym rytuałem, albo stanowi bardzo atrakcyjną filozofię – logiczne wytłumaczenie antychrześcijańskiego zachowania. Istnieje w nim również wiele elementów emocjonalnych. Jak twierdzą sami twórcy, to w równym stopniu życie duchowe, które wraz ze zdobywaną wiedzą staje się coraz głębsze. Nie ma większego znaczenia, czy muzycy są zwolennikami satanizmu, czy kultury i symboliki pogańskiej. W obu przypadkach ikonografia i muzyka stają się odzwierciedleniem światopoglądu absolutystycznego, bezkompromisowego i pozbawionego jakiejkolwiek tolerancji dla chrześcijaństwa.

Satanizm jako podstawa autonarracji

Pismo Święte ostrzega: Dzieci, strzeżcie się fałszywych bogów (1 J 5, 21). Adeptami muzyki jawnie propagującej wątki satanistyczne, zarówno w warstwie tekstowej, jak i stylistycznej, są z reguły nastolatki i ludzie dwudziestokilkuletni, którzy uzyskali w niedalekiej przeszłości względną niezależność, odrzucając dotychczas znane autorytety i zasady moralne. Szukają oni bowiem w wielowątkowej, lecz jednocześnie homogenicznej kulturze popularnej takich treści, które wydają się atrakcyjne i mocne. Muzyka to jedno z najbardziej istotnych narzędzi kreowania tożsamości w kulturze indywidualizmu. Antychrześcijański i bluźnierczy przekaz jest z jednej strony niezwykle skrajny, z drugiej natomiast bardzo jasny i czytelny, dlatego z zaskakująco dobrym skutkiem wpisuje się w proces tworzenia narracyjnej tożsamości jednostki, która w zachodniej kulturze zostaje pozbawiona twardych podstaw (na przykład kategorii płciowej, narodowej czy religijnej). Jak pisze socjolog Anthony Elliott, tożsamość w kulturze indywidualizmu to projekt symboliczny, który staje się kwestią wyboru i idącego za nim ryzyka. W tym znaczeniu (…) wykorzystujemy w nim surowce symboliczne (język, obrazy, znaki) w celu zinterpretowania motywów, jakie powodują nami i innymi, oraz snucia ciągle na nowo narracji tożsamości (A. Elliott, „Koncepcje »ja«”, Warszawa 2007, s. 11).

Święci, którzy od wieków oddawali swe życie dla Chrystusa, są dzisiejszej młodzieży niemal zupełnie nieznani lub przez nią pomijani. Miejsce autorytetów zajęli natomiast eksperci i idole, którymi w przypadku muzyki są oczywiście twórcy i członkowie zespołów. Nastąpiło zatem wyraźne przesunięcie ze sfery religijnej do sfery magicznej i swoistej idolatrii, bałwochwalstwa. Dla chrześcijanina, który zaczyna interesować się satanizmem w muzyce, ma to poważne konsekwencje, jest bowiem złamaniem pierwszego, najważniejszego przykazania Dekalogu.

Satanizm w muzyce jako element wspólnototwórczy

Satanizm w warstwie dźwiękowej i tekstowej stanowi narzędzie spajające wspólnotę, grupy fanowskie są bowiem przykładem tzw. wspólnot empatycznych, nowych plemion. Chęć bycia sobą, bycia oryginalnym, „innym niż wszyscy”, paradoksalnie współistnieje z potrzebą stałego bycia we wspólnocie, bycia z tymi, którzy są do nas podobni i którzy utwierdzają nas w naszych przekonaniach. Poza spójnym wizerunkiem elementy wspólnototwórcze to oczywiście język i sfera niewerbalna, czyli gesty, takie jak słynna „dłoń rogata”, w krajach anglosaskich nazywana devil horns (diabelskie rogi) – dłoń zaciśnięta w pięść, z wysuniętymi palcami wskazującym i małym.

Ten gest jest często wypisany na amuletach, które mają chronić właściciela przed urokiem i zakląć ponadnaturalną siłę. Część fanów zespołów satanistycznych, należących do wyżej wymienionych gatunków, bardzo często pozdrawia się zwrotem Heil Satan! (wersja łacińskiej frazy Ave Satanas, używana m.in. przez LaVeya podczas publicznych rytuałów i wprowadzona na muzyczną scenę rockową przez wspomnianą już formację Coven), używając go świadomie lub nie przywiązując do niego większej wagi i nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Bez względu na okoliczności zwrot ten jest swoistym rytuałem w sferze komunikacji, bluźnierczym i profanacyjnym odwróceniem chrześcijańskiego pozdrowienia Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Przynależność do określonej wspólnoty konstytuowanej poprzez satanistyczny kontekst stanowić ma „uwolnienie” od krępujących więzów, które na młodych ludzi w ich mniemaniu nakłada religia, w szczególności chrześcijaństwo. Utożsamiając religię z ideologią, wychodzą oni bowiem z mitycznego założenia, że została ona wymyślona jedynie w celu kontrolowania całych społeczeństw i poszczególnych jednostek, zaś Boga uważają jedynie za zwierzchnika i nadzorcę.

Szatan w wydaniu „muzyczno-scenicznym” staje się zatem głównie synonimem fałszywie pojętego nośnika wolności. Jednostki poszukujące w tej rytualno-filozoficznej sferze elementów tożsamości często jednakże uzależniają się od kreowania własnego „ja”. Swoistym paradoksem jest również to, że fanami muzyki satanistycznej są najczęściej osoby, które deklarują się jako ateiści, odrzucając istnienie zarówno osobowego Boga, jak i osobowego zła. Kreując swój wizerunek, wykorzystują jednak symbole, gesty i teistyczne przedstawienia ikonograficzne, które do tych bytów się odwołują.

Jak twierdzi norweski profesor teologii, pastor Jacob Jervell, Kościół (protestancki) od czasu do czasu wspomina o Szatanie i choć wierzy w jego istnienie, w symbolice przedstawia go często jako niegroźnego kozła, groteskową postać. Tymczasem, zdaniem Jervella, bagatelizowanie postaci Szatana i jego siły, odchodzenie od źródeł biblijnych powoduje, że zło zyskuje na atrakcyjności.

To nie tylko muzyka

Muzyka jest bardzo skutecznym narzędziem komunikacji, zdolnym do kształtowania myślenia, zachowań i postaw zarówno twórców, jak i odbiorców, bowiem treści i dźwięki przekazują ludzkiej podświadomości idee, które człowiek, prędzej czy później, przyjmuje za swoje. Dla części fanów, szczególnie tych, którzy nie mają odwagi do końca odrzucić wiary w Boga i chrześcijańskich norm, swoistym „odczarowaniem” sytuacji ma być powtarzanie, że to „tylko muzyka” i sceniczne oszustwo, zaś elementy satanistyczne to jedynie rekwizyty wykorzystywane w artystycznych i teatralizowanych działaniach. Bardzo często słuchacze usprawiedliwiają się, że nie ma w tym nic złego, gdyż to „tylko symbol i niewinny gest”.

Innego zdania jest jednak Grzegorz Kasjaniuk, dziennikarz muzyczny, który w wywiadzie przeprowadzonym dla portalu pulspolonii.com mówi: Starałem się zrozumieć istotę ich muzyki, odróżnić oryginalność od fałszywego muzycznego przekazu i doszedłem do jednego wniosku – przekaz ich muzyki jest prawdziwy. Jest to robione z pełnym zapałem, z pełną wiarygodnością, ponieważ oni naprawdę wierzą w to, co robią.
Doświadczenia psychologów, psychiatrów, kapłanów oraz księży egzorcystów świadczą o tym, że dla wielu osób fascynacja satanizmem w muzyce może oznaczać problemy natury psychicznej i duchowej.

Przestrogą dla fanów powinny być zatem słowa Isahna, wokalisty zespołu Emperor, który w jednym z wywiadów stwierdza, że scena blackmetalowa stała się tak ekstremalna m.in. właśnie dzięki symbolice. Podkreśla on, że ludzie pojawiający się na scenie i wokół niej niekoniecznie od razu pałali nienawiścią do chrześcijaństwa. Ich wrogość wobec chrześcijan rosła jednakże w miarę wkraczania w świat black metalu (por. „Władcy chaosu”, s. 238).

Dr Małgorzata Nieszczerzewska

Artykuł opublikowano za zgodą Miesięcznika Egzorcysta