sobota, 31 marca 2012

Rekolekcje dla małżeństw z wykładami dr Jacka Pulikowskiego

Rekolekcje dla małżeństw
z wykładami dr Jacka Pulikowskiego
Swarzewo 11-13.05.2012 r.
Temat rekolekcji: Przyczyny kryzysów małżeńskich i ich przezwyciężanie.  
Słowo Życia: Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. (2 Kor 12,10)

Piątek 11.05.12 r. Przyjazd.

16.00-17.45 Furta, zakwaterowanie
18.00 Kolacja
-zmywanie naczyń
19.00 Zawiązanie wspólnoty w auli
20.00 Eucharystia-aula
21.00 Apel Jasnogórski Konferencja 1.(Kościół parafialny Sanktuarium) (dzieci w tym czasie są z opiekunami)
-po konferencji zawierzenie rodzin Niepokalanemu Sercu Maryi
23.00 Cisza nocna!!

Sobota 12.05.12 r. Trudności, przez które małżeństwa się rozpadają.

7.30 Pobudka
8.15 Modlitwa (wspólna),rodzinami idziemy do auli .
8.30 Śniadanie
-zmywanie naczyń
9.45 Konferencja 2 w auli
 -Modlitwa osobista
11.30 Eucharystia w Sanktuarium Królowej Polskiego Morza, po Mszy św. Konferencja 3
13.30 Obiad
-zmywanie naczyń
14.30 Konferencja 4 w auli
15.30-16.30 Czas dla rodzin i warsztaty: 1. Poradnictwo Rodzinne (PP. Sychowscy), 2. Kącik dla kobiet-Jak dbać o siebie?(Agnieszka Kleba), Tatusiowie zajmują się dziećmi, Panie zostają.
16.30 – Konferencja 5 (aula)
18.30 Kolacja
­-zmywanie naczyń
19.30 Konferencja 6 (Kościół parafialny Sanktuarium).
21.00 Apel Jasnogórski w Sanktuarium
Przerwa (przygotowanie dzieci do snu)
21.45  Nabożeństwo Pokutne w auli
22.15 Adoracja z  okazją do spowiedzi, błogosławieństwo Fatimskie rodzin z modlitwą o
           uzdrowienie.
24.00 Zakończenie Adoracji .
Podczas Adoracji możliwość spowiedzi, oraz rozmowy z kapłanem.
Podczas trwania rekolekcji. Możliwość rozmowy z J. Pulikowskim??

Niedziela 13.05.12 r. Zakończenie rekolekcji.

7.30 Pobudka
8.00 Modlitwa poranna z jutrznią
8.45 Śniadanie
-zmywanie naczyń
9.30  Konferencja 7 w auli
10.30 przerwa
11.00 Spotkanie z p. Jackiem w auli, czas na pytania i wymianę doświadczeń
13.00 Msza św. w auli z błogosławieństwem dzieci
14.00 Obiad
-zmywanie naczyń przez chętnych
15.00 Koronka do Bożego Miłosierdzia – dla chętnych
Zakończenie rekolekcji !

Uwaga!  opieka nad dziećmi (od 3 lat) zapewniamy tylko podczas konferencji.
Zgłoszenia: Furta, s. Zosia, Tel. 58 6741429 lub ks. Bogusław 694451259, e-mail: boguslaw@odkupieni.pl
Ofiara za udział w rekolekcjach: 170,00 zł./osoba dorosła; 85,00 zł./dzieci od trzech lat
Ofiara obejmuje: zakwaterowanie, pełne wyżywienie, udział w rekolekcjach
Zaliczka w wysokości 50% przelewem na konto:

Konto: Dom Rekolekcyjno-Formacyjny
Zgromadzenia Misjonarzy Krwi Chrystusa
PKO BP SA Wejherowo
33 1020 1912 0000 9202 0032 9581 z dopiskiem "ofiara na (...)"

Poniżej zdjęcia z zeszłorocznych rekolekcji

fot. imagefactory

fot. imagefactory

fot. imagefactory

fot. imagefactory

fot. imagefactory

fot. imagefactory


Bluźnił przeciwko Bogu, sprzedawane narkotyki ...




Uzależniony od alkoholu i narkotyków. Opuścił szkołę w wieku 13 lat. Obecnie poświęcił się ratowaniu młodych ludzi z uzależnień oraz z „życia” na ulicy.


Młody włoski ksiądz Roberto Dichiera przeszedł niesamowite nawrócenie. Jego własne życie jest przykładem tego, jak Bóg nie opuszcza swoich dzieci ,nawet wtedy gdy wydają się być zagubione i pogrążone w głębi otchłani zła. Jeśli tylko odpowiesz na Boży głos to możesz znaleźć prawdziwe szczęście.
Ratować młodych z objęć narkotyków. 
o. Roberto, 37 lat, wychodzi na ulice Rzymu chcąc ratować młodych ludzi uzależnionych od narkotyków, dramat, który zna z pierwszej ręki, bo mieszkał wśród nich przez prawie dziesięć lat. W rozmowie z CNA , powiedział, że porzucił wiarę katolicką w wieku 12 lat. "Starałem się wytrwać przy kościele, jednakże zacząłem bluźnić przeciw Maryi i Bogu”, wspomina. W wieku 13 lat porzuciłem szkołę i rozpocząłem "eskalację agresji, niebezpiecznych wybryków i zadawania się z ludźmi starszymi ode mnie, odwiedzałem puby gdzie piłem alkohol i wchodziłem w świat narkotyków”. Byłem sprzedawcą i konsumentem narkotyków "Stałem się dealerem narkotyków i konsumentem, od ekstazy, LSD, halucynogenów i kokainy. Nie miałem hamulców moralnych, i w stopniu minimalnym wierzyłem w Boga. Przez około 9 lat usprawiedliwiałem się w taki sposób, iż mówiłem że nie wierzę w księży, nie wierzę w Kościół, nie wierzę w papieża , nigdy nie czytałem Biblii. Pewnego razu " Zakochałem się w dziewczynie i poszedłem na Mszę”. 
W wieku 20 lat, zakochał się w młodej katoliczce i zaczął chodzić na msze święte. "Służyła ona mi za przykład, ta dziewczyna modliła się w mojej intencji , abym zbliżył się z powrotem do Boga, abym poszedł do spowiedzi po wielu latach i abym przyjął komunię świętą. "Rozpoczęła się całkowita przemiana, w ciągu dwóch lat z powrotem wróciłem do wspólnoty kościoła " . Wiele razy razem czytaliśmy ewangelie. Często sam czytałem ją, gdzieś zaszyty w domu, tak że nawet moi rodzice o tym nie wiedzieli choć są katolikami.. " W czerwcu 1996 roku, podczas pielgrzymki odkryłem swoje powołanie do kapłaństwa "odkryłem to coś o czym nigdy nie myślałem". 
Roberto zakończył związek z narzeczoną "z wielkim trudem ją pozostawiłem w świecie narkotyków i grzechu. Była wielka duchowa walka. Walka nasilała się im bliżej byłem Jezusa, czym więcej się modliłem, gdy przyjąłem Ducha Świętego, tym bardziej czułem pokusę zła , pokusa mówiła mi aby pozostać handlarzem narkotyków " - wspomina. 
Kapłan obecnie należy do katolickiej organizacji społecznej "Nowe Horyzonty", którą założyła Włoszka Clara Amirante i rozwija pomoc w wspieraniu młodych ludzi w trudnych życiowych sytuacjach. Promuje takie wartości jak solidarność i bezinteresowna pomoc.

piątek, 30 marca 2012

Dzień Skupienia Grupy Modlitewnej - Dobra Nowina

Dzień Skupienia Grupy Modlitewnej   Dobra Nowina

przy Domu św. Józefa w Swarzewie  
13-15.04.2012 r.    

Temat: Dziękczynienie
Słowo Życia: "Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu w imię Jezusa." (Ef 5, 20)
Rozważanie wspólne: (Łk 17,11-19);
Piątek 13.04.12
18.00 Kolacja
-zmywanie
19.00 Zawiązanie wspólnoty (moje nawrócenie)
21.15 Film
Sobota 14.04.2012
8.00 Jutrznia z komentarzem
8.45 śniadanie
- spotkanie animatorów
10.00  Konferencja I
- Czas sam na sam z Bogiem
11.30 Wspólne Rozważanie Pisma św.
12.15 Przygotowanie do Mszy św.
12.30 Msza św.
13.30 Obiad
-zmywanie
-rozmowy, spacery
15.00 Koronka do Bożego Miłosierdzia
15.15 Godzina Pytań
17.00 Konferencja II (Jak budować wspólnotę ?)
18.30 Kolacja
19.30 Wymiana doświadczeń
21.00 Apel i możliwość Adoracji Najśw. Sakramentu w nocy do 24.00.
Niedziela 15.04.2012.
8.00 Msza św.
9.00 Śniadanie
-zmywanie
10.00 Konferencja III
11.00 Spotkanie Wspólne w auli
13.30 Obiad i zakończenie dnia skupienia                                                                                                                                                          AMDG!

-Koszt 150 zł od osoby (nocleg w pokojach bez łazienek i wyżywienie), lub możliwość odpracowania w Domu Misyjnym
-Uczestnictwo w rekolekcjach bez noclegu 100 zł.
-Zgłaszanie w Domu Misyjnym lub u animatora grupy Witka.

czwartek, 29 marca 2012

Świadectwo Bogdana

Medziugorje jest dla mnie jednym wielkim „Szpitalem”. „Szpitalem”, gdzie nie pytają nas, do jakiej kasy chorych należysz, co ci dolega, jakiej narodowości i jakiego wyznania jesteś. Do tego „Szpitala” trafiasz albo z wyboru, ponieważ byłeś tam i masz ogromną tęsknotę powrotu do Maryi, albo z zaproszenia Matki Bożej, o którym jeszcze nie wiesz. Odpoczywałeś w Chorwacji i chciałbyś sprawdzić, co tam właściwie się dzieje. Czy to prawdą jest, że od 28 lat objawia się tam Maryja. Przyjeżdżasz i właściwie nic tam nie widzisz poza kościołem, jakimiś wzgórzami ze sterczącymi kamieniami i ciernistymi krzewami. Albo trafiasz tam za namową innych osób, którymi Matka Boża się posługuje. Ja tam trafiłem za namową mojej szwagierki i mojej żony. Obie te panie są związane ze służbą zdrowia. Stąd moje szpitalne skojarzenia. Poza tym posiadałem informację, że w Medziugorju jest ośrodek Cenacolo założony przez siostrę Elwirę, gdzie od 25 lat są leczeni ludzie z uzależnień. Leczenie to jest o tyle zaskakujące, że w terapii nie stosuje się środków farmakologicznych, nie dokonuje się prania mózgu przez psychologów. Jedynym lekarstwem na uleczenie cierpienia spowodowanego używaniem narkotyków czy alkoholu jest modlitwa i zawierzenie się Panu Jezusowi i Maryi.

Trudno jest mówić o doznanych porażkach życiowych, łatwiej jest mówić o sukcesach. W moim życiu było dużo sytuacji, które można określić, jako sukces życiowy. Wspaniała żona, dwóch wspaniałych synów, własny dom, samochód, praca za granicą, kierownicze stanowiska. Początek mojej porażki życiowej zaczął się jak miałem 17 lat. Wtedy po raz pierwszy poczułem smak alkoholu. Jestem alkoholikiem, raczej nim byłem do końca 2006r. Jest to choroba, na którą zapracowałem sobie przez 37 lat mojego życia. Na przestrzeni tych lat alkohol był obecny w moim życiu często lub bardzo często. Towarzyszył mi w miarę odnoszonych sukcesów. Spożywałem go różnych ilościach i w różnych okolicznościach życiowych. Po raz pierwszy poczułem smak wina, kiedy brat odjeżdżał do wojska. Koledzy go żegnali. Butelka wina krążyła i trafiła do mnie. Gdy za długo zastanawiałem się, co mam z nią zrobić usłyszałem napominanie kolegów, co za brata się nie napijesz. Po pewnym czasie poczułem słodki smak wina i dziwne uczucie, które dodało mi odwagi i pozbawiło mnie lęku. Uczucie to będzie mi bardzo długo towarzyszyć w moim życiu. Smak wódki poczułem, gdy podjąłem pracę zawodową. Ponieważ z wykształcenia jestem budowlańcem, to niepijący majster na budowie albo był chory, albo kapuś dyrekcji. Przy pierwszej wypłacie po raz pierwszy się upiłem. Na drugi dzień czułem się okropnie. Moje cierpienia alkoholowe łagodzone były uśmiechami weteranów w piciu, nad którymi powierzono mi kierownictwo.

Wraz z awansem zawodowym zwiększała się ilość wypijanego alkoholu.

Alkohol towarzyszył mi przy wykonywaniu różnych czynności i obowiązków służbowych. Żona coraz częściej mówiła, że mam problem z alkoholem i powinienem się leczyć. Ja uważałem, że problem alkoholowy mają inni, ja czuję się czasowo niedobrze po wypiciu większej ilości alkoholu. Ukrywałem złe samopoczucie i przepity wygląd zwolnieniami lekarskimi lub nagłym urlopem.

Ta karuzela alkoholowa trwa do grudnia 2006r. W tym czasie podjąłem próbę dobrowolnej abstynencji. Nie piłem, bo chciałem udowodnić żonie i mojej rodzinie, że mogę zapanować nad alkoholem. Wytrzymałem 7 miesięcy. Nawrót był drastyczny. Stałem się bezsilny wobec alkoholu. Szybko traciłem kontrolę nad wypijanym alkoholem. Złe samopoczucie łagodziłem wypijaniem kontrolowanej ilości piwa, a potem kontrola szybko zamieniała się w przymus picia. Życie stało się koszmarem. Wystraszone oczy mojej żony, moich dzieci widzę do dnia dzisiejszego. Ich błagalne spojrzenia „tato przestań pić” nie docierały do mnie. Alkohol zneutralizował moje uczucia. Stałem się zimnym, pozbawionym uczuć alkoholikiem, który dba tylko o siebie. W tym okresie wpadam w ciągi alkoholowe, które trwają od kilku dni do kilku tygodni. Koncentrowałem się na sobie i uciekam przed problemami życiowymi, topiąc niepowodzenia i porażki w alkoholu. Po którymś ciągu alkoholowym trwającym kilka tygodni trafiam do szpitala. Tam zrozumiałem, że jestem alkoholikiem. Świadomość mojej choroby wzrastała wraz z sytuacjami, z którymi tam się spotkałem. Przez trzy dni pomagałem 20 letniemu chłopcu. Jego choroba była tak daleko posunięta, że samodzielnie nie mógł utrzymać szklanki z wodą, łyżki z zupą. Swoją przygodę, jak to określił, z alkoholem zaczął jak miał 7 lat. Drugą osobą, która mną wstrząsnęła był sztygar z kopalni, który podczas brania leków dostał ataku padaczki alkoholowej i któremu udzielałem pierwszej pomocy.

Pobyt w szpitalu uzmysłowił mi, że sam z chorobą sobie nie poradzę.

Zniewolenie piciem uświadomiło mi, że przez 9 lat byłem codziennie pijany. Alkohol dawał mi pozorną radość i pozornie usuwał mój lęk. Pozostawił smutek, cierpienie i ból po utracie zaufania żony i dzieci. Coraz częściej zadawałem sobie pytanie, kim właściwie jestem, dlaczego osobom bliskim zadaję tyle cierpienia i bólu. Dlaczego ciągle jestem ponury i nie umiem się śmiać.

W poszukiwaniu prawdy o sobie, w szukaniu wsparcia na drodze do trzeźwości dałem się namówić na pielgrzymkę do Medziugorja w 26 rocznicę objawienia Matki Bożej.

Uważałem się za człowieka wierzącego, który chodził do kościoła, z modlitwą to różnie bywał.

Pan Jezus był dla mnie „suchą definicją”, która żyła 2000 lat temu i widoczny był tylko na krzyżu. Ta definicja ożyła tam w Medziugorju. Podczas drogi krzyżowej na Kriżevac przy VII stacji, przy drugim upadku Pana Jezusa, coś się stało. Zobaczyłem siebie leżącego na ziemi, przygniecionego ciężarem mojego pijaństwa. Wokół mnie nie było nikogo. Nie było kolegów, z którymi piłem, nie było uśmiechów, nie było muzyki i radości po wypitym alkoholu. Powstała ogromna pustka. Poczułem w sercu tęsknotę za miłością mojej żony, uśmiechami moich dzieci, które tak szybko wydoroślały. Zalałem się łzami. Płacz był tak silny, że nie mogłem się opanować. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz płakałem. Skierowałem do Pana Jezusa błagalne wołanie: Panie Jezu weź w swoje ręce moje życie, bo ja nie umiem nim kierować, nie raniąc siebie i moich bliskich. Pomóż mi, bo trzeciego upadku nie przeżyję.

Krocząc w górę wołałem: Boże pomóż. Ja sam nie dam rady, nie potrafię.

Tam na górze Kriżevac życie przebiegło mi przed oczami. Zobaczyłem dno mojego życia utopionego w alkoholu. Zobaczyłem mój egoizm i bezwzględną wiarę we własne siły. Smutek, lęk, brak miłości dla samego siebie i drugiego człowieka. Najbardziej zadziwiające było to, że ludzie z mojego otoczenia uważali mnie za porządnego człowieka. Ubierałem maskę „ porządnego człowieka”, bo bałem się prawdy o sobie. Tę prawdę pokazał mi Pan Jezus podnosząc mnie z tragizmu mojego życia przesiąkniętego alkoholem. Nawróciłem się. Logicznie myśląc wszystko winno być załatwione przez nawrócenie. Znalazł się jednak kolejny problem. Nie potrafiłem siebie zaakceptować. Brzydziłem się samego siebie, bo zobaczyłem grzech mojego życia – życie bez Boga. Poszedłem do spowiedzi. Tam przed kapłanem i Panem Bogiem wyznałem swoje grzechy. Wyznając je prosiłem o przebaczenie, ale nie umiem się modlić. Kapłan powiedział mi, że Pan Bóg nie oczekuje ode mnie wyuczonych modlitw, mam z nim rozmawiać kierując się miłością mojego serca. I tak do dziś dnia rozmawiam z Panem Jezusem, którego traktuję jak najlepszego przyjaciela. Zwracam się do niego z wszystkimi problemami, powierzam mu wszystko, a zwłaszcza moją trzeźwość. Proszę go o każdy dzień trzeźwości i za każdy otrzymany dziękuję i proszę o następny. Przychodzą dni zwątpienia. Pustka poalkoholowa jest ogromna i tę pustkę Pan Jezus pomaga mi wypełnić modlitwą i osobami stawianymi na drodze trzeźwości. Poznałem wspaniałych kapłanów, za których się modlę w utworzonych Margaretkach.

W tym roku trzykrotnie byłem w Medziugorju. Maryja wie o mojej tęsknocie za spokojem i miłością drugiego człowieka. Ten „szpital”, jak określiłem Medziugorje, jest miejscem, gdzie lekarstwem jest różaniec, uśmiech i radość ludzi, których się tam spotyka. Dzięki wstawiennictwu Maryi otrzymałem drugie życie. Pan Jezus zabrał mi z mojego życia alkohol. Dał mi radość dnia codziennego, dał mi wiarę i otworzył mi serce na miłość drugiego człowieka. Uzdrowił i zabrał mi lęk. Napełnił moje serce miłością i radością życia.  Za otrzymane łaski ofiarowałem Maryi modlitwę i trzeźwość do końca moich dni tu na ziemi.Wiem, że Medziugorje jest rozdziałem w księdze mojego życia, gdzie strony zapisywane są modlitwą, pokorą i bezgranicznym zaufaniem do Pana Jezusa.

Od 3 lat jestem trzeźwy. Pan Jezus tak prowadzi moje życie, że alkohol nie pojawił się nigdy na drodze, którą każdego dnia mu powierzam. Na mojej drodze stawia mi wspaniałych ludzi, którym daje klucz do mojego serca. Jestem trzeźwy i za to dziękuję wszystkim, którzy pomagają mi trwać w trzeźwości. Mojej żonie, która w modlitwie walczyła o mnie, moim synom, którzy mimo zadanych upokorzeń podali mi rękę. Dziękuję Ci Jezu, że prowadzisz mnie przez życie każdego dnia. Ty jesteś moją Nadzieją, Prawdą, Życiem… Ty dajesz mi siłę, abym żył w trzeźwości. Ty, dajesz mi wiarę, szczęście. Dzięki Tobie uczę się pokory, cierpliwości, miłości do drugiego człowieka… Za życie i łaski, jakie mi dajesz – CHWAŁA PANU!

Panie Jezu jak skąpiec ze skulonym sercem cedziłem uśmiechy miłości do Ciebie, kiedy Ciebie nie znałem. Teraz, kiedy jesteś ze mną, me serce pełne jest miłości do Ciebie.

Bogdan
Źródło: http://www.medjugorje.org.pl

NOCNE CZUWANIE Z 31.03 NA 1.04.2012

WPATRZONY W OBLICZE CHRYSTUSA I WSŁUCHANY
W JEGO SŁOWO " PRAGNĘ "

NOCNE CZUWANIE Z 31.03 NA 1.04.2012

20.30 – WPROWADZENIE W PROGRAM NOCNEGO CZUWANIA (aula )

21.00 – ROZPOCZĘCIE APELEM Z PROŚBĄ O MARYJNE WSTAWIENNICTWO

21.15 – WYSTAWIENIE NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
MODLITWA O DUCHA ADORACJI I MODLITWY SERCEM ( ks. Zbyszek )

21.30 – 22.30 UCZESTNICY SKUPIENIA + MŁODZIEŻ

22.30 – 23.45 WSPÓLNOTA " DOBRA NOWINA "

23.45 – 24.00 PRZYGOTOWANIE DO MSZY ŚWIĘTEJ

24.00 - 1.00 MSZA ŚWIĘTA ( niedzielna )

1.00 - 1.30 ADORACJA W CISZY
( dla spragnionych możliwość otrzymania ciepłej herbaty i kawy w refrektarzu )

1.30 – 3.00 SIOSTRY MSC WRAZ Z WSPÓLNOTĄ SWARZEWSKĄ

4.00 – 5. 00 ADORACJA W MILCZENIU ( MÓW PANIE BO SŁUGA TWÓJ SŁUCHA )

5.00 – 6 .00 WSPÓLNE UWIELBIENIE, DZIĘKCZYNIENIE ( modlitwa serca )

6.00 – UROCZYSTE ZAKOŃCZENIE ADORACJI ( z błogosławieństwem Fatimskim )





Ojciec Święty Benedykt XV odniósł się również do trudnej kwestii „milczenia Boga”, kiedy wydaje się nam, że On nas nie słucha i nie odpowiada. Zaznaczył, że cisza ta nie oznacza nieobecności. Chrześcijanin wie dobrze, że Bóg jest obecny i słucha, nawet w ciemności bólu, odrzucenia i samotności. Przypomniał postać biblijnego Hioba, który mimo wszystko zachowuje nienaruszoną wiarę i odkrywa wartość swojego doświadczenia oraz milczenia Boga.



ZAPRASZAMY WSZYSTKICH CHĘTNYCH DO UDZIAŁU W NOCNYM CZUWANIU
ABY LEPIEJ POZNAĆ SWOJEGO MISTRZA I PANA

ABY GO LEPIEJ UMIŁOWAĆ I NAŚLADOWAĆ W SWOIM ŻYCIU



Misjonarze Krwi Chrystusa 
Swarzewo ul. Ks. Pronobisa 6 A

środa, 28 marca 2012

TAJEMNICE ZOSTANĄ UJAWNIONE NA TRZY DNI PRZED ICH SPEŁNIENIEM SIĘ

Wybrane fragmenty tekstu z publikacji o. Livio Fanzagi: Proroctwo o końcu świata , 10 tajemnic Medjugorje
Mamy zatem kilka bardzo pożytecznych informacji, ważnych dla umiejscowienia tajemnic z Medjugorie w horyzoncie rzeczywistości i czasu o ogromnej wadze. Jest on wyraźnie naznaczony powtarzającymi się wezwaniami Maryi, aby ludzkość się nawróciła, powróciła do Boga i w ten sposób uchroniła się przed samozagładą i wiecznym potępieniem. Wiemy też, że tajemnice z Medjugorie pozostają tajemnicami także dla samych widzących, którzy nie rozmawiają o nich ze sobą, ograniczając się w niektórych wypadkach co najwyżej do stwierdzenia, że chodzi o tajemnice dotyczące wydarzeń, które mają nastąpić w sposób nieodwołalny, a jednocześnie są w pewien sposób uwarunkowane — ich realizacja będzie zależała od naszego dobrowolnego przystąpienia do planu Królowej Pokoju.
Teraz chciałbym powrócić do tego, co wspomniane zostało wyżej, dotykając spraw, które stanowią najbardziej interesujący punkt zagadnienia, nie tylko w oczach ludzi wierzących, ale także tych, którzy określają się jako laicy, niewierzący lub dalecy od wiary. Chodzi mi o sposób ujawniania tajemnic, który — już o tym wspomniałem — czyni z fenomenu objawień w Medjugorie jeszcze bardziej wyjątkowe, specyficzne i jedyne w swoim rodzaju wydarzenie oraz pozwala lepiej rozumieć, jaki plan dla całego świata Bóg chce zrealizować za pośrednictwem Królowej Pokoju. Ojcze Livio, chciałbym przytoczyć tu fragment wywiadu z Mirjaną, prosząc cię zarazem o komentarz i wyjaśnienie najważniejszych spraw naszym czytelnikom. Tak więc Mirjana mówi:
“Otóż musiałam dokonać wyboru kapłana, któremu miałam ujawnić dziesięć tajemnic i wybrałam franciszkanina, ojca Petara Ljubicica. Muszę powiedzieć mu co i gdzie nastąpi dziesięć dni wcześniej, zanim się to wydarzy. Musimy spędzić siedem dni na poście i modlitwie, a trzy dni przed wypełnieniem się przepowiedni tajemnic on będzie musiał powiedzieć o tym wszystkim i nie będzie mógł mieć żadnego wyboru — powiedzieć czy nie powiedzieć. On zgodził się na to, że wszystko wyjawi trzy dni wcześniej, tak więc ludzie przekonają się, że jest to działanie Pana. Matka Boża mówi często: <<Nie mówcie o tajemnicach, lecz módlcie się, a kto żywi do mnie uczucie takie, jak do Matki, do Boga zaś takie, jak do Ojca, niech się niczego nie lęka>>”.
Wszyscy zawsze rozmawiamy o tym, co nastąpi w przyszłości, ale kto z nas może powiedzieć, że jutro będzie jeszcze żył? Nikt! Matka Boża uczy nas, aby nie martwić się o przyszłość, lecz być w tej właśnie chwili gotowym na spotkanie z Panem, zamiast tracić czas na dyskusje o tajemnicach i tego rodzaju sprawach. Ojciec Petar, który teraz przebywa w Niemczech, kiedy przyjeżdża do Medjugorie, żartuje ze mnie i mówi: „ Chodź wyspowiadać się i wyjaw mi teraz przynajmniej jedną tajemnicę… “. Wszyscy są bardzo ciekawi, jednak trzeba zrozumieć, co jest naprawdę ważne. Ważne jest to, abyśmy w każdej chwili byli gotowi pójść do Pana, a to wszystko, co się wydarzy, jeżeli się wydarzy, będzie wolą Pana, której my nie możemy zmienić. Zmienić możemy tylko samych siebie!
Jeśli chodzi o sposób ujawnienia tajemnic, to jest jasne, że w przypadku Medjugorie mamy do czynienia ze znaczącą nowością w porównaniu z tajemnicami z La Salette i Fatimy. Przede wszystkim, w przypadku tamtych objawień maryjnych, tajemnice mieli ujawniać sami widzący — Melania i Maksymin oraz siostra Łucja. Natomiast w Medjugorie Matka Boża postanowiła dokonać ujawnienia tajemnic za pośrednictwem kapłana. Pastuszkowie z La Salette i z Fatimy otrzymali tajemnice, ale potem musieli ich teksty przekazać Ojcu Świętemu, to znaczy Kościołowi, do którego należało ujawnienie ich w stosownym momencie, gdy kiedyś uzna, że nadeszła odpowiednia chwila. Natomiast Królowa Pokoju poprosiła Mirjanę, aby wybrała kapłana, który ujawni tajemnice światu – to dlatego, że Matka Boża chce, aby tajemnice zostały ujawnione przez człowieka Kościoła, przez kapłana, w każdym razie przez człowieka, który ma za sobą autorytet Kościoła, co wzmocni jeszcze wiarygodność tajemnic. Z drugiej strony, będąc franciszkaninem, ojciec Petar podlega władzy ojca prowincjała. Może się tak stać, że przyjdzie do niego wysłany przez papieża dokument zabraniający ujawniania tajemnic wybranemu przez Mirjanę kapłanowi. W takim wypadku musiałby on być posłuszny władzy Kościoła, ponieważ tego właśnie pragnie Matka Boża. Jest to sprawa, na którą niewielu zwróciło uwagę, ale która dla mnie ma ogromne znaczenie. Ujawnienie dziesięciu tajemnic może dokonać się za milczącą zgodą Kościoła. Oczywistą jest rzeczą, że Kościół mógłby zabronić ojcu Petarowi mówienia o tajemnicach, choćby po ujawnieniu pierwszej lub drugiej z nich. Ale gdyby Kościół tego nie uczynił i pozwolił mu mówić, to tylko dlatego, że najwyraźniej miałby swoje powody, aby mu na to pozwolić. Wygląda to tak, jak gdyby wybierając właśnie taki sposób ujawnienia tajemnic, Królowa Pokoju chciała zapewnić tu pewnego rodzaju kościelną kontrolę. To człowiek Kościoła będzie podawał je światu do wiadomości, a będzie to czynił tylko wtedy, gdy będzie miał milczącą zgodę Kościoła.
Tajemnice zostaną ujawnione światu na trzy dni przed ich wypełnieniem się. Nic podobnego nie miało miejsca w La Salette czy w Fatimie, jednak, jeżeli się nad tym zastanowić, to okazuje się, że wszystko mieści się w ramach sposobu proroczego ujawniania przyszłych wydarzeń. Aby wzbudzić zainteresowanie ludzi, treść tajemnic musi stać się publicznie znana przed wypełnieniem się zapowiedzianych wydarzeń, przez co tajemnice staną się bardziej wiarygodne. Fakt, że Pius IX znał tajemnice z La Salette jest niewątpliwie ważny, jak również jest istotne, że można było sprawdzić, chociaż a posteriori, że to, co zostało przekazane przez siostrę Łucję odnośnie drugiej wojny światowej, znalazło potwierdzenie w historii. Jednak od proroctwa biblijnego normalnie oczekuje się, że zostanie ujawnione wcześniej. Na tym polega jego siła, jako napomnienia do zmiany życia i zachęty do nawrócenia. Pomyślmy o dziesięciu plagach egipskich: Faraon zostaje o nich uprzedzony, dlatego od jego reakcji zależy nadejście kolejnych plag, które wydają się w taki sam sposób konieczne i jednocześnie uwarunkowane, jak tajemnice z Medjugorie. Dotyczy to wszystkich proroctw biblijnych, począwszy od zniszczenia Sodomy i Gomory, wyzwolenia z niewoli w Egipcie, aż po upadek Jerozolimy przepowiedziany przez samego Jezusa. Chodzi o proroctwa, które stanowią zapowiedź kary, aby nakłonić ludzi do nawrócenia, a także wskazać niewierzącym drogę zbawienia.
Powróćmy jeszcze do tych trzech dni, które będą dzieliły ujawnienie tajemnicy od wypełnienia się proroctwa. Moim zdaniem znaczenie tego okresu czasu zrozumiemy dopiero wtedy, kiedy te sprawy będą się działy na naszych oczach. Wtedy stwierdzimy, że ten darowany nam czas jest znakiem Bożego Miłosierdzia, ponieważ poszerza horyzont i zasięg zbawienia. Spójrzmy na podobne proroctwo biblijne. Fakt, że Lot zabrał żonę i dzieci, trzody oraz wszystko, co posiadał i uciekł ratując życie, zależał od tego, że przepowiedziane zostało nieuchronne zniszczenie Sodomy i Gomory. Przypomnijmy sobie proroctwo Jezusa o zburzeniu Jerozolimy, w którym wzywa On do ucieczki w góry (Łk 21, 20-22). I rzeczywiście historia pokazała, że ci, którzy pozostali w mieście, zostali zabici przez nieprzyjacielskie wojska podczas oblężenia. Zatem wydaje się jasne, że te „trzy dni” dla tego, kto wierzy mają zbawienne znaczenie. Są szansą także dla tych, którzy nie wierzą, ponieważ będą oni mieli możliwość zweryfikowania wiarygodności proroctwa w czasie jego wypełniania się, a więc będą mogli się nawrócić. Jednak nie będzie tak w każdym przypadku. Nie możemy zapominać o tym, że ludzkie serca nadal są zatwardziałe. Były takie już w czasach dziesięciu plag egipskich, kiedy Faraon za każdym razem stawał się coraz bardziej nieugięty, niejako ugruntowując się w wystawianiu Boga na próbę i pogrążając samego siebie.
Powiedziałbym, że to uprzednie ujawnienie tajemnic, oprócz przekazania ostatecznego wezwania do nawrócenia się także tych trzymających się z daleka, przyniesie też dosłowny podział ludzkości, która podzieli się na wierzących i niewierzących, na tych, którzy postanowili opowiedzieć się przeciwko Bogu, którzy są mieszkańcami ziemi, i na tych, którzy otworzyli się na Boga i będą stanowili Królestwo Nieba. W tej tak bardzo niezwykłej perspektywie, opierającej się na przekonaniu, że tajemnice zostaną ujawnione na trzy dni przed ich wypełnieniem się, po to, aby ludzie otrzymali ostateczne wezwanie do nawrócenia się oraz dodatkowy dowód prawdziwości objawień w Medjugorie, szczególnego znaczenia nabiera prośba, którą Matka Boża skierowała do Mirjany, aby ona i ojciec Petar przez siedem dni przed ujawnieniem tajemnic modlili się i pościli. Według mnie ta sprawa ma głównie znaczenie osobiste, ponieważ nie należy zapominać, że to właśnie ojciec Petar i Mirjana powinni wiedzieć, iż przez siedem dni mają pościć i trwać na modlitwie. Kiedy Matka Boża powie Mirjanie, aby pergamin z tajemnicami pokazała ojcu Petarowi i aby obydwoje pościli i modlili się przez siedem kolejnych dni, to moim zdaniem będą o tym wiedzieć tylko oni. Gdyby ta sprawa stała się publicznie znana, to każdy z pewnością zrozumiałby, że zbliża się czas wypełnienia się tajemnic i czas oczekiwania liczyłby już nie trzy, lecz dziesięć dni. Dlatego uważam, że wiadomość, iż mają przez tydzień pościć o chlebie i wodzie, skierowana jest tylko do nich. Mają się przez to przygotować do przemawiania w imieniu Boga, z odwagą i jasnością, w sposób stanowczy, zgodnie z biblijnym obrazem proroków, których sam Pan umacnia, czyniąc z nich ludzi stanowczych i odważnych. Jednak aby otrzymać to umocnienie, potrzeba wielkiego oczyszczenia serca. Stąd wymóg tych siedmiu dni postu i modlitwy, które według mnie mają wielkie znaczenie dla nich obojga.
Rozmawiając o przebiegu ujawnienia treści tajemnic, chciałbym powrócić do sprawy owego pergaminu, który Matka Boża przekazała Mirjanie. W jednym z wywiadów widząca powiedziała:
“Matka Boża przekazała mi specjalną kartę, na której spisanych jest dziesięć tajemnic. Ten arkusz zrobiony jest z materiału, którego nie potrafię właściwie opisać. Wygląda jak papier, ale nie jest papierem, wygląda jak tkanina, ale nie jest tkaniną. Jest widzialny, można go dotykać, ale pisma nie widać. Kapłan, któremu będę musiała przekazać tę kartę, będzie miał łaskę odczytania tylko pierwszej tajemnicy, innych nie. Ta karta pochodzi z Nieba. Mój szwagier, który jest inżynierem w Szwajcarii, zbadał arkusz, ale powiedział mi, że materiału, z którego jest zrobiony, nie ma na ziemi”.
W chwili obecnej oko ludzkie nie mogłoby odczytać na pergaminie żadnego pisma, natomiast gdy nadejdzie odpowiedni czas, ojciec Petar, który otrzymał zlecenie ujawnienia tajemnic, będzie w stanie odczytać znajdujące się tam pismo — słowa, które mają zostać ujawnione. W związku z tym chciałbym cię zapytać, ojcze Livio, czy tajemnice będą ujawniane pojedynczo, jedna po drugiej? Czy w takim przypadku ten porządek w ujawnianiu tajemnic, od pierwszej do dziesiątej, ma jakieś szczególne znaczenie?
Mówiąc szczerze, ja także zadałem to pytanie Mirjanie podczas jednego z wywiadów, ale nie chciała mi na nie odpowiedzieć. Mirjana chce mówić możliwie jak najmniej o tajemnicach, natomiast najmocniej jak się tylko da wzywać do nawrócenia i życia orędziami Królowej Pokoju. I muszę przyznać, że absolutnie się z nią zgadzam, ponieważ gdy ktoś się nawraca, gdy ktoś wierzy, gdy jest z Jezusem i Maryją, wtedy ma wszystko i już nie musi interesować się tajemnicami.
Stwierdziwszy to chciałbym jednak dodać, że moim zdaniem – ponieważ tak właśnie jest w Piśmie Świętym, co zgadza się także z ludzką logiką i Bożą pedagogią – trzeba, żeby tajemnice były ujawniane pojedynczo. Tak właśnie działo się też z plagami egipskimi. Były one ujawniane faraonowi pojedynczo, a urzeczywistnianie się kolejnych uzależnione było od odpowiedzi faraona, od zatwardziałości jego serca. To ona jest powodem następowania kolejnych plag. Im bardziej staje się nieustępliwy, tym surowsze są plagi. Uważam, że tajemnice będą ujawniane pojedynczo, ale sądzę także, iż między pierwszymi trzema tajemnicami a kolejnymi, które będą ujawniane po nich, będzie duża różnica, ponieważ po dwóch ostrzeżeniach i znaku na wzgórzu — będziemy go widzieli dużo wcześniej — ludzkość podzieli się na wierzących i niewierzących. Fakt, że tajemnice są ujawniane i realizują się stopniowo, wzmacnia ich wiarygodność oraz wynikającą z nich odpowiedzialność każdego z nas za ich urzeczywistnianie się. Po dwóch ostrzeżeniach i znaku na Podbrdo, ten, kto nadal będzie sprzeciwiał się Bożemu planowi, nie będzie mógł zaprzeczyć, że świadomie opowiedział się po stronie szatana. Właśnie dlatego uważam, że po pierwszych trzech tajemnicach na jaw wyjdą sekrety ludzkich serc i jedni będą grzęźli w zatwardziałości serca, a inni otworzą się na zaufanie Bożemu Miłosierdziu.
Mirjana wiele razy wspominała, że Matka Boża jest zatroskana o niewierzących, ponieważ nie mają nawet bladego pojęcia o tym, co czeka ich po śmierci. A ja dodam, że nie mają pojęcia, co ich czeka podczas tego czasu urzeczywistnienia się tajemnic. Otóż fakt, że czas jest bardzo krótki — tylko trzy dni – daje do zrozumienia, iż ten apel rzeczywiście skierowany jest do wszystkich, to znaczy, że również niewierzący, także najbardziej sceptyczni, będą mogli łatwo i w sposób bezpośredni zweryfikować zgodność między tym, co zostało ujawnione, a tym, co się wydarzy. Jednak fakt, że ten okres czasu między ujawnieniem tajemnicy i jej urzeczywistnieniem się jest bardzo krótki, powoduje pytanie o sposób rozpowszechniania tej wiadomości na świecie.
W tym kontekście widzę także miejsce dla specyficznej roli Radio Maria. Muszę tu podkreślić, że Radio Maria nigdy nie było radiem „medjugorjańskim” w dosłownym znaczeniu tego słowa, jednak niewątpliwie jest dziełem Królowej Pokoju. Zadaniem Radio Maria jest służba Kościołowi, jednak jest faktem, że ja osobiście, od samego początku, wziąłem na siebie odpowiedzialność za doprowadzenie do tego, aby orędzie Królowej Pokoju stało się orędziem uznanym przez Kościół i zgodnym z duszpasterstwem Kościoła. A zatem niewątpliwie prawdziwym zadaniem Radio Maria nie jest ujawnianie dziesięciu tajemnic, ponieważ massmediom istniejącym współcześnie nie będzie problemu z jak najszerszym rozpowszechnieniem tych informacji w krótkim czasie aż po krańce świata. Powiedziałbym, że zadanie Radio Maria jest inne – chodzi mianowicie o współdziałanie z Matką Bożą przez rozpowszechnianie jej orędzi, aby zawsze istniała mała trzódka wierzących, oddających się pod opiekę Maryi, nie tracących nadziei. Poza tym zadaniem Radio Maria będzie nie tyle ujawnienie tajemnic – ponieważ wszyscy będą je znali — ile pomoc w budowaniu wiary, nadziei i dawaniu świadectwa.
Dzięki szybkości dzisiejszych technologii telekomunikacyjnych, biorąc pod uwagę fakt, że nazwa „Medjugorie” jest znana na całym świecie, tak w Rzymie jak w Nowym Jorku, uważam, że w bardzo krótkim czasie wiadomość dotrze do każdego miejsca na świecie. Zatem trzy dni będą nie tylko czasem wystarczającym do powiadomienia wszystkich, ale również dadzą wszystkim czas na wewnętrzne przygotowanie się do złożenia świadectwa wiary. Nie zapominajmy o tym, że czas tajemnic jest czasem, w którym wiara zostanie wystawiona na próbę. Między wierzącymi a niewierzącymi rozgorzeje prawdziwa bitwa — między tymi, którzy trwają w wierze a tymi, którzy ją odrzucą, między tymi, którzy ufają Bożemu Miłosierdziu a tymi, którzy przeciwko niemu bluźnią.
A zatem wtedy podstawową sprawą będzie nie tyle martwienie się o powiadomienie całego świata o treści tajemnic, ile raczej pomaganie światu w przygotowaniu się i właściwym przeżyciu tych trzech dni oczekiwania. Przypuszczam, że ci, którzy jedynie „wierzą, iż wierzą”, będą się wahać, przejęci zniechęceniem lub strachem. Właśnie w związku z tą koniecznością przygotowania się, chciałem przytoczyć fragment wywiadu udzielonego przez ojca Petara, kapłana wybranego przez Mirjanę do ogłoszenia tajemnic. Ma on ujawnić, co jest ich przedmiotem oraz kiedy i gdzie to wszystko się wydarzy:
“Tajemnice, jak samo słowo wskazuje, są tajemnicami. Niczego nie wiemy o ich treści. Można tylko powiedzieć, że tajemnice dotyczą zdarzeń, które będą się działy w określonym miejscu i określonym czasie. Ale co się wydarzy, tego nie wiemy. Dlatego nie powinniśmy głowić się nad tym. Istnienie tych tajemnic powinniśmy traktować jako pomoc dla nas, abyśmy poważnie traktowali życie, które Bóg nam dał i wykorzystywali dany nam czas dla naszego ocalenia i dla zbawienia naszej duszy. A to oznacza, że musimy żyć w taki sposób, aby móc zdać sprawę przed Bogiem w każdej chwili. Jeżeli tak właśnie żyjemy, to zawsze jesteśmy gotowi na spotkanie z Bogiem, jesteśmy gotowi stanąć przed Nim. Dlatego nie powinniśmy bać się ujawnienia tajemnic i nie jest konieczne pytanie o to, „kiedy” mają się spełnić”.
Tak więc wydaje mi się, że czas dziesięciu tajemnic, przynajmniej w tym, wymiarze, który dotyczy mojego osobistego istnienia, mojego życia wiary, zaczyna się już dzisiaj, jeszcze zanim nadejdą te trzy dni oczekiwania.
Niewątpliwie największą troską Matki Bożej jest to, abyśmy przyjęli wezwanie do nawrócenia i żyli w łasce Bożej, prowadzili życie modlitwy i wiary. To jest usilna i nieustanna prośba Maryi, ponieważ gdy ktoś ma zapaloną lampę oraz odpowiedni zapas oliwy, jest w stanie przeciwstawić się każdej ciemności. Uważam za bezwzględnie konieczne wyjaśnienie, że Matka Boża pragnie tego, do czego wzywają także wszystkie biblijne objawienia o charakterze apokaliptycznym, zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie, to znaczy aby ludzie trwali mocno w wierze. To właśnie stanowi prawdziwy problem. Być mocnym w wierze oznacza żyć w łasce Bożej, żyć w ufności Jezusowi Chrystusowi, w pewności Bożego błogosławieństwa, ponieważ Bóg błogosławi i ochrania tych, którzy Go miłują, ale rozprasza bezbożnych i złoczyńców, jak mówi psalmista. Upływa trzydzieści lat odkąd Królowa Pokoju jest pośród nas i w ciągu całego tego czasu nigdy nie przestała wzywać do nawrócenia. Jednakże wiele serc nadal jest zatwardziałych, wiele innych odrzuciło Boga, woląc ulegać diabelskiej chęci bycia bogiem w miejsce prawdziwego Boga. Z powodu braku sprawiedliwych, którzy będą mogli wstawiać się za wszystkimi, tak jak to było w czasie Sodomy i Gomory, widokiem na przyszłość jest perspektywa dziesięciu tajemnic. Nadejdzie czas próby i ludzkość zbierze owoc całego zła i zniszczenia, które szerzy się na tym zbudowanym bez Boga świecie. Ale Matka Boża w specjalny sposób pozostanie blisko nas, pośród nas, aż do końca czasu dziesięciu tajemnic, przez codzienne objawianie się jednemu z widzących, co ujawniła Vicka, aby wspomagać swoją małą trzódkę i przygotować nowy świat pokoju, którego nadejście ona sama przyrzekła.

PIERWSZE TRZY TAJEMNICE: DWA OSTRZEŻENIA I JEDEN ZNAK

Myślę, że czytelnicy dobrze już rozumieją, iż temat tajemnic nie może być traktowany jako zwykły dodatek do trzydziestu lat objawień w Medjugorie. Tajemnice stanowią uprzywilejowany klucz interpretacyjny, dzięki któremu można umiejscowić objawienia Królowej Pokoju w szerszym kontekście proroctw biblijnych. Pozwalają też zrozumieć poważną potrzebę wezwania do nawrócenia, które Matka Boża kieruje do ludzkości w tych ostatecznych czasach. Powiedzieliśmy, że powaga sytuacji wyłania się także z faktu, iż tajemnice zostaną ujawnione światu przez Mirjanę za pośrednictwem wybranego przez nią kapłana na trzy dni przed ich wypełnieniem się, w taki sposób, aby również będący z dala od Boga oraz niewierzący mieli możliwość — przynajmniej odnośnie pierwszych tajemnic, włączając w to znak na wzgórzu objawień — nawrócenia się i powrócenia do wiary w Pana.
Chciałbym teraz prosić cię, ojcze Livio, o przeanalizowanie wewnętrznych różnic między tymi dziesięcioma tajemnicami. Mówię o różnicach, ponieważ często dzieli się tajemnice na dwie początkowe, które są uważane za ostrzeżenia, po nich następuje trzecia tajemnica, która ma się odnosić do znaku na Podbrdo, a siedem kolejnych tajemnic często po prostu uznaje się za zapowiedź „kar”. Chciałbym tu przedstawić krótki fragment wywiadu udzielonego przez ojca Petara, w którym kapłan wybrany przez Mirjanę do ujawnienia tajemnic, tak wypowiada się o dwóch pierwszych tajemnicach: „Mirjana, rozmawiając ze mną, podkreśliła, że dwie pierwsze tajemnice dotyczą Medjugorie. Zawierają przestrogę i ważną wiadomość dla wiernych parafii Medjugorie. Gdy te dwie tajemnice się wypełnią, każdy będzie wiedział, że widzący mówili prawdę i będziemy musieli uznać objawienia za autentyczne “. Co zatem, na podstawie twojego doświadczenia i twojej wiedzy, możemy powiedzieć o tych dwóch pierwszych tajemnicach?
Przede wszystkim chciałbym zauważyć, że niezwykle ważną rzeczą jest fakt, iż przywołane wyżej stwierdzenie pochodzi z ust Mirjany. Gdyby tak nie było, to musielibyśmy ograniczyć się jedynie do czystych hipotez. W porównaniu z pierwszymi dwiema tajemnicami, mamy znacznie więcej informacji dotyczących trzeciej. Wiadomo, że chodzi tu o znak, który będzie dany na wzgórzu Podbrdo, a więc będzie bezpośrednio dotyczył Medjugorie. Jakov i Vicka wprost potwierdzili mi, że aby zobaczyć znak, trzeba będzie udać się do Medjugorie. Można także powiedzieć, że znak ten będzie potwierdzeniem wiarygodności objawień. Jeśli tylko nie ma się serca zatwardziałego w odrzuceniu Boga, będzie można stwierdzić, że jest to znak, który pochodzi z Nieba. Wydaje się także wielce prawdopodobne, że pierwsze tajemnice odnoszą się wprost do Medjugorie oraz są elementami potwierdzającymi prawdziwość objawień, dokładnie tak jak znak, o którym mówi trzecia tajemnica.
Interesujący wydaje się fakt, że chodzi tu o „napomnienia”. Nie sądzę, abyśmy mogli traktować je jako zwyczajne zachęty do nawrócenia, ponieważ w takim wypadku mieściłyby się w ramach wielokrotnie powtarzanych apeli, jakie Królowa Pokoju w ciągu tych trzydziestu lat kierowała do ludzi, aby zmienili swoje życie i powrócili do Boga. Powinniśmy przyjrzeć się szczególnie poważnym, surowym ostrzeżeniom, które dotyczą Medjugorie, miejsca, gdzie będzie dany znak, ale przede wszystkim miejsca, które w czasie dziesięciu tajemnic będzie stanowiło centrum zainteresowania świata. Nie należy bowiem zapominać, że będzie to moment, w którym wszyscy ludzie będą spoglądać na Medjugorie. Już teraz ta nazwa znana jest na całym świecie, przyciąga uwagę wszystkich, także ateistów i wielkich polityków. Marija opowiadała mi, że pewnego dnia, kiedy jeszcze mieszkała w Medjugorie, jakiś człowiek zapukał do jej drzwi, prosząc o informacje, jak dotrzeć do kościoła parafialnego. Był to attache prasowy prezydenta Ronalda Reagana. Długo rozmawiał z widzącą, która później otrzymała telefon bezpośrednio z Białego Domu. W owych dniach bowiem miało się odbyć decydujące spotkanie na temat rozbrojenia i prezydent Reagan oraz jego żona Nancy modlitwom Mariji oraz Królowej Pokoju zawierzyli wynik tego spotkania o światowym znaczeniu.
Chciałbym też podkreślić, że czas dziesięciu tajemnic będzie naznaczony wzrostem zainteresowania sprawami ostatecznymi na całym świecie. Nie będzie to czas milczenia i obojętności, z jakimi w przeszłości przyjęto orędzia o zbliżającym się końcu świata, ogłaszane przez Świadków Jehowy. Uważam za wiarygodne, że pierwsze dwie tajemnice dotyczą Medjugorie, dlatego, że wokół tej małej wioski w Bośni-Hercegowinie skupia się zainteresowanie milionów ludzi na całym świecie, a w czasie tajemnic będzie jeszcze wyraźniej widoczne, że los świata ma wiele wspólnego z tą małą wioską — garścią domów rozrzuconych między skalistymi górami byłej Jugosławii.
Nie powinno też dziwić nas, że pierwsze dwie tajemnice dotyczą Medjugorie, chociaż mają znaczenie ogólnoświatowe, ponieważ tak samo ma się rzecz z orędziami z 25 dnia miesiąca, które Królowa Pokoju powierza Mariji. Są one skierowane do parafii w Medjugorie, ale ich treść dotyczy całego świata. Matka Boża powiedziała kiedyś, że orędzia przekazuje przede wszystkim dla parafian, a następnie dla wszystkich innych. Taki jest plan Maryi, dla którego realizacji wybrała właśnie tę parafię, w której mieszkają widzący. To w Medjugorie pojawi się znak, ta wioska jest miejscem szczególnych łask. Chodzi przecież o nikomu nieznaną wioskę, położoną w państwie, które przez długi czas było komunistyczne — nie bardziej znaną niż Nazaret w czasach Jezusa. Niewątpliwie jest to szczególny dowód sympatii Matki Bożej dla Medjugorie, jako miejsca przez nią wybranego. Jednak Królowa Pokoju nigdy nie przestała okazywać swej troski o parafię globalną, to znaczy Kościół. Powiedziała wręcz, że przez Medjugorie chciała nawrócić wszystkie parafie świata, chcąc, aby jej orędzie pokoju dotarło do najdalszych krańców ziemi.
Ta bardzo szeroka, globalna perspektywa, staje się bardziej wyraźna, kiedy jest mowa o znaku, o którym już poprzednio wspominaliśmy, a który ma być przedmiotem trzeciej tajemnicy. Przed podjęciem rozmowy o tym, czy można znać, lub przynajmniej myśleć, że się zna trzecią tajemnicę, chciałbym na chwilę zatrzymać się właśnie nad zagadką „znaku”. Medjugorie od samego początku objawień było związane ze znakami, które potwierdzały prawdziwość tego, co się tam działo. Oto fragment opowieści Mariji, przywołującej pierwsze dni objawień:
“Dnia 25 sierpnia 1981 roku widoczny był nadzwyczajny znak na niebie. W samym środku dnia, około wpół do jedenastej rano, obok krzyża, który znajduje się na górze Krizevac, ludzie zaczęli widzieć wizerunek Matki Bożej. Tego dnia byłam w domu mojej przyjaciółki. Słysząc zgiełk, jaki ludzie robili na ulicy, wyszłam razem z innymi osobami, które były ze mną. I tak zobaczyłam to, co wszyscy podziwiali. Wizerunek nie przedstawiał Matki Bożej takiej, jaka nam się ukazuje. My widzimy konkretną, realną osobę. Tam widać było postać utworzoną z białego światła, która pojawiała się i znikała, ale była dobrze rozpoznawalna. Widziało ją bardzo wielu ludzi. Także ludzie, którzy znajdowali się wtedy o wiele kilometrów stamtąd. Rolnicy, którzy pracowali na polu, zatrzymywali się, aby podziwiać to dziwne zjawisko. A potem, niespodziewanie, na całym niebie ponad górą ukazało się, wypisane wielkimi literami słowo MIR, co po chorwacku znaczy „pokój “. Był to gigantyczny, imponujących rozmiarów napis, który błyszczał przez dziesięć minut, pośród zachwytu i zdumienia wszystkich. Kilka dni potem ukazał się inny nadzwyczajny znak. Pod wieczór, na Podbrdo, miejscu pierwszych objawień, gdzie z rozkazu policji nikomu nie wolno było wchodzić, ukazał się wielki ogień. Wyglądało to tak, jak gdyby cały obszar został podpalony. Wielu ludzi się przestraszyło. Krążyli po wsi prosząc o pomoc. Policjanci otrzymali rozkaz sprawdzenia tego, ale kiedy dotarli na miejsce, już nie było ani ognia, ani śladów jego przejścia. Następnego dnia Matka Boża powiedziała nam: „ Ogień widziany przez ludzi miał charakter nadprzyrodzony. Był jednym ze znaków zapowiadających wielki znak, który ma się pojawić”.
Chciałbym cię zapytać, ojcze Livio, czy Królowa Pokoju w tamtych latach przygotowywała nas do przyjęcia wielkiego znaku na wzgórzu, który nie będzie czymś jedynym w swoim rodzaju i wyjątkowym, ale będzie stanowił niejako ostatnie ogniwo całego szeregu znaków, które ukazywały się przez te wszystkie lata?
Znaki stanowią część Bożej pedagogii. Dobrze wiemy, że historia zbawienia pełna jest znaków: wystarczy przyjrzeć się życiu proroków, którzy w Piśmie Świętym często proszą Boga o znak na potwierdzenie Jego woli, co do nich samych i ludu wybranego. Z tego widać, jak my, ludzie ograniczeni naszą ziemską kondycją, potrzebujemy znaków dla potwierdzenia naszej wiary.
Pośród licznych form przekazywania nam znaków najważniejsza jest forma znaku wewnętrznego. Wewnętrzne, duchowe znaki to nawrócenia, przemiany serc i to, czego dokonuje Boża łaska w głębi ludzkiej duszy. Bóg jednak nigdy nie ograniczał się do tych znaków, ale dostarczał także znaków zewnętrznych. Pomyślmy choćby o wypędzeniu złych duchów, co z pewnością stanowi widzialny znak potęgi Boga, o uzdrowieniach, które także są znakami widzialnymi. Zwróćmy także uwagę na znaki związane z naturą — Jezus rozmnaża chleb i ryby, rozkazuje wiatrowi i morzu uciszyć się, po Jego śmierci ma miejsce trzęsienie ziemi.
Zatem znaki stanowią część Bożej pedagogii. Ich celem jest nie tyle wzbudzenie wiary, ile raczej potwierdzenie jej i umocnienie. Pomyślmy jeszcze o znakach związanych z objawieniami maryjnymi, na przykład o znaku danym w Guadalupe w 1531 roku. Tam Maryja dała znak, którym jeszcze dzisiaj można się zachwycać. Na płaszczu widzącego, Indianina o imieniu Juan Diego, później kanonizowanego przez Jana Pawła II, został odciśnięty bardzo piękny obraz Najświętszej Dziewicy, bogaty w symbolikę, sprawiający niesamowite wrażenie. Płaszcz Juana Diego nasuwa mi myśl o Całunie Turyńskim, który także jest znakiem, prawdopodobnie największym z tych, które zostały nam dane, pozostawionym nam wprost przez Jezusa Chrystusa. Wracając do znaków objawień maryjnych, możemy jeszcze wspomnieć o wodzie cudownie wytryskującej z ziemi lub ze skały, wodzie o cudownych właściwościach leczniczych — takie znaki miały miejsce w La Salette, w Lourdes, w Banneux. Zatem znaki, jakie pozostawia Matka Boża, wpisują się w tę szczególną Bożą pedagogię. A zatem nie jest za-skoczeniem, że Królowa Pokoju dawała w Medjugorie liczne znaki — nie tylko świetliste napisy na niebie, ale przede wszystkim nawrócenia, jakie dokonały się także w najbardziej zatwardziałych sercach. Jednakże obieca¬ny przez Maryję znak na Podbrdo stanowiłby jedyny taki fakt w historii, ponieważ charakteryzują go liczne niezwykłe znamiona: najpiękniejszy, widzialny, nie-zniszczalny, pochodzący od Pana.
Do czego zatem zostajemy wezwani przez ten właśnie znak? Mówi o tym sama Matka Boża: „Wszystkie tajemnice, które wam przekazałam, urzeczywistnią się, pojawi się także widzialny znak. Ale nie oczekujcie tego znaku tylko ze względu na waszą ciekawość. Czas przed ukazaniem się widzialnego znaku jest czasem łaski dla wierzących. Dlatego nawracajcie się i pogłębiajcie waszą wiarę! Kiedy ukaże się ten znak, dla wielu będzie już za późno” (orędzie z 23 grudnia 1983 roku). Te słowa dają wyraźnie do zrozumienia, że będzie to jak gdyby znak wprowadzający zdecydowany podział między wierzący¬mi i niewierzącymi.
Uważam, że dziesięć tajemnic można podzielić na dwie części. Pierwsza, obejmująca trzy pierwsze tajemnice, byłaby wielkim dziełem Bożego Miłosierdzia, ostatnim wezwaniem do nawrócenia. Druga, zawierająca pozostałe siedem tajemnic, miałaby natomiast znamię apokaliptyczne, co uzasadnia sama liczba „siedem”, która ma określone znaczenie w Apokalipsie św. Jana. Sami widzący mówią, iż niektóre tajemnice są piękne, a inne straszne. Ale odnosząc się do symboliki biblijnej, chcę jeszcze przypomnieć, że liczba tajemnic to dziesięć – podobnie jak w przypadku plag egipskich. To niewątpliwie wskazuje, że chodzi tu o czas próby, którego końcowym etapem będzie jednak wyzwolenie ludzkości, podobnie jak w przypadku Izraela w ziemi Egipskiej.
Matka Boża powiedziała to wyraźnie: czas dziesięciu tajemnic będzie czasem, w którym władza szatana nad światem zostanie rozbita, a potem nastanie czas pokoju, zatem wszystkie dziesięć tajemnic, rozpatrywanych kompleksowo, włącza się w perspektywę zbawczą. Jeżeli przyjrzymy się biblijnym „plagom”, widzimy, że także one nie są po prostu nieszczęściem lub bożą karą, lecz są to surowe ostrzeżenia dla ludzi o zatwardziałych sercach, stanowią wezwanie do ostatecznego opamiętania się. Nie trzeba bowiem zapominać, że przed dokonaniem ostatecznego wyboru, przed całkowitym odrzuceniem Boga, ma miejsce proces dojrzewania do tej tragicznej decyzji. My nie jesteśmy aniołami, nie dokonujemy wyborów jedynych, niepowtarzalnych i nieodwołalnych, lecz wybieramy w sposób częściowy, niepełny, niedoskonały, na przestrzeni całego czasu naszego życia, drogi, podczas której, zanim dojdzie do realizacji ostatecznej zatwardziałości serca, zawsze jest jeszcze możliwość nawrócenia.
Z tych słów wyraźnie wynika, że fakty związane z Medjugorie w pełni wpisują się w historię zbawienia, która realizuje się w historii ludzkości, konkretnej historii świata, w ramach której będzie miał miejsce obiecany przez Matkę Bożą znak — ostateczne wezwanie do nawrócenia.
Mówiąc o tym znaku, można powrócić do tematu zatwardziałości ludzkiego serca, przytaczając słowa Królowej Pokoju: „ Także kiedy na wzgórzu pozostawię znak, który wam przyrzekłam, wielu nie będzie wierzyło. Przyjdą na wzgórze, uklękną, ale nie będą wierzyli. Teraz jest czas na-wrócenia i pokuty!” (orędzie z 19 lipca 1981 roku). To orędzie porusza mnie w szczególny sposób, ponieważ pochodzi z pierwszych dni objawień i już wtedy jest mowa o znaku. To wydaje mi się w znaczący sposób podkreślać jego centralne miejsce w całym planie Maryi dla Medjugorie. Jednak znaczący wydaje mi się także fakt, że Matka Boża mówi, iż wielu nie będzie wierzyło, nawet widząc znak. Czy będzie możliwe odrzucenie wiary, także wobec znaku, który będzie czymś tak niezwykłym i szczególnym?
Oczywiście, będzie to możliwe, ponieważ, jak powiedziała Matka Boża do Mirjany, wciąż odrzucamy ją samą oraz jej wezwanie do nawrócenia. Słowa „Wy mnie odrzucacie”, wypowiedziane przez Królową Pokoju, wskazują właśnie na zatwardziałość serc, o których Maryja powiedziała: „(…) wasze serca pozostają zamknięte, są zatwardziałe i nie odpowiadają na moje macierzyńskie wezwania, nie są szczere.” (orędzie z 2 kwietnia 2009 roku).
Jak dochodzi się do zatwardziałości serca? Wyjaśnia to sama Matka Boża: „Drogie dzieci! Już od dłuższego czasu daję wam moje macierzyńskie Serce i podaję wam mojego Syna. Wy mnie odrzucacie. Pozwalacie, aby grzech coraz bardziej was otaczał. Pozwalacie, aby was zdobywał i odbierał wam zdolność rozeznania. (…)” (orędzie dla Mirjany z 2 maja 2009 roku). Otóż właśnie – to my pozwalamy na to, aby ciemności grzechu nas zwodziły, aż po całkowite ogarnięcie, doprowadzając nas aż do upad¬ku w Piekło — szczyt przewrotności i panowanie diabła. Jeżeli otwieramy drzwi naszego serca dla szatana, może¬my jedynie pomagać mocom ciemności w zdobywaniu dwóch podstawowych władz człowieka — rozumu i woli. Grzech podbija rozum przez zaciemnianie prawdy i niewiarę. Z tego powodu nie słucha się słów pochodzących od Matki Bożej lub od Boga, słów Kościoła. Wręcz przeciwnie, odrzuca się je właśnie z powodu niewiary. Przewrotność serca to poddanie się woli złu: wola człowieka, która ze swej istoty stanowi appetitus boni, jest pragnieniem dobra, w pewnym momencie wybiera poddanie się złu, oddając się grzechowi, przez który, jak mówi Jezus, „każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu’ (J 8, 34). Tę zatwardziałość serca Matka Boża opisała zatem jako moc ciemności, która przyćmiewa nasz umysł i ogarnia nasze serce. W tej sytuacji, nawet jeżeli Bóg wzywa do nawrócenia i na wszystkie sposoby stara się ofiarować człowiekowi zbawienie, dusza jest już zamknięta w radykalnym odrzuceniu Bożego Miłosierdzia, aż po śmierć w ostatecznej zatwardziałości serca.
Chciałbym uściślić, iż twierdzenie, że kto nie uwierzy po ukazaniu się znaku, ten nie będzie mógł już wierzyć, absolutnie nie przesądza, że nie będzie już czasu na nawrócenie, jak gdyby nagle miał nastąpić nieuchronny koniec świata. Zostaje tu raczej podkreślone, że niewiara wobec tak mocnego znaku będzie dowodem zatwardziałości serca wielu ludzi, którzy, tak bardzo wówczas zakorzenieni w złu i przewrotności, nie będą mogli już uwierzyć – ponieważ nie będą chcieli! Pomyślmy jeszcze raz o faraonie, który pomimo cudu i znaku dziesięciu plag odmawia wydania zezwolenia na wyjście narodu izraelskiego z Egiptu, wyzywając samego Boga i wybierając odmowę Panu w zatwardziałości swego serca. Spójrzmy jeszcze raz na pierwsze stronice Pisma Świętego — Adam i Ewa, po popełnieniu grzechu pierworodnego, są poszukiwani i wołani przez Boga, ponieważ Pan chce ich zachęcić, aby powrócili do Niego. A co robią Adam i Ewa? Ukrywają się! Potem wychodzą z ukrycia wzajemnie się obwiniając i w końcu opierają się wezwaniu do pokuty. Dlatego dotyka ich kara Boża, polegająca na wygnaniu z ziemskiego raju. Spójrzmy na zatwardziałość serc, z którą musi zmagać się Jezus głosząc swoją naukę, aż do chwili, gdy ci najbardziej zatwardziali z Jego ludu postanawiają wydać Go na śmierć, a potem nawet prowokują Go, wołając, żeby zszedł z krzyża. Mówię to wszystko po to, aby pokazać, jak często Pismo Święte opisuje opętanie serca i działanie mocy złego, aż po samą Apokalipsę, która nie mówi nic o nawróceniach w czasie dziesięciu dopustów bożych, lecz o wyzwaniach i bluźnierstwach, pokazując jak bardzo trwałe i zagorzałe może być odrzucenie Boga przez człowieka. Zatem, kiedy Matka Boża mówi, że trzeba nawracać się właśnie teraz, bo kiedy znak ukaże się na wzgórzu objawień będzie już za późno, to chce każdego z nas ostrzec przed odkładaniem przemiany własnego życia, gdyż w ten sposób narażamy się na niebezpieczeństwo ugruntowania się w złu, aż po ostateczny wybór Piekła.
Te słowa rzeczywiście dużo wyjaśniają, ponieważ pozwalają jeszcze raz zobaczyć Medjugorie w dużo szerszej perspektywie historii zbawienia. Zrozumiała też staje się konieczność i decydujące znaczenie tego wydarzenia, jakim jest znak na wzgórzu. Ojcze Livio, czy w świetle rozmów, jakie miałeś sposobność przeprowadzić z Mirjaną, Vicką i Jakovem, możesz wyjaśnić nam, jakie cechy będą charakteryzowały obiecany znak na Podbrdo.
Już wspominaliśmy, że widzący nie rozmawiają ze sobą o tajemnicach. Jeżeli jednak zapytać ich o znak, to można zobaczyć jak rozjaśniają się ich oblicza. Wtedy można zrozumieć, że rzeczywiście widzieli znak, o którym mówi Matka Boża, znak, jaki Bóg przygotowuje dla świata. A z faktu, że nigdy sobie nie zaprzeczają, zawsze podając te same opisy i informacje, raz na zawsze wywnioskowałem, że to, o czym mówią, jest jak najbardziej prawdziwe. Tak więc Królowa Pokoju ujawniła im znak, który ukaże się na wzgórzu, a ten znak — mówią widzący — zachwycił ich swoim pięknem i wspaniałością. Znak zostanie dany na wzgórzu objawień, aby podkreślić centralną rolę Medjugorie w kontekście wydarzeń czasów ostatecznych. Trzeba będzie udać się do Medjugoje, aby go zobaczyć, a więc znak będzie jak gdyby wielkim wezwaniem skierowanym do ludzkości, wezwaniem do wielkiego spotkania w tej małej bośniackiej wiosce. To mnie bardzo porusza. Widzący mówią, gdzie ukaże się znak, mianowicie na Podbrdo, ale nie mogą powiedzieć, czym dokładnie będzie, ponieważ jest to treścią trzeciej tajemnicy, która zostanie ujawniona w swoim czasie. Jednakże na podstawie światła na ich twarzach i blasku w ich oczach, tak radosnych, kiedy o tym mówią, można wyczuć, że chodzi o coś niezwykle pięknego i wspaniałego. Już teraz możemy żyć w oczekiwaniu na ten znak. Utwierdzi on w wierze tych, którzy już odpowiedzieli na wezwanie, inaugurując moment nastania czasu próby, poprzedzający nowy świat pokoju, obiecany przez Matkę Bożą. Jednak to oczekiwanie musimy przeżywać z gotowością do przemiany serca i nawrócenia, do czego Królowa Pokoju nieustannie nas wzywa: „Drogie dzieci! Dziś wzywam was do modlitwy. (…) Drogie dzieci, proszę was, zacznijcie się przemieniać przez modlitwę, a będziecie wiedzieć, co macie czynić. Dziękuję, że od-powiedzieliście na moje wezwanie.” (orędzie z 24 kwietnia 1986 roku).
Powróćmy teraz do samego znaku. Mówi się, że będzie on znakiem widzialnym, dotykalnym, niezniszczalnym, trwałym i pochodzącym z Nieba. Przede wszystkim fakt, że jest to widzialny znak, ma duże znaczenie, ponieważ znaki widzialne są w stanie w niezwykle silny sposób pomagać w nawróceniu. Wszyscy jesteśmy trochę jak święty Tomasz Apostoł, który chciał włożyć palec w miejsce gwoździ i rękę do rany w boku Pana. Tak więc widzialny znak jest bardzo ważny właśnie jako potwierdzenie tego, co Królowa Pokoju mówiła nam przez wszystkie te lata. Ta „widzialność”, namacalność tego znaku doskonale odpowiada też mentalności współczesnego świata. Dziś społeczeństwo jest mass-medialne, obraz ma dla człowieka fundamentalne znaczenie, a nowoczesne technologie pozwalają w krótkim czasie przekazywać obrazy aż po najdalsze krańce świata. Fakt, że jest to znak widzialny, pozwoli w krótkim czasie powiadomić o nim całą ludzkość. Każdy będzie mógł ten niebiański znak widzieć i niejako dotknąć go własną dłonią.

Znak ma być też niezniszczalny. Człowiek nie będzie mógł zatem nim manipulować. Jego pochodzenie nie może więc być ludzkie, ponieważ to wszystko, co człowiek tworzy, może także zostać zniszczone. Niezniszczalność oznacza, że jego pochodzenie jest nadprzyrodzone — znak będzie pochodził od Pana i ma stać niewzruszenie na wzgórzu objawień jako nadzwyczajne świadectwo.
Wszyscy widzący potwierdzają zgodnie, że znak jest „bardzo piękny”. Musimy im wierzyć, ponieważ Matka Boża pozwoliła im go zobaczyć. Piękno jest jednym z atrybutów Boga, dlatego samo stworzenie, które pochodzi od Boga, uczestniczy w tym pięknie, przez co samo jest piękne. Pomyślmy też o samej Królowej Pokoju. Widzący jednogłośnie opisują Maryję jako Panią o niepowtarzalnej, niezwykłej piękności. Maryja cała zanurzona jest w Miłości Bożej. Zatem, według mnie, piękno jest kolejnym znamieniem świadczącym o boskim pochodzeniu znaku.
Bardzo ważne jest to, co powiedziała Mirjana: znak „przychodzi od Pana”, z Nieba. To znaczy, że będzie czymś o wiele wspanialszym niż płaszcz Juana Diego, na którym w cudowny sposób powstał obraz Matki Bożej z Guadalupe. Bez wątpienia płaszcz ten jest cudownym znakiem, ale będąc ludzkim dziełem może także zostać zniszczony. Znak będzie także czymś więcej niż cudowna woda, która wytrysnęła w La Salette lub w Lourdes, ponieważ ta woda, chociaż obdarzona cudownymi mocami, mogłaby przestać wypływać. Pomyślmy jeszcze o Całunie – jest to wielki znak, dany nam przez samego Jezusa Chrystusa, ale to płótno samo w sobie jest przedmiotem poddanym ziemskim prawom i może ulec zniszczeniu. Natomiast o znaku z Medjugorie wyraźnie mówi się, że będzie czymś nadprzyrodzonym — najpiękniejszym i niezniszczalnym, a to jednoznacznie wskazuje na jego boskie pochodzenie: znak „Przychodzi od Pana”.
Uważam, że dzięki tym jego cechom, dzięki pochodzeniu od Pana, znak będzie miał charakter czysto biblijny, historiozbawczy, to znaczy będzie wyrażał sobą ofiarowane ludziom zbawienie. Daje to oczywiście pole do popisu naszej fantazji i wyobrażeniom o tym, cóż to może być – świetlisty krzyż, boski znak ognia i wiatru wskazujący na Ducha Świętego. Uważam, że te cechy znaku, na które wskazaliśmy – najpiękniejszy, widzialny, dotykalny, niezniszczalny, trwały – wyraźnie mówią nam, że tego rodzaju znaku nigdy dotąd nie było. Oto dlaczego będzie on jednym z najsilniejszych dowodów na wiarygodność objawień.
Źródło: medjugorje.org.pl