piątek, 31 stycznia 2014

Coś na umocnienie Ducha


Duch św. wciąż stwarza wybranych, wciąż działa w tym świecie, także Dobro rośnie. Jeśli jest przez nas czynione rośnie samo. Dziś potrzeba budować, wspierać człowieka przez Dobro, a nie niszczyć Go przez "zachwyt" złem.
Budujemy człowieka, wzmacniamy go przez ukazywanie Dobra, które zwycięża zło i Ducha św. działającego dziś.
Potrzeba porwać ten świat do Boga mocą Ducha św.  
 (Swarzewo 31.01.2014 xbw)

Hiszpański kardynał na celowniku prokuratury za obronę moralności chrześcijańskiej


Prokuratura generalna Katalonii wszczęła sprawę przeciwko kard. Fernando Sebastiánowi Aguilarowi, arcybiskupowi Pampeluny, który powiedział, że homoseksualizm jest zaburzeniem seksualnym, możliwym do wyleczenia.

Doniesienie w tej sprawie złożyło „Obserwatorium przeciw homofobii”. Rzecznik organizacji reprezentującej katalońskie lobby homoseksualne, Eugenio Rodriguez, powiedział, iż uwaga kardynała Sebastiána o możliwości wyleczenia homoseksualizmu jest naruszeniem hiszpańskiego prawa zapewniającego poszanowanie godności i praw podstawowych, gwarantowanych w art. 18 i 14 konstytucji.

Arcybiskup Pampeluny, niedawno uhonorowany przez papieża Franciszka kapeluszem kardynalskim, reprezentuje ortodoksyjne katolickie poglądy moralne i nie po raz pierwszy naraża się bojownikom cywilizacji śmierci. Niedawno w debacie w ostrych słowach wypowiedział się przeciwko liberalnej ustawie aborcyjnej: - Dla katolika prawo do aborcji nie istnieje. Debata nad aborcją w Hiszpanii jest wypaczona od początku, ponieważ [jej zwolennicy – przyp. red.] nie chcą uznać tego, czym naprawdę jest aborcja. Mówią o aborcji jak o odrze lub żylakach. Mówi się o tysiącu rzeczy tylko nie o tym, czym naprawdę jest aborcja: eliminacją życia istoty ludzkiej w początkowym stadium jej rozwoju, w łonie matki.

Wzburzenie hiszpańskich lewaków wywołała także jego wypowiedź, że wprowadzenie możliwości nauczania religii w szkole nie jest przywilejem dla Kościoła, lecz uznaniem wolności obywatelskiej obywateli.

Źródło: Sedmitza.ru, Infocatolica.com
http://www.pch24.pl/hiszpanski-kardynal-na-celowniku-prokuratury-za-obrone-moralnosci-chrzescijanskiej,20811,i.html

czwartek, 30 stycznia 2014

Pielgrzymka do Włoch - 12-22.05.2014

Zostały już ostatnie miejsca !!!

Taki wyjazd wydarzy się tylko raz.

Pokażemy i opowiemy o miejscach, które nie pokazują inni.
Ten wyjazd to nie tylko pielgrzymka ale także, a może przede wszystkim, rekolekcje w drodze.


W imieniu Misjonarzy Krwi Chrystusa zapraszamy na wyjazd pielgrzymkowy do Włoch. 

W rok przed dwusetną rocznicą powołania zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa pragną Oni pojechać w jedyną w swoim rodzaju pielgrzymkę do Włoch. Odwiedzimy najbardziej znane sanktuaria włoskie. Dotkniemy błogosławionych miejsc, które są naznaczone życiem włoskich świętych. Myślę, że dla wielu może to być pielgrzymka życia. Jedna z tych do których wraca się myślami przez resztę życia. 

Jeżeli możecie to roześlijcie do swoich znajomych tą informację. Zabieramy pielgrzymów z Trójmiasta i okolic, z Warszawy, Warmii - możliwość dosiadki na trasie, ewentualny dojazd w dzień poprzedzający wyjazd - do Swarzewa i nocleg u Misjonarzy. 


Odwiedzimy najpiękniejsze włoskie sanktuaria:

* Madonna della Corona (włoskie dolomity)
* Loreto (domek zwiastowania Maryi)
* Manoppello (prawdziwe oblicze Pana Jezusa)
* Lanciano (pierwszy Cud Eucharystyczny)
* San Giovanni Rotondo (o. Pio)
* Monte Sant Angelo (Góra św. Michała Archanioła)
* Asyż (św. Franciszek i Klara)
* Padwa (św. Antoni)
* oraz niespodzianka !!! (super!!!)




W większości Sanktuariów będziemy po dwa dni: Loreto, San Giovanni Rotondo, Asyż.

Odwiedzimy miejsca związane z świętymi: 
* Domek Matki Bożej w Loreto
* Chusta grobowa Pana Jezusa w Manoppello
* Cud Eucharystyczny w Lanciano
* Ojciec Pio (w szklanej trumnie)
* Grota św. Michała Archanioła
* Grób św. Franciszka i św. Klary
* San Damiano - kościół odbudowywany przez św. Franciszka
* dom św. Franciszka
* niespodzianka
* św. Antoni 

oraz przepiękne włoskie miasteczka w scenerii majowej przyrody.

Doświadczymy walorów ziemi włoskiej nie tylko od strony miejsc błogosławionych ale także poznamy przeróżne włoskie smaki, dobre włoskie wino, zapachy kwitnącej roślinności śródziemnomorskiej.

Odwiedzimy również Misjonarzy Krwi Chrystusa w Austrii, Dom Misyjny w Kufstein. 

Pokoje dwu i trzyosobowe w domach misyjnych.
Śniadania śródziemnomorskie. 
Częściowe obiado-kolacje (ze względu na cenę tylko w niektórych domach misyjnych mamy pełne wyżywienie, w miejscach w których nie mamy wykupionego pełnego wyżywienia idziemy do lokalnych pizzerii lub restauracji - koszt ok. 8 EUR). Taki sposób wyżywienia pozwala także na nie limitowanie czasu. Na przykład gdy śpimy pod Asyżem - 5 km., możemy zajechać do Asyżu po śniadaniu na cały dzień i nie musimy wracać na obiad. Drugi wymiar to wymiar finansowy. 

Loreto - pełne wyżywienie
Monte San Angelo - pełne wyżywienie
Kufstein - pełne wyżywienie


Posiłki : 10 śniadań śródziemnomorskich
             5 obiadokolacji

Autokar wycieczkowy, bez nocnych przejazdów.

Opieka przewodnika i pilota..
Opowiadać o Italii będzie również znany obieżyświat - "Marco Polo". 

Opiekę duszpasterską sprawują:

Misjonarze Krwi Chrystusa

Jadą z nami: ks. Zbigniew cpps oraz ks. Waldek

Codzienna msza święta, możliwość spowiedzi lub rozmowy z kapłanem

Rekolekcje w drodze

osoba kontaktowa: 602 48 11 48

lub a-mail: pielgrzymkamedjugorje@gmail.com

Relacje z wcześniejszych pielgrzymek:

www.naszepielgrzymowanie.blogspot.com

Szczegółowy program:

12.05.2014 Wyjazd ze Swarzewa ok. 5.00 rano, pod wieczór przyjazd do Kufstein, msza święta, obiadokolacja

13.05.2014 
6.00 Msza święta
7.00 Wyjazd do Włoch
11.00 Madonna della Corona - zwiedzanie Sanktuarium (przepiękne sanktuarium we włoskich dolomitach)
18.00 Przyjazd do Loreto

14.05.2014
Pobyt w Loreto: nawiedzenie Domku Najświętszej Maryi Panny, zwiedzanie Sanktuarium, msza święta, nawiedzenie cmentarza polskich żołnierzy - zabieramy lampki na groby, czas wolny

15.05.2014
7.00 Wyjazd z Loreto
10.00 Przyjazd do Manoppello (chusta Pana Jezusa)
14.00 Przyjazd do Lanciano (miejsce pierwszego cudu Eucharystycznego)
19.00 Przyjazd do San Giovanni Rotondo (o. Pio)

16.05.2014
Pobyt w San Giovanni Rotondo, nawiedzenie relikwii św. Ojca Pio, msza święta, zwiedzanie pierwszego grobu o. Pio, Jego celi oraz muzeum. 

17.05.2014
Msza święta przy ołtarzu gdzie mszę święta sprawował o. Pio, błogosławieństwo relikwiami o. Pio, przejazd do Monte Sant Angelo, msza święta w Grocie, zwiedzanie sanktuarium i miasteczka.

18.05.2014
Msza święta i przejazd do Asyżu. Zwiedzanie Bazyliki w Asyżu, nawiedzenie grobu św. Franciszka. Modlitwa wieczorna w San Damiano.

19.05.2014
Msza święta w San Damiano, przejście do Asyżu, zwiedzanie Asyżu, dom św. Franciszka, relikwie św. Klary, modlitwa przy krzyżu św. Franciszka z San Damiano. Nawiedzenie kościółka w Porciunculi. 

20.05.2014
NIESPODZIANKA !!!!

21.05.2014
Przejazd do Padwy, nawiedzenie grobu św. Antoniego, przejazd do Kufstein

22.05.2014
Przejazd z Kufstein do Swarzewa

Powyższy plan ma charakter ramowy, zastrzegamy sobie możliwość niewielkich zmian.

środa, 29 stycznia 2014

Objawienie Matki Bożej w 1830 r.


Był kwiecień 1830 r. Progi Domu Macierzystego Sióstr Miłosierdzia w Paryżu przekroczyła młoda dziewczyna ubrana w szaty burgundzkie - Katarzyna Laboure. Można powiedzieć, że była już wtedy darem nieba dla Zgromadzenia. Już parę miesięcy później - w nocy z 18 na 19 lipca, objawiła się jej Matka Boża zapowiadając jej powierzenie wielkiej misji. Drugi raz maryja przyszła 27 listopada 1830 r. o godzinie 17.30. Katarzyna Sama opowiada o tym w ten sposób: " W ciszy, po przeczytaniu rozmyślania, wydawało mi się, że słyszę szelest koło chóru. Popatrzywszy w tę stronę ujrzałam Najświętszą Pannę. Stała ubrana w jedwabną suknię koloru jutrzenki, stopy miała oparte na "kuli", której widziałam jedynie połowę; w rękach uniesionych na wysokości piersi trzymała swobodnie glob ziemski, oczy miała wzniesione ku niebu,... postać jej była samym pięknem, nie mogłabym jej odmalować... Najświętsza Panna spuściła wzrok i spojrzała na mnie. Usłyszałam głos: "Kula, którą widzisz przedstawia cały świat, a szczególnie Francję... i każdą osobę poszczególnie"
Po chwili glob zniknął, a Matka Boża wyciągnęła ręce, jakby chciała nimi objąć cały świat. Ręce Najświętszej Panny rzucały promienie i taka jasność z nich biła, że wszystko znikło w tej światłości. Wokół Najświętszej Dziewicy utworzył się napis owalny, wypisany złotymi literami - "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Siostra Katarzyna usłyszała głos - "Promienie, które widzisz, są symbolem łask, jakie zlewam na osoby, które mnie o nie proszą. Postaraj się by wybito medal na ten wzór. Osoby, które go będą nosiły, otrzymają wiele łask. Łaski szczególnie otrzymają osoby, które będą go nosić z ufnością".
W tej chwili obraz zdawał się obracać. Zobaczyłam odwrotną stronę medalu: Nad literą M krzyż, pod nim dwa serca, jedno otoczone koroną cierniową, drugie przebite mieczem. Zdawało mi się, że słyszę głos mówiący : "Litera M i dwa serca dosyć mówią!"
Rzeczywiącie, medalik został rozpowszechniony na cały świat, co było pragnieniem Niepokalanej. Wielu, którzy go noszą z wiarą, doznaje szczególnych łask. Ludzie nazwali go Cudownym Medalikiem, a Kościół zatwierdził.
Największym szerzycielem orędzi oraz Medalika w Polsce był św. Maksymilian Maria Kolbe - franciszkański męczennik. Medaliki nazywał kulami przeciwko szatanowi i starał się, aby wszędzie dotarły. Medalik ten nosił nawet w więzieniu dotąd, dopóki faszyści niemieccy nie odebrali mu go siłą. Chlubił się nim zawsze. Jest to dobry przykład dla nas, ludzi początku XXI wieku, tak często zrozpaczonych i szukających szczęścia poza Tym, Który może je dać za darmo - Jezusem Chrystusem.
Siostry zawsze doznawały pomocy od swej Potężnej Strażniczki. W Chełmnie, przy wejściu do klasztoru, widnieje obraz przedstawiający Maryję, objawiającą się Katarzynie i mówiącą: "Jestem Strażniczką domów waszych". Wielu przybyszów pyta co ten obraz oznacza? W odpowiedzi Siostry mówią o tym objawieniu oraz o wielu innych cudownych znakach zesłanych od Najczulszego Ojca Niebieskiego przez ręce Maryi dla ich domów rozsianych po całym świecie.

Źródło: http://www.szarytki.opoka.org.pl/

wtorek, 28 stycznia 2014

Modlitwa do Najświętszego Oblicza Pana Jezusa


Pozdrawiam Cię, wielbię, kocham Cię o mój Jezu Zbawicielu na nowo zelżony 
bluźnierstwami jakich nieustannie doznajesz od nas. Ofiaruję Ci w 
Niepokalanym Sercu Twej Najświętszej Matki hołdy Aniołów i wszystkich 
świętych jako woń kadzidła i proszę Cię najpokorniej poprzez moc Twego 
Najświętszego Oblicza byś raczył przywrócić i odnowić we mnie i we 
wszystkich ludziach Twoje Oblicze, Twój obraz, który poprzez nasze grzechy 
został tak bardzo zeszpecony. O niepojęta dobroci Boga, o niewysłowiona 
Miłości Ukrzyżowana, o nieskończone Miłosierdzie - ufam Tobie! 
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci zbolałe Najświętsze Oblicze Twego 
Umiłowanego Syna jako nieskończone zadośćuczynienie i okup za nasze winy. 
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Je Tobie, aby złagodzić Twój święty gniew 
względem nas grzeszników. Wspomnij, że to Oblicze cierpiało 
niewypowiedzianie i niosło ciernie naszych grzechów by zadośćuczynić 
Twojej Sprawiedliwości. Spójrz na te Boskie Rany! One wołają nieustannie a 
wraz z nimi i ja pragnę wołać: miłosierdzia, miłosierdzia, miłosierdzia dla 
grzeszników! 
Amen. 

Pielgrzymka Biegowa Miłomłyn - Gietrzwałd

Jeżeli chcesz zacząć biegać w tym roku, to lepszej okazji nie

 znajdziesz.



Jeżeli już biegasz, to w takiej inicjatywie na pewno jeszcze 

nie brałeś udziału.


niedziela, 26 stycznia 2014

Orędzie Matki Bożej z 25 stycznia 2014




„Drogie dzieci! Módlcie się, módlcie się, módlcie się, aby światłość waszej modlitwy miała wpływ, na tych których spotykacie. Umieśćcie Pismo Święte na widocznym miejscu w waszych rodzinach i czytajcie je, aby słowa pokoju popłynęły w waszych sercach. Dziatki, modlę się z wami i za was, abyście z dnia na dzień stali się jeszcze bardziej otwarci na wolę Bożą. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”


„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież
Nie jest naszą intencją autorytatywne orzekanie o prawdziwości i autentyczności objawień w Medjugorje. To bowiem należy do kompetencji władz kościelnych. Tę samą ostrożność, ale bez nieuzasadnionego uprzedzenia, pragniemy zachować również w odniesieniu do orędzi. Decyzja władz kościelnych jaka w przyszłości nastąpi będzie decyzją obowiązującą nas wszystkich której się podporządkujemy.

sobota, 25 stycznia 2014

Obnażone słabości złego

W ostatnim czasie w wypowiedziach wielu wiernych można zauważyć strach przed potencjalnym zagrożeniem ze strony złego ducha. Stąd pochodzą wyrażane przez polskich biskupów niepokój i troska o tych, którzy popadają w paniczny lęk przed diabłem, oraz o duchownych zanadto akcentujących zagrożenie z jego strony.

Skoro wierzymy w Chrystusa, który pokonał Szatana raz na zawsze poprzez ofiarę krzyża, musimy dobrze rozłożyć akcenty w doświadczeniu walki duchowej. Świadomość, że chrześcijaństwo już tę wojnę wygrało dzięki Jezusowi z Nazaretu, stawia nas pośród zwycięzców! Podkreślając więc nade wszystko zasługi Chrystusa oraz Jego zwycięstwo nad grzechem i Szatanem, chcę dodatkowo zwrócić uwagę na kilka słabości Złego. Świadomość, że one istnieją, może nam przyjść z pomocą w naszym osobistym doświadczeniu walki wewnętrznej, byśmy nie ulegali lękowi, który w żaden sposób nie ma poparcia w tym, co nazywamy Dobrą Nowiną.

Ograniczony przez Boga

Na pierwsze miejsce wysuwa się ta prawda, że Zły jest ograniczony „pozwoleniem”, którego udziela mu Bóg. Można by go porównać do psa, który może jedynie tyle, na ile pozwala mu długość łańcucha. Ale to Pan Bóg „reguluje” tę długość.

Tak było w historii biblijnego Hioba, gdzie Szatan postanowił wystawić jego wiarę na próbę: Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi. I rzekł Bóg do szatana: „Skąd przychodzisz?” Szatan odrzekł Panu: „Przemierzałem ziemię i wędrowałem po niej”. Mówi Pan do szatana: „A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego, kto by tak był prawy, sprawiedliwy, bogobojny i unikający grzechu jak on”. Szatan na to do Pana: „Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył”. Rzekł Pan do szatana: „Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki”. I odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego (Hi 1, 6-12).

Bóg, choć dopuszcza próbę na Hioba, to jednak stawia diabłu wyraźną granicę, której ten nie może przekroczyć. Jasno też widać, kto tu jest Panem – to Bóg, a nie Szatan jest większy! A skoro w innym miejscu Pisma Świętego czytamy, że Bóg nie pozwoli nas kusić nad to, co potrafimy wytrzymać (por. 1 Kor 10, 13), to nie musimy się obawiać Szatana, jeśli tylko sami nie podchodzimy do niego na taką odległość, na jaką sięga łańcuch. Jeśli bowiem przekroczymy tę granicę, to może nas pokąsać. Biblijna historia Hioba obnaża więc tę podstawową słabość złego ducha – może on jedynie tyle, na ile pozwoli mu Bóg. To bardzo ważne, byśmy o tym pamiętali, a wtedy na pewno nie będzie miejsca na lęk.


Pokonany w walce

W czasie naszego życia jesteśmy zmuszeni nieraz toczyć walkę duchową. Wyraźnie przypomina nam o tym list do Efezjan: Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko (Ef 6, 12-13).

Jednak przed nami już tę walkę Ktoś stoczył i ją wygrał. To Jezus, który zanim ostatecznie pokonał Szatana na krzyżu, obnażył jego słabości na pustyni, gdy Zły w swej zuchwałości i pysze zaczął kusić samego Boga. Diabeł został pokonany przez Jezusa trzema sposobami i zostały zdemaskowane jego trzy kolejne słabe punkty: brak odporności na Słowo Boże, na pokorę zaufania i na wierność Panu Bogu.


Słowo Boże


W momencie, gdy Szatan zaczyna kusić Jezusa, Ten nie wchodzi z nim w dialog, ale ucina pokusę, cytując Pismo Święte: Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem”. Lecz On mu odparł: „Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4, 3-4).


Pokora zaufania


Gdy przy kolejnym podejściu Szatan oferuje Jezusowi torcik pychy, Jezus rozprawia się z nim natychmiast, okazując wielką pokorę zaufania Ojcu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: „Aniołom swoim rozkażę o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Odrzekł mu Jezus: „Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Mt 4, 6-7).


Wierność


Ostatnim orężem w tej pustynnej walce staje się wierność Bogu: Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 8-10).


Pokonany modlitwą i postem


Kolejną słabość złego ducha obnaża biblijna historia opętanego chłopca, którego Szatan poniewierał, a z którym to zrozpaczony ojciec przyszedł do Apostołów, aby wyzwolili biedaka z niewoli demona (por. Mk 9, 14-29). Nie udało się to jednak i potrzeba było już bezpośredniej interwencji Jezusa. Gdy Chrystus uwolnił chłopca, uczniowie pytali Go, dlaczego im się nie udało. A Jezus odpowiedział: Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem (Mk 9, 29).

Na pozycji straconej

Bardzo poważną słabość Złego obnaża posługa uwalniania. Często w tej, podejmowanej z autorytetu Koścoła, walce o wyzwolenie człowieka widzimy, jak bardzo słaby jest Szatan w obliczu władzy, jaką Jezus nadał swoim uczniom: Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16, 17-18). To ta władza każe mu odejść do piekła, to ta władza nakazuje mu pozostawić odkupionych w spokoju, to w końcu ta władza przypomina mu o krzyżu i wiąże go u stóp Jezusa, który dokonał naszego odkupienia.

Należąc zatem do Jezusa, podążajmy z odwagą przez meandry naszego życia, nie lękając się Złego, ale mając świadomość jego słabości. Wykorzystajmy to w codziennej walce duchowej, by iść w sposób bezpieczny do nieba.

Jezus, zanim ostatecznie pokonał Szatana na krzyżu, obnażył jego słabości na pustyni, gdy Zły w swej zuchwałości i pysze próbował Go kusić.



Ks. Michał Olszewski SCJ 

Artykuł ukazał się w styczniowym numerze Miesięcznika Egzorcysta.
Źródło: http://miesiecznikegzorcysta.pl/

Opublikowano za zgodą wydawnictwa Miesięcznik Egzorcysta, styczeń 2014

piątek, 24 stycznia 2014

Nie mówię o demonie

Z ks. prof. Gabriele Nannim, egzorcystą diecezji Aquila we Włoszech, demonologiem, wykładowcą Lateranum rozmawia Artur Winiarczyk

Czy może Ksiądz powiedzieć, ilu jest egzorcystów we Włoszech?

Nie ma danych na ten temat, brak takich statystyk. Kiedyś było około stu, teraz egzorcystów we Włoszech jest więcej, w stosunku do lat poprzednich ich liczba wzrosła. Więcej jest potrzeb, więcej świadomości, ponieważ coraz więcej się mówi na ten temat. Popchnęły tę sprawę ruchy charyzmatyczne, publikacje ojca Amortha, ale również innych autorów, mniej znanych, jak np. teologa o. Matteo la Gruy czy ks. Francesco Bamonte. La Grua zmarł parę lat temu, natomiast Bamonte jest szefem Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów (nie wszyscy egzorcyści należą do stowarzyszenia). Organizowane są kongresy: raz narodowe włoskie, raz międzynarodowe. Zostały one zainicjowane u początków działalności o. Amortha, gdy było zaledwie 12 egzorcystów.

Z jakimi problemami najczęściej spotykają się w swej posłudze włoscy egzorcyści?

Ludzi doświadczających ataków demonicznych można podzielić na kilka grup: od najprostszych dręczeń aż po opętania; od fizycznych ataków na ciało po ataki na relacje, jakie mamy z innymi ludźmi – a więc na takie dziedziny, jak: zdrowie, pieniądze i miłość. To są trzy takie rzeczywistości, w obrębie których zaznaczają się wpływy demoniczne. O atakach demonicznych mówimy wtedy, kiedy widać oczywiste manifestacje Złego.

Ale nie możemy tego pomylić ze zwyczajnymi problemami ludzkimi, bo byśmy powiedzieli, że wszelkie problemy z pracą, z rodziną to są problemy demoniczne, a tak nie jest. Przypadkom ataków demonicznych towarzyszą fenomeny nadnaturalne. Osoby zniewolone reagują na posługę modlitwy. Jeżeli tak się dzieje, to znaczy, że korzeń problemu jest typu duchowego, pochodzącego z piekła. Na przykład jeśli pewna osoba ma ból głowy, może wziąć aspirynę lub jakieś inne lekarstwo. Ale w tych przypadkach, o których my mówimy, lekarstwa nie będą działały. I to cierpienie, ten ból będzie się ujawniał i wzmagał w kontakcie z sacrum.

Jednak przychodzi wiele osób, które myślą, że mają jakieś problemy demoniczne i egzorcysta musi to zweryfikować. Rytuał zastrzega, że egzorcysta nie może odprawić egzorcyzmu, jeżeli nie ma pewności moralnej.

Mówi się często, nawet w katolickich w mediach, że egzorcyści muszą się najpierw konsultować z psychologami i psychiatrami.

Jeżeli pojawia się wątpliwość, czy jest obecność demoniczna czy nie, egzorcysta może się do nich zwrócić, natomiast nie może podjąć egzorcyzmu bez pewności moralnej o obecności demonicznej. Osąd biegłego nie dotyczy obecności demona bądź ataku demonicznego – psychiatra nie musi się wypowiadać, czy jest demon, czy go nie ma, ale mówi, czy dane cierpienie wynika z choroby, czy występuje jakaś patologia…

Rytuał egzorcyzmów mówi, że w trudnych przypadkach egzorcysta powinien zwrócić się do biskupa, natomiast nie tłumaczy, jakiego typu są to trudne sytuacje. Na pewno należą do nich przypadki, gdy jakaś osoba jest innego wyznania albo kiedy nie widzi się żadnego rozwiązania. Osobiście uważam, że w przypadku, gdy egzorcysta nie daje rady wyrzucić demona, może poprosić, by to uczynił biskup, który ma pełnię kapłaństwa.

Czy wzrost liczby egzorcystów wynika z ludzkich problemów, czy też – jak zarzucają niektórzy – wzrastająca liczba egzorcystów stymuluje potrzeby?

Zawsze tak jest – i wydaje się, że w przeszłości było podobnie – iż liczba egzorcystów jest zbyt mała. Nigdy nie było tak, aby ich ilość była wystarczająca w stosunku do próśb do nich kierowanych. Tak jak nigdy nie było wystarczającej liczby kapłanów, żeby sprostać wymaganiom duszpasterskim na całym świecie. To nie kapłani tworzą potrzeby religijne. Ludzie po prostu je mają i kapłanów szukają.

Jak ocenia Ksiądz sytuację w krajach zachodnich (np. w Niemczech, Skandynawii, we Francji), gdzie działalność egzorcystów jest ograniczona?

Jest to zagadnienie bardzo mocno powiązane z konkretną kulturą, która wyparła czy zanegowała istnienie demona. Kultura ta starała się w jakiś sposób odciąć od wszystkich tego typu manifestacji religijnych, klasyfikowanych jako ludowe, folklorystyczne. A przypadki związane z demonem zostały zaliczone do elementów folkloru. Tak samo został zaklasyfikowany kult świętych.

Nie możemy powiedzieć, iż święci nie istnieją, ponieważ niektórzy mówią, że to kult ludowy. Z tego samego powodu nie możemy powiedzieć, że demon nie istnieje.

Mówi się o ciemnym średniowieczu…

Osoba demona, jego porażka i zwycięstwo Jezusa Chrystusa przynależą do prawd objawionych. Wspomniana kultura chce powiedzieć, że elementy dotyczące diabła przynależą do sposobu myślenia ludzi średniowiecza. A tutaj nie ma nic średniowiecznego, to zagadnienie jest o wiele starsze.

Tutaj takie małe uzupełnienie. W późnym średniowieczu pojawiła się duża potrzeba ustanowienia rytuału egzorcyzmów w obrębie strefy kultury niemieckiej. Często odnajdywano w tekstach komentarze wskazujące na to, że właśnie mentalność niemiecka była bardzo przesądna. W tym rytuale zawarto wiele rytów, modlitw chroniących przed Szatanem. To jest właśnie paradoksalne, że z ziemi niemieckiej wyrosło takie pragnienie walki z demonem w średniowieczu, natomiast w dzisiejszych czasach jest reakcja negacji całkowitej. Mamy takie właśnie skrajności w jednej kulturze.

Czy mówienie o zagrożeniach duchowych nie powoduje fascynacji złem, reklamowania go?

Ja nie mówię wcale o demonie, ja mówię o egzorcyzmie, który jest modlitwą Kościoła, a nauczył jej sam Jezus Chrystus. Mówiąc o Jezusie, tłumaczę, że On zwyciężył demona; głoszę Jezusa Chrystusa zwycięskiego, a nie demona. To sataniści głoszą wielkość demona.

Czy treści egzorcyzmów nie powinny być ukrywane?

Treść egzorcyzmu to jest to, co jest napisane w Ewangelii. Opisano tam siedem egzorcyzmów. Jezus używa formuł: Idź precz!, Jakie jest twoje imię? Albo W Twoje imię demony się i nam poddają. Treść egzorcyzmów jest taka sama i dziś. Gdy zaś chodzi o to, co mówi demon, to zdecydowanie jego nie można słuchać, nie można się zatrzymywać na rozmowach z nim. Są dozwolone pytania rozkazujące, by uzyskać szybciej uwolnienie.

Czy egzorcysta może opowiedzieć, co się dzieje podczas sprawowanego egzorcyzmu?

Nade wszystko obowiązuje reguła ostrożności, by strzec dobra konkretnych osób. Podobnie teologia moralna mówi o konkretnym przypadku grzechu, ale nie mówi o konkretnym grzeszniku. Natomiast jest zabronione robienie zdjęć, nagrywanie, filmowanie, a potem publikowanie.

W internecie są takie nagrania.

Prawie wszystko, co jest w internecie w tej kategorii, pochodzi albo od kościołów protestanckich, albo prawosławnych. Rzadko się zdarza, by ktoś umieścił w sieci zapis egzorcyzmu przeprowadzanego przez księdza katolickiego.

Porozmawiajmy o kompetencjach księży egzorcystów i osób świeckich.

Kanon 1172 Kodeksu prawa kanonicznego, a także Katechizm Kościoła Katolickiego i Rytuał mówią, że egzorcyzm może odprawić tylko kapłan ustanowiony w sposób wyraźny egzorcystą przez biskupa diecezjalnego. Inni kapłani nie mogą egzorcyzmować, zaś świecka osoba nie może zostać egzorcystą w ogóle. Egzorcyzm to użycie Rytuału, który przewiduje stosowanie bezpośredniego rozkazu. Innymi rodzajami modlitwy są modlitwy o uwolnienie. Modląc się do Boga, proszę, aby uwolnił daną osobę, ale nie wchodzę w relację z demonem. Taką modlitwę o uwolnienie mogą prowadzić wszyscy kapłani, a także grupy świeckich, ale powinny one w takich przypadkach być kierowane przez kapłana, według instrukcji Kongregacji Nauki Wiary z 2002 roku.

Czy spotkał się Ksiądz z zarzutem, że egzorcyści stymulują myślenie magiczne?

Zawsze istnieje takie ryzyko, ale jeżeli używamy Rytuału, unikniemy go. Są tam przewidziane odpowiednie gesty, określone słowa, znak krzyża, nałożenie rąk, używanie wody święconej i jakiegoś świętego obrazu. Na początku jest odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych, powtarza się gest tchnięcia/dmuchnięcia. Oczywiście także ubiór: sutanna, komża i stuła. Stuła jest ważna, ponieważ jest znakiem kapłaństwa i bardzo często powoduje natychmiastową reakcję demona. Taka tradycja istnieje nie tylko u nas. Stuła jest także używana w kościele bizantyjskim przy spowiadaniu. W kościele wschodnim podczas rozgrzeszenia stułę kładzie się na głowie penitenta. Przy egzorcyzmie używane są tam też kadzidła. Jeżeli będzie się używało z rozwagą tych znaków, nie powstanie żadne niebezpieczeństwo nadużyć względem Rytuału poprzez popadanie w magiczność, zabobon czy przesąd. Na przykład są takie gesty, jak niszczenie fetyszów zrobionych przez magów – nie jest to wtedy nadużycie. Zwykle się to wszystko pali, ponieważ zniszczenie materii, za pomocą której zostało uczynione przekleństwo, przerywa również przekazywanie przekleństwa duchowego.

Czy takie przedmioty zaklęte/przeklęte mogą szkodzić?

Tak, prawie zawsze osoby, które przychodzą do egzorcystów i mają ataki demoniczne, doświadczyły skutków rytów satanistycznych, przekleństw czy zaklętych przedmiotów. Mogły być dwie sytuacje: albo gdy same to czyniły, albo gdy ktoś inny skierował przekleństwo na nich.

Czy ktoś, kto żyje w łasce uświęcającej, może czuć się bezpiecznie w takich sytuacjach, gdy rzucona jest na niego klątwa lub czary?

Nie. Życie w łasce oczywiście stanowi ochronę dla człowieka, ale trudno powiedzieć, w jak ścisłej zażyłości z Chrystusem jest człowiek, na którego skierowano przekleństwo lub czary. Podobnie osoba żyjąca w łasce może przecież zachorować.

Czyli kwestia dopustu Bożego?

Tak.

Pewien duchowny napisał niedawno, że opętanie jest możliwe jedynie w przypadku pogan, a nie chrześcijan, bo broni ich chrzest…

To, że jest możliwe opętanie chrześcijan, potwierdzają fakty. Dowodzi tego sam Rytuał zatwierdzony przez Kościół. Jest to przecież Rytuał publiczny Kościoła. Poza tym, jak wrócimy do Ewangelii – właśnie Jezus, poza dwoma przypadkami, egzorcyzmuje synów Izraela, narodu wybranego. Chrzest gładzi winę grzechu pierworodnego, a sakrament pokuty jedna człowieka, który popełnił grzech, z Bogiem. Podobnie możemy się zapytać, jak to jest możliwe, że jakaś ochrzczona osoba popełnia grzech. Poza tym, co ważniejsze – chrzest dotyczy duszy (znamię na duszy). Egzorcyzm natomiast ma na celu uwolnienie ciała opętanej osoby.

Jeżeli ktoś ma tu jakieś obiekcje i takie stawia zarzuty, z pewnością nie wie, co znaczy opętanie i identyfikuje osobę opętaną z grzesznikiem. To naturalnie może się zdarzyć. Mógłby to być na przykład satanista żyjący w grzechu. Musiałby się najpierw nawrócić, wyspowiadać i potem prawdopodobnie powinien być egzorcyzmowany – ponieważ takie są konsekwencje działania demona w jego ciele. Natomiast dusza jest uwolniona i oczyszczona przez sakrament pojednania. W dawnych rytuałach był nawet egzorcyzm dla dopiero co narodzonych dzieci. Powyższa opinia mogła się zrodzić z prostej przyczyny, iż niektórzy sądzą, że ciało i dusza są tym samym. Nie, ale są bytową jednością, dlatego cierpienia fizyczne przenoszą się na sferę duchową i odwrotnie. Dlatego osoby zniewolone zazwyczaj cierpią też psychicznie.

Czy słuchanie muzyki ciężkiej, np. heavymetalowej, uprawianie jogi albo stosowanie homeopatii może prowadzić do demonicznych zniewoleń?

Pewien kanadyjski ksiądz badał przekazy podprogowe. Odkryto wówczas, że ciężko jest wykazać bezpośrednie przyczynowo-skutkowe działanie. To zależy od umysłu, od środowiska, od mentalności. To się zwykle łączy z szeregiem innych rzeczy, jak np. narkotyki.

Jeśli chodzi o jogę, kard. Ratzinger podkreślił, że medytacja transcendentalna nie przynależy do religii chrześcijańskiej. Zwykle są to techniki, które prowadzą do odmiennych stanów świadomości, może to być połączone z jakimś półmediumizmem.

Natomiast jeśli chodzi o homeopatię, to dokument Papieskiej Rady Kultury i Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego „Jezus Chrystus dawcą wody żywej” wymienia ją jako rodzaj medycyny alternatywnej przynależnej do nurtu New Age. Wiem także z mojego doświadczenia, że są tam elementy ezoteryczne. Również z punktu widzenia medycznego niemożliwe jest wykazanie czynników mających wpływ na skuteczność leczenia homeopatycznego. Przychodziły do nas osoby, które w wyniku stosowania praktyk homeopatycznych znalazły się pod wpływem duchów nieczystych. Znam wiele takich przypadków. Postrzegaliśmy to jako problem, lecz również i w tym wypadku trudno udowodnić bezpośrednie działanie przyczynowo-skutkowe.

Co sądzi ksiądz o Harrym Potterze?

To szkoła magii dla małych, która pomaga wprowadzić całe pokolenie dzieci i ich rodzin w magiczną mentalność. Nie czytałem książek, ale widziałem filmy. Są one zrobione tak, jakby to były kursy progresywne, realizujące kolejne etapy. Na początku mamy pierwsze kroki inicjacyjne, wprowadzenie pojęć. Potem rozwijane są argumenty. Klasyczna koncepcja magii.

Słyszałem, że ma Ksiądz duże nabożeństwo do Matki Bożej z Guadalupy…

Jestem oddany Matce Bożej. Wiele razy odwiedzałem Matkę Bożą z Guadalupy, jeżdżąc do Meksyku. Dzięki Niej doświadczyłem pewnych łask, nabrałem też przekonania o Jej wielkiej roli w procesie uwalniania.

Dziękuję za rozmowę.


Mówię o egzorcyzmach i uwalnianiu dlatego, że wierzę, iż rozpowszechnianie nauczania Kościoła pomoże ludziom znaleźć punkt odniesienia w poszukiwaniu coraz większego dobra. Czynię to, ponieważ na ten temat mówi się nieraz zbyt wiele rzeczy nieprawdziwych i sprzecznych z nauką Kościoła

Ksiądz prof. Gabriele Nanni

Artykuł ukazał się w styczniowym numerze Miesięcznika Egzorcysta.
Źródło: http://miesiecznikegzorcysta.pl/

Opublikowano za zgodą wydawnictwa Miesięcznik Egzorcysta, styczeń 2014

czwartek, 23 stycznia 2014

Spotkanie Biblijne - dzisiaj o 20.00

Zapraszamy wszystkich serdecznie na spotkanie biblijne do Domu Misyjnego misjonarzy Krwi Chrystusa w Swarzewie

dzisiaj, godz. 20.00

po spotkaniu błogosławieństwo indywidualne relikwiami św. Kaspra oraz wspólna agapa.

Nick Cave zarzuca pajęczą sieć

Wydany w lutym 2013 roku album Nicka Cave’a „Push The Sky Away” wrzuca człowieka w ciemność obrzydliwości i destrukcję egoistycznych postępków. To podróż w otchłań piekła. Australijski wokalista wypuścił na rynek płytę, na której wyśpiewał dziewięć utworów o mrokach duszy ludzkiej, otwierającej się na grzech i wpadającej w objęcia Szatana.
Nick Cave uznawany jest za nietuzinkowego artystę, poetę, pisarza i aktora. Dekadencji i zachęcających odniesień do sił zła w jego twórczości jest sporo. Niestety, nazywa się je artystyczną formą, swoistym performance, a nie zagrożeniem dla duchowości.
Mroczny i zdegenerowany
Postać muzyka należy odbierać w szerszym kontekście. Cave w tekstach większości nagranych przez siebie płyt i w treści napisanych książek zawiera autobiograficzne wątki. Nie dotyczą one jednak uroków życia. Czy są autentyczne? W drugiej swojej książce pt. „Śmierć Bunny’ego Munro” przedstawia życie degenerata owładniętego żądzą seksu i doświadczającego go bez skrupułów. Pytany, czy autentyzm opisywanych sytuacji nie wynika z jego własnych doświadczeń, odpowiadał dwuznacznie i cytował swojego bohatera, który miał erotyczne fantazje na temat bielizny Kylie Minogue. Jest taki teledysk do „Spinning Around”, który zawładnął umysłami Brytyjczyków na cały rok. Tabloidy nie rozpisywały się o niczym innym oprócz seksownych majtek Kylie. Myślę, że Kylie powinna wziąć pewną odpowiedzialność za tę powieść z racji, iż ubrała te seksowne majtki – opowiadał dla magazynu „Rolling Stone”. Cave i Minogue znali się dobrze. Czy zatem powieść i wypowiedź wokalisty były prowokacją, czy też czymś więcej?
Cave wraz z Kylie Minogue opowiedział mroczną historię o dzikich różach w piosence „Where the Wild Roses Grow” z płyty „Murder Ballads”.
Kylie Minogue:
Trzeciego dnia zabrał mnie nad rzekę
Pokazał mi te róże i pocałowaliśmy się
I ostatnią rzeczą, którą słyszałam
było wymruczane słowo
Kiedy klęknął nade mną
z kamieniem w garści
Nick Cave:
Ostatniego dnia zabrałem ją tam,
gdzie rosną dzikie róże
Leżała na brzegu,
wiatr delikatny jak złodziej
I pocałowałem ją na pożegnanie,
mówiąc: „Każde piękno musi umrzeć”
I położyłem ją,
i posadziłem jej różę pomiędzy zębami
Ewa naga
Na początku kariery muzycznej inspiracją dla tekstów Cave’a była jego ówczesna dziewczyna, Anita Lane. Nie opisywał jednak romantycznych wątków tej znajomości. Chorobliwe wręcz skupianie się na perwersji towarzyszy mu więc od dawna. Obnażanie tajemnic kobiecej psychiki jest widoczne także na płycie „Push The Sky Away” i mocno odzwierciedla to jej okładka.
To zawstydzona, upodlona swoim czynem Ewa, która cichaczem wymyka się z Raju. Jest już za jego wrotami, oślepiająca jasność przebija z otworów-okien w kształcie krzyża. Nie patrzy przed siebie, jej twarz jest skryta, chce wymknąć się, ale nie wie jeszcze dokąd. Nie ma z nią Adama… Może już nie zdąży do niej dołączyć i dać jej oparcia. Czeka na nią już ten, który ją zwiódł. Podał fałszywe rozwiązanie. Pewny swego, z bezczelnością, ubrany w swoją czerń, daje jej wyjście z sytuacji – otwiera drzwi prowadzące do… dalszego upadku? To przewrotność tytułu płyty „Push The Sky Away”, to dotykanie piekła.
Autentyzmu okładce dodaje fakt, że zdjęcie przedstawia modelkę Susie Bick, żonę Nicka Cave’a. Odbywała ona sesję zdjęciową w pokoju obok i pozbawiona odzienia przemykała przez salon, gdy jej fotograf, Dominique Issermann, błysnęła fleszem. Cave z wrodzoną przewrotnością zarzekał się, że to zdjęcie było niezamierzone, ale jego dziwny, piękny i niejednoznaczny wyraz zadecydował o wyborze na okładkę.
Schadzka z diabłem
Muzyka, teksty, teledyski, okładka płyty i sceniczny entourage mają swoje wyznaczone miejsce i znaczenie. Dopełniają się. Tworzą język znaków i niedomówień. Są jak fetysz.
Opisując na płycie mroczne sytuacje, zainspirowane historiami wyszukanymi w internetowej Wikipedii, Cave wchodzi w opis relacji z Szatanem. Owładnięcie następuje krok po kroku: najpierw nieświadoma degeneracja, a na zakończenie świadome podpisanie paktu z diabłem.
Ósmy utwór na płycie, „Higgs Boson Blues”, dotyka osobowego zetknięcia się ze Złym. Cave sięga do historii Roberta Johnsona, legendarnego muzyka bluesowego, i do jego klasyka – piosenki „Crossroads”, opowiadającej o skrzyżowaniu na Route 66, na którym Robert Johnson podobno spotkał się z diabłem. Wcześniej był kiepskim muzykiem bluesowym, po tym spotkaniu zyskał niesamowity talent geniusza. Cave w kompozycji jest uczestnikiem spotkania. Biernym? A może sam wciela się w Lucyfera? Skąd wziął się talent Nicka Cave’a?
Natknąłem się na skrzyżowanie
Noc była gorąca i czarna
Widzę jak Robert Johnson
Z gitarą za dziesięć dolarów
przytroczoną do pleców
Szuka melodii
Oto Lucyfer
i jego prawo kanoniczne
A setki czarnych dzieci uciekają
z jego ludobójczej paszczęki
Ma bruzdę mordercy
Robert Johnson i człowiek diabeł
Nie wiem, kto kogo rozszarpie
Wiara zdeformowana
Kiedy Nick Cave po raz pierwszy przyjechał do USA, nie mógł zrobić kariery. Jedna z tras koncertowych jego zespołu po Ameryce została udokumentowana filmem trafnie zatytułowanym „The Road To God Knows Where”. Szczerze i bez upiększeń ukazywał on egzystencję muzyków borykających się z nudą, ogromnymi przestrzeniami oraz obojętnością Amerykanów na twórczość prawie nieznanego zespołu. W następstwie tego Cave załamał się i wszedł w świat pełen alkoholu i heroiny. Czy ktoś wyciągnął tam do niego dłoń?
Cave tylko tajemniczo się uśmiecha – wyszedł z narkotycznego ciągu, zrobił karierę, ale na pewno nie modlił się o to. Na wiarę patrzy bardzo materialistycznie. Jak wyjaśniał w wywiadzie dla „Newsweeka”: Nie wierzę w chrześcijańskie piekło. Znaczy, jestem otwarty na to, co czeka nas po śmierci, ale mam okropne przeczucie, że niestety nic tam nie ma.
Czym dla niego są demony? To sekwencje przedśmiertnych halucynacji. Większość z nas jest wychowana w wierze katolickiej czy chrześcijańskiej, dlatego też umysł, który całe życie nasiąka dogmatami wiary, przed śmiercią tworzy takie, a nie inne wizje. Wydaje mi się to logiczne.
Choć Cave inspiruje się Biblią, to nie w celu pogłębiania wiary, tylko z powodu chorej fascynacji śmiercią: Najsilniej przemawia do mnie Ewangelia św. Marka, bowiem cała przesiąknięta jest obsesyjnym wręcz myśleniem o śmierci Chrystusa. Dzięki temu, że jest podzielona na krótkie rozdziały, czyta się ją niemal jak pulpową powieść, która prowadzi do nieuniknionego końca, czyli śmierci Syna Bożego.
Wabiący w ciemność
W utworze „Jubilee Street” Cave podpowiada, jaką rolę sam pełni na płycie „Push The Sky Away”. W teledysku jest diabłem-sutenerem, który poluje na zagubionych mężczyzn i sprowadza ich do prostytutki. W efekcie znużony życiem starszy pan zostaje zamordowany przez kobietę, z którą spędza wieczór. Jej ulubioną książką jest czarna biblia. Leży na stoliku obok łóżka, na którym prostytutka zabija mężczyznę.
Każdy z dziewięciu utworów na płycie coraz bardziej zagłębia się w czarną otchłań. To nie są piosenki pisane w blasku słońca.
Nick Cave użył zabiegu, który bardzo uatrakcyjnia muzycznie płytę: zrezygnował z gitarowego zgiełku, który charakteryzował brzmienie jego poprzedniego zespołu Grinderman, i powrócił wraz z The Bad Seeds, mamiąc urokiem zaciemniającym wyuzdanie. Pozorne ciepło charakteryzujące brzmienie jest w istocie zimne, a naturalizm ma pozór subtelności, jest wyrachowany. To brudna droga Toma Waitsa, z upadłym aniołem w głównej roli.
Syreni śpiew
Nawet nagraniu płyty towarzyszyła specyficzna aura, związana z miejscem, gdzie znajduje się studio nagraniowe. Studio La Fabrique znajduje się w starożytnym miasteczku Saint--Remy-de-Provence. To tu mieszkali Nostradamus i Frédéric Mistral, a Vincent van Gogh przebywał na leczeniu psychiatrycznym w szpitalu Saint-Paul de Mausole. Czy płyta Nicka Cave’a też była inspirowana szaleństwem?
Z ciszy w krzyk – tak płynie muzyka na płycie „Push The Sky Away”. Muzycy chcą mocniej zagrać na instrumentach, rwą się do przodu, ale muszą hamować się w chęci pędu: jeszcze nie teraz, zrobimy to inaczej i tak słuchacz wpadnie w sieć pajęczą – zdają się mówić dźwiękiem. Choć krzyk jest zatopiony w ciszy, to brzmi donośnie w spokojnych melodiach i śpiewie wokalisty. To syreni śpiew. Wabi, żeby zabić, jak w kompozycji „Mermaids”, gdzie opisany jest dramat marynarzy topionych przez syreny.
Organy, skrzypce, delikatne dźwięki gitary, basu, perkusji, pianina i towarzyszący głos wokalistki – to tło dla kipiących dekadencji. Nick Cave jest jak nowy Charles Baudelaire, a jego płyta epatuje taką samą śmiałą erotyką, brzydotą, obrazami zła i profanacji jak „Kwiaty zła”.
Przewrotny testament?
Push The Sky Away” wydaje się być zwieńczeniem działalności artystycznej Cave’a, jego muzycznym testamentem. Tytułowa kompozycja jest esencją dotychczasowego przekazu dorobku artysty, odnoszącą się bezpośrednio do niego samego. Wybranie zła i pożegnanie się z dobrem raz na zawsze. Teraz powinien zachować się jak Bertold Brecht i zapisać ostatnią wolę – polecenie, by w jego sercu umieścić sztylet, a ciało zamknąć w stalowej trumnie, by nie mogły dostać się do niego robaki. Dlaczego? Bo zimnego piękna nie może dotknąć zgnilizna. Wręcz romantyczne, ale jakże puste i ułomne spojrzenie na ludzką egzystencję.
Nick Cave jest jak nowy Charles Baudelaire, a jego płyta epatuje taką samą śmiałą erotyką, brzydotą, obrazami zła i profanacji jak „Kwiaty zła”.
Twórczość Nicka Cave’a przesiąknięta jest dekadencją i odniesieniami do sił zła. Niestety, nazywa się je artystyczną formą, swoistym performance, a nie zagrożeniem.
Problemem
była jej mała
czarna książka
I me imię
na każdej
z jej stron
Cóż, nawet
w Alei Rocznic
Dziewczyna
z czegoś musi żyć
Jak szaleniec,
z góry wtedy
patrzyłem
w to miejsce
(…)
Według
swych kazań
muszę żyć
I idę miastem
Płaszczem
targa wiatr
Idę z embrionem
jak z psem
Niektórzy mówią,
Że to tylko muzyka
Och, ale przecież
Przeszywa duszę

Grzegorz Kasjaniuk 
Artykuł ukazał się w styczniowym numerze Miesięcznika Egzorcysta.
Źródło: http://miesiecznikegzorcysta.pl/

Opublikowano za zgodą wydawnictwa Miesięcznik Egzorcysta, styczeń 2014

środa, 22 stycznia 2014

Dlaczego wpuszczam gender na KUL

Sobota, 22 czerwca 2013 (02:02)
Z ks. prof. dr. hab. Antonim Dębińskim, rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Krzysztof Losz
Dlaczego Katolicki Uniwersytet Lubelski postanowił podnieść ideologię do rangi przedmiotu nauczania? Powstaje wrażenie, jakoby gender było równorzędną dyscypliną naukową wobec innych, np. filozofii?
Wrażenie, o którym mowa, powstaje na skutek prostego nieporozumienia. Nauczanie o jakimś zjawisku nie podnosi tego zjawiska do rangi dyscypliny naukowej. Jest zasadnicza metodologiczna różnica między nauczaniem czegoś a o czymś. Kiedy nauczamy czegoś, traktujemy to jako prawdziwe i godne przyjęcia. Kiedy nauczamy o czymś, przedstawiamy wyniki analizy, ujawniamy założenia i wskazujemy na konsekwencje. Jednocześnie wyposażamy studentów w narzędzia do podjęcia racjonalnej z nimi debaty. Tytułem przykładu: przedmiot patologia społeczna nie jest ani propagowaniem, ani zachętą do patologicznych zachowań, ale jest analizą zjawiska patologii społecznej. To samo dotyczy takich przedmiotów jak przestępczość zorganizowana czy alternatywne ruchy religijne. Analogicznie należy potraktować wykład o ideologii gender. Jest ona silnie obecna w dyskursie publicznym i nie należy jej lekceważyć, ale analizować po to, byśmy mogli skutecznie przygotować młodzież uniwersytecką do jej oceny i polemizowania z nią.
I to jest wystarczający powód, by KUL zdecydował się na umieszczenie w programie studiów wykładów „Gender: feminizm, queer studies, men’s studies”?
Po pierwsze, chodzi o jeden wykład, a więc nieuprawnione jest tu użycie liczby mnogiej, a po drugie, wykład ten został umieszczony w programie nie wszystkich studiów, a jedynie w programie jednego, określonego kierunku studiów – teksty kultury i animacja sieci. Co więcej, jest to wykład fakultatywny, a więc do wyboru. Jego wstępny program zakłada poinformowanie studentów o założeniach tych nurtów metodologii badań literackich, które punktem wyjścia czynią kategorię gender, traktowaną jako kategorię społeczno-kulturową.
Wiedza umożliwia podjęcie polemiki. Aby dojrzała dyskusja z różnymi zjawiskami kulturowymi była w ogóle możliwa, aby była możliwa ich obiektywna krytyka, konieczne jest uprzednie gruntowne poznanie tych zjawisk. Rolą uniwersytetu jest nie tylko zdobywanie i głoszenie prawdy, ale i jej aktywna obrona. Udawanie, że pewnych zjawisk nie ma, nie sprawi, że one znikną. Przeciwnie – może sprawić, że zaczną niepostrzeżenie władać w kulturze. Dojrzała, a więc i odważnie pojęta ludzka racjonalność, wymaga, by zjawiska nie tylko ocenić, ale i podać argumenty stojące za ich oceną, a więc ukazać ich założenia i konsekwencje. To właśnie szczególnie na katolickim uniwersytecie spoczywa obowiązek takiej obrony prawdy.
Prowadzenie tych wykładów jest związane ze zobowiązaniami, jakie podjęła uczelnia, czy np. takie studia to część grantu z MEN, czy z funduszy unijnych, jakie otrzymał KUL?
Nie. Prowadzenie tego wykładu nie jest związane ze zobowiązaniami uczelni wobec MEN czy funduszy unijnych. Jest elementem przygotowanego w rzetelny i obiektywny sposób programu studiów i ma służyć naukowej analizie zjawisk istotnych. Zadaniem uniwersytetu katolickiego – o czym już mówiłem – jest przygotowanie absolwentów do twórczego, krytycznego oraz dojrzałego uczestniczenia w życiu społecznym i pełnienia w nim ważnych ról. Absolwenci powinni rozumieć zróżnicowane zjawiska kulturowe czy społeczne i umieć na nie reagować. Należy wykorzystać cały aparat naukowy, by pokazać ich istotę oraz ich konsekwencje.
Kto będzie prowadził te zajęcia ze studentami?
Tak jak już informowaliśmy, zajęcia zostaną powierzone do przeprowadzenia osobom kompetentnym, zajmującym się zawodowo współczesną teorią badań literackich i kulturowych, a przy tym odpowiedzialnym, z dydaktycznym doświadczeniem. Wykładowcami będą pracownicy Instytutu Filologii Polskiej KUL z Katedry Teorii i Antropologii Literatury, którzy powyższą problematykę uwzględniają w wykładach na temat współczesnych badań literackich i kontekstów kulturowych literatury. Nie będą to osoby spoza uniwersytetu. Decyzje o obsadzie danych zajęć zapadają w roku poprzedzającym rok akademicki (w tym wypadku będzie to wiosna 2015 roku), w którym wykład jest przewidziany (a ten 30-godzinny wykład przewidziany jest w roku akademickim 2015/2016).
Ideologia gender, poza tym, że jest ideologią, jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła katolickiego. Co więcej, jej celem jest walka z Kościołem. Czy katolicka uczelnia jest więc odpowiednim miejscem do prowadzenia takich wykładów?
Zdecydowanie tak. Katolicka uczelnia jest miejscem odpowiednim do opisywania i analizowania zjawisk, które są obecne w dyskursie publicznym. Powiem więcej – katolicka uczelnia ma obowiązek prowadzić naukową analizę takich zjawisk. Badanie zjawisk kulturowych z perspektywy chrześcijańskiej, z perspektywy nauki Kościoła pozwala – a nawet nakazuje – uwzględnić ich moralny i duchowy aspekt, nakazuje także ocenić je z punktu widzenia integralnego dobra człowieka. Podnoszone zarzuty, że uczelnia chce promować ideologię gender, są absolutnie bezpodstawne. Czy fakt, że na kierunku teologia odbywają się wykłady, na których mówi się o szatanie, oznacza, że teologia propaguje satanizm? Oczywiście nie.
Efektem „genderowych” wykładów na KUL może być wrażenie, że ta ideologia nie jest wcale taka groźna. Ta inicjatywa może okazać się w praktyce działaniem, które uwiarygodni gender w katolickim środowisku.
KUL, jak powiedziałem wcześniej, nie organizuje wykładów propagujących gender. Wykład, o którym mówimy, jest wykładem o ideologii gender w przestrzeni literatury. Na jakiej podstawie można twierdzić, że akademicki wykład, będący obiektywną, a nawet krytyczną analizą pewnej ideologii, uwiarygodnia tę ideologię w katolickim środowisku? Gdybyśmy tak rozumowali, to należałoby uznać za takie uwiarygodnianie również sympozjum zorganizowane w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w marcu tego roku, zatytułowane „Rewolucja genderowa”. Pytanie sugeruje, że obranie pewnej ideologii za przedmiot wykładu czy sympozjum, rodzi przeświadczenie, że owa ideologia nie jest groźna. Tymczasem w wielu przypadkach wybór takiego tematu wskazuje, że dana ideologia została uznana za groźną, a przez to społecznie ważną. Dlatego też wykłady czy sympozja o groźnych zjawiskach organizuje się nie po to, by je propagować w katolickich środowiskach, ale po to, by środowiska te na nie odpowiednio uczulić i przygotować. Nie jest to sianie zamętu, ale wręcz przeciwnie – porządkowanie.
Uczelnia będzie współpracować z Ośrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN”, znanym z propagowania homoseksualizmu i feminizmu. Dlaczego wybór padł akurat na instytucję współpracującą z ostentacyjnie antykatolickim środowiskiem „Krytyki Politycznej”?
Uczelnia w zakresie kierunku teksty kultury i animacja sieci będzie współpracować z kilkoma instytucjami: z Ośrodkiem „Brama Grodzka – Teatr NN”, z Instytutem Książki, z „Zeszytami Literackimi” oraz innymi podmiotami. Współpraca z instytucjami zewnętrznymi jest wymogiem, jaki stawia przed nami ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym w przypadku studiów o profilu praktycznym, a takim ma być proponowany kierunek. Nie wiem natomiast, na jakiej podstawie pada stwierdzenie, że Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” jest znany z propagowania homoseksualizmu i feminizmu. Jest to samorządowa instytucja kultury znana ze swej bogatej działalności dokumentacyjnej wielokulturowej i wieloreligijnej historii miasta.
W czasach PRL wykładano na KUL marksizm, ale był to warunek postawiony przez komunistyczne władze, żeby uczelnia mogła przetrwać. Teraz uniwersytet z własnej woli będzie przekazywać studentom antykatolickie treści…
W pytaniu zawarte są dwa założenia i obydwa mijają się z prawdą. Po pierwsze, wykłady z marksizmu były na KUL nawet wtedy, gdy nie było takiej konieczności. Na przykład w latach siedemdziesiątych prowadzony był wykład – dziś już legendarny – pt. „Materializm dialektyczny” w ramach wybranych zagadnień z filozofii współczesnej, jako analiza przedmiotowa i polemika (ostatni wykład odbył się w roku akademickim 1986/1987). Po drugie, wykłady nie odbywały się tylko ze względu na przymus, ale na konieczność dziejową. Bo jeżeli nie KUL miał analizować marksizm i z nim polemizować, to kto? Takie jest zadanie uniwersytetu, by poszukując pełnej prawdy o rzeczywistości, zmierzył się przy pomocy naukowych narzędzi logiczno-metodologicznych także z niewygodnymi ideami oraz zjawiskami. Prowadzenie wykładu na temat jakiejkolwiek idei MUSI oznaczać, że jest się jej ZNAWCĄ, ale bynajmniej automatycznie NIE OZNACZA, że jest się jej WY – ZNAWCĄ jako prawdy. Dotyczy to marksizmu, ideologii gender, postmodernizmu, metody in vitro itd. Stawianie znaku równości między znawcą i wyznawcą jest nieuprawnione.
Czy to oznacza, że absolwenci KUL po odbyciu dotychczasowych studiów nie są przygotowani do konfrontacji z ideologiami feminizmu, homoseksualizmu i innymi lewackimi teoriami?
I tu mamy do czynienia z nieporozumieniem. Nie ma kierunku ani programu studiów pod nazwą „gender studies”, ale kwestii gender dotyczy jeden przedmiot do wyboru, w ramach proponowanego w obecnej rekrutacji kierunku studiów teksty kultury i animacja sieci. KUL jest uniwersytetem klasycznym, a więc splata się w nim funkcja badawcza, edukacyjna i formacyjna. Każdy student przechodzi przez kurs logiki, etyki, historii filozofii, nauki społecznej Kościoła oraz wykład o roli Biblii w kulturze. Poprzez te zajęcia KUL daje narzędzia przygotowujące do analizowania różnych idei, koncepcji, ideologii. Studia dają jednak nie tylko przygotowanie ogólne, ale i specjalistyczne. Stąd ci, którzy mają się zajmować określonym fragmentem rzeczywistości, powinni znać szczegółowo zarówno idee, jak i stojące za nimi argumentacje, tak by nawiązać równorzędną polemikę. Nie da się takiej polemiki prowadzić na dużym stopniu ogólności. Tytułem przykładu: oprócz wykładów z etyki ogólnej prowadzi się przecież wykłady z etyki dla inżynierów czy informatyków. Medycyna ogólna też nie przygotowuje do przeprowadzenia operacji neurologicznych, choć również można by zapytać, czy absolwenci medycyny nie są przygotowani do leczenia ludzi. To właśnie po to oferuje się kursy szczegółowe, by absolwent był jeszcze lepiej przygotowany do wyzwań, które stawia przed nim współczesność.
Dziękuję za rozmowę.
Krzysztof Losz

Zob. http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/36492,dlaczego-wpuszczam-gender-na-kul.html(22.01.2014)