wtorek, 22 listopada 2011

Słowo po nocnym czuwaniu 19/20 listopada 2011

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Minęło nocne czuwanie. Było nas mniej niż ostatnio ale nie w ilości siła. Myślę, że tym razem połączył nas prawdziwy Duch Boży. Razem adorowaliśmy Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. O północy została odprawiona msza święta, w której homilie wygłosił ks. Jarek. Po mszy świętej adorację prowadziła grupa modlitewna, i w tym miejscu pragnę jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy włączyli się w przygotowanie tej adoracji: Bogusi, Józefie, Misi, Alicji i Aurelii. Mam nadzieję, iż coraz więcej osób będzie włączać się w modlitwę aby zagościł między nami prawdziwy Duch Boży. 
Zapraszam w czwartek na spotkanie biblijne.





poniedziałek, 21 listopada 2011

Św. Brygida, a Miłosierdzie Boże.

Jezus mówi do św Brygidy: .....Skoro więc wydałem już swój sąd, powiem teraz o swoim miłosierdziu. Miłosierdzie Moje bowiem jest tego rodzaju, że żaden z Moich nieprzyjaciół nie jest tak wielkim grzesznikiem, bym mu odmówił miłosierdzia gdyby tylko o nie prosił pokornym i szczerym sercem. Dlatego nieprzyjaciele Moi powinni spełnić trzy warunki, jeżeli chcą odzyskać Moją łaskę i przyjaźń. Pierwszy warunek polega na tym, by pokutowali i żałowali z całego serca że obrazili Mnie, swojego Stwórcę i Odkupiciela. Drugim warunkiem jest spowiedź szczera, częsta i pokorna, którą powinni odbyć przed swoim spowiednikiem. Niech więc oczyszczą się ze wszystkich swoich grzechów, odbywając pokutę i zadość czyniąc, stosownie do polecenia i osądu spowiednika. Wtedy dopiero przyjdę do nich, a szatan zostanie oddalony. Trzeci warunek sprowadza się do tego, aby po dokonaniu tego wszystkiego z pobożnością i doskonałą miłością przyjmowali w Komunii świętej i spożywali Moje Ciało, mając mocne postanowienie niepowracania więcej do dawnych grzechów, ale wytrwania w dobru aż do końca.



Kto by się więc w ten sposób nawrócił, natychmiast wyjdę mu naprzeciw, jak miłosierny ojciec wychodzi naprzeciw błądzącemu synowi i hojniej dopuszczę go do swych łask, niż on śmiałby o to prosić lub o tym myśleć. Wówczas Ja będę przebywał w nim a on we Mnie, i ze Mną będzie żył i radował się na wieki.

Kto natomiast będzie trwał w grzechach i w swojej złości, tego bez wątpienia dosięgnie Moja sprawiedliwość. Jak rybak, który widząc igrające ze sobą i oddane swawoli ryby zarzuca wędkę i wyciąga je po kolei, a potem stopniowo zabija aż wszystkie je spożyje, tak również postąpię i Ja z Moimi nieprzyjaciółmi trwającymi w grzechach. Pojedynczo bowiem będę ich wyrywał z życia na tym świecie, które spędzają na doczesnych i cielesnych przyjemnościach. O godzinie o której nie będą się spodziewać i całą duszą oddawać się będą przyjemnościom, nagle zabiorę ich z tego świata i skażę na wieczną śmierć. Nie zobaczą oni nigdy Mojego oblicza, ponieważ bardziej miłowali swoją nieskrępowaną i zepsutą wolę, niż Moje nakazy i Moją wolę.

piątek, 18 listopada 2011

Nocne czuwanie modlitewne 19/20.11.2011

Zapraszamy na nocne czuwanie modlitewne 19/20 listopada 2011. 
Nasza grupa modlitewna rozpoczyna czuwanie po mszy świętej,
która zostanie odprawiona o północy,
czyli ok. godz.1.00 w nocy.

Serdecznie zapraszamy!

wtorek, 15 listopada 2011

Polacy! Podnieście się!…

Polacy! Podnieście się!…

Jest rok 1939. Kard. Hlond przebywa w Rzymie, jest rozgoryczony i zasmucony sytuacją okupowanej Rzeczypospolitej. Na arenie międzynarodowej i w Stolicy Apostolskiej wciąż zabiera głos w obronie narodu polskiego, w ostrych słowach krytykuje nazistowskie Niemcy oraz bolszewicką Rosję. 
Pisze rozgoryczony, w swoim dzienniku, pod datą 21 września o swoich rozmowach z wieloma wysoko postawionymi dostojnikami i urzędnikami rzymskimi:
“Prasa włoska, niesłychanie wstrętna i perfidna, traktuje sprawę polską wyłącznie z hitlerowskiego stanowiska. Ten jad wsiąka w umysły. Spotykam dostojników kościelnych myślących głową Gebbelsa. Jutro zajęcie Belgii i Holandii będzie prologiem do uderzenia na Francję i Anglię, a kto wie, czy aneksja Austrii nie okaże się wkrótce podejściem do położenia słonecznej Italii. Polska po dwudziestu latach wolności zużytych w wspaniałych wysiłkach dla odbudowy państwa i ducha, nie chciała i nie mogła oddawać się bez walki w nową niewolę niemieckiego pogaństwa. Padliśmy z honorem, broniąc swych praw do życia i niepodległości; wierzymy w zmartwychwstanie Polski”…
Dalej w swoim dzienniku kard. Hlond pisze, że jego “mowa dla faszystowskich głów była twarda”. Dzień wcześniej spotyka się z Piusem XII. Czytamy w dzienniku Prymasa:
“Pamiętna audiencja u Papieża. Bardzo czule przeżywa tragedię Polski, o której w szczegółach informuję. Zewsząd nadchodzą pod moim adresem wyrazy współczucia dla Polski”
Przez kolejne miesiące kard. Hlond modli się gorąco w intencji Ojczyzny, wygłasza przemówienia, udziela wywiadów, staje się w Europie prawdziwym rzecznikiem i orędownikiem sprawy polskiej. Tęskni za ziemią ojczystą. Ma świadomość trudną i bolesną, że do Polski na razie wrócić nie może. W 1940 roku nawiedza sanktuarium w Lourdes. Tam w swoim dzienniku notuje wiele myśli i proroczych wizji dla Polski. Atmosfera wyciszenia i gorliwej modlitwy w świętym miejscu objawień Matki Bożej sprzyja wyciszeniu oraz zebraniu myśli i natchnień, które rodzą się w sercu Prymasa. W jego dzienniku znaleźć można wiele ciekawych i proroczych słów na temat Polski:
“Przyjdzie dla Polski dzień, w którym wszyscy odstąpią od niej i zostanie sama, aby się wypełniła wola Boża a wtedy miłosierdzie okryje ją całą. Polska to naród wybrany od Boga do wielkiego posłannictwa, dlatego oczyści go Bóg przez cierpienie. Bóg ześle Polsce pomoc swoją ze strony, z której nikt się nie spodziewa; wszyscy co wiele myślą i radzą, nic nie zrobią, bo inne są zamiary Boga”…
“Walki, które Polska poniesie, nie będą o ziemię, lecz o ducha Chrystusowego i Jego Królestwo. Szatan zbiera nieprzeliczoną ilość sług swoich, ale walka przeciw niemu się obróci i zniszczy doszczętnie jego królestwo. Niech naród wie, że tylko w Kościele i z Kościołem zwycięży siły nieprzyjacielskie”…

 ”Serce Matki Bożej jest ściśnione na widok zła i grzechów w narodzie. Trzeba więcej zadośćuczynienia za zło, więcej wspólnej i publicznej modlitwy różańcowej. Naród musi wreszcie stanąć po jednej stronie. Polska ma zadania duchowe wobec całego świata. Wielkie łaski Bóg przygotowuje Polsce, ale żąda od niej wierności dla Siebie i Swego Kościoła. Polska oprzeć się ma na zasadach wiary, nie na postępie dzisiejszego pogaństwa”…


“Zbawiciel umiłował wielce Polskę i uczyni ją matką wielkiego pokolenia. Państwo zostanie rozbite i jak słabe niemowlę błagać będzie o pomoc i opiekę Matki swojej. Zgubne jest dla Polski naśladowanie bezbożnych w ich czynach grzesznych i złach. Polska ma zachować swą wiarę, czystość obyczajów, szczere i gorące nabożeństwo do Matki Bożej i całkowite zerwanie wszelkich stosunków, które przeszkadzają jej w dążeniu do prawdziwej wielkości. Polska nie powinna chcieć stać się narodem modnym, bo moda postępowa to fałsz i obłuda w stosunku do Boga. Codziennie, we wszystkich kościołach ma być odmawiany różaniec za Ojczyznę. Jedyna broń, której Polska używając, odniesie zwycięstwo, jest różaniec. On tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi inne narody będą karane za swą niewierność wobec Boga”…

“Nie pragniemy Polski tej lub owej partii, chcemy Polski wyzwolonej od podziałów, chcemy Polski, która by była Rzeczpospolitą, wszystkich, naszą, nie jednego klanu. Na sztandarach Orzeł (z koroną i krzyżem), w sercach Krzyż, w myślach Ewangelia”…

“Odbudowa Polski… To nie przedsięwzięcie na parę miesięcy, na kilka lat. Odbudowa w duchu chrześcijańskim, wyczyszczenie życia z materializmu i marksizmu. Materializm wiedzie niechybnie, do zasady używania zmysłowego; szlachetnych porywów duchowych nie wywoła. Magiczną laską nie stworzymy Polski, lecz trudem i ofiarą. Praca musi się stać radością, potrzebą, honorem. Moralny kryzys czasopism i książki pociąga za sobą kryzys myśli i życia. Budować przyszłość, nie tyle na nasze szczęście i dobrobyt ile szczęście i dobrobyt rodzin, kraju, państwa, narodu”…
Jak widać (a to tylko skromne fragmenty z dziennika) kard. Hlond, mocno rozkochany w Polsce, snuł na ziemi dotkniętej stopą Maryi ponadczasowe i oryginalne refleksje na temat Polski oraz narodu polskiego. Wierzył w potencję duchową i mądrość Polaków. Dlatego też w kilka lat później będzie wołał oraz wzywał naród do moralnej i duchowej odnowy, wiedząc, że bez tego naród polski nigdy nie osiągnie wyżyn w rozwoju duchowym, kulturowym, politycznym i gospodarczym:
“Polacy! Macie Boga w sercach?.. Macie krew w żyłach?.. Macie dosyć niewoli i cierpienia?.. Podnieście się! Do powstania! Musi to być ruch nie krwawy, lecz pobożny, olbrzymi, nie destruktywny, lecz namiętny, twórczy. Potrzebny jest najwyższy wysiłek! Trzeba napiąć wszystkie energie i najidealniejsze namiętności! Musimy urządzić ostatnie powstanie, powstanie przeciw sobie, przeciw naszym błędom, swym grzechom!”


Ks. Rafał J. Sorkowicz SChr
Mam 33 lata. Jestem kapłanem zakonnym ze zgromadzenia księży i braci chrystusowców (założonego w 1932 r. przez Kard. Augusta Hlonda). Obecnie pracuję w Stargardzie Szczecińskim, w Parafii św. Józefa.


sobota, 12 listopada 2011

Poznań Cud trzech Hosti

Kościół Bożego Ciała w Poznaniu. Fot. Franciszek Mróz


Wydarzenie to miało miejsce w Poznaniu w 1399 r. Według tradycji, miejscowi Żydzi namówili pewną chrześcijankę do wyniesienia z kościoła Ciała Chrystusa. Skuszona obiecaną zapłatą, kobieta skradła z kościoła dominikanów trzy Hostie. Świętokradcy, ukrywszy się w piwnicy jednej z kamienic, zaczęli bezcześcić Najświętszy Sakrament, a wtedy z ugodzonej nożem Hostii wytrysnęła krew. Znajdująca się w piwnicy niewidoma kobieta słysząc, co się dzieje, zwróciła się do Jezusa, aby – jeśli rzeczywiście jest obecny w Hostii – przywrócił jej wzrok. I stał się cud: ociemniała zaczęła widzieć.
Przerażeni świętokradcy próbowali pozbyć się trzech Hostii, lecz nie mogli ich w żaden sposób zniszczyć. Nie widząc innego sposobu, wyszli za miasto, by porzucić je na bagnach. Wkrótce syn miejscowego pasterza ujrzał niezwykłe zjawisko: trzy Hostie unoszące się nad mokradłem. Jego ojciec postanowił powiadomić o tym burmistrza, lecz ten nie dał pasterzowi wiary i – uznawszy go za obłąkanego – polecił uwięzić. Gdy jednak pasterz w cudowny sposób się uwolnił, zdumiony burmistrz polecił sprawdzić jego słowa. Wtedy i inni ludzie zobaczyli Hostie.

Konfesja św. Onufrego upamiętnia miejsce, gdzie znaleziono cudowne Hostie. Fot. Franciszek Mróz

Dopiero sprowadzony na miejsce cudu biskup przeniósł Hostie do miasta i umieścił je w kościele farnym. O zdarzeniu powiadomiono króla Władysława Jagiełłę. Po zwycięstwie pod Grunwaldem, wypełniając złożony wcześniej ślub, monarcha odbył pieszą pielgrzymkę do trzech Hostii z Pobiedzisk, po czym przez trzy dni adorował Najświętszy Sakrament. Ufundował również kościół Bożego Ciała, do którego później przeniesiono cudowne Hostie. Poznański kościół Bożego Ciała stał się znany w całej Polsce. Zasłynął też licznymi cudami.

Duchowieńswo zebrane wokół studzienki oczekuje momentu, w którym unoszące się Hostie znajdą się na patenie (fresk). Fot. Franciszek Mróz

W pierwszych latach XVIII w. wybudowano drugą świątynię – w miejscu profanacji Najświętszego Sakramentu. Kamienicę, w której bezczeszczono Hostie, przekształcono w kościół pw. Najświętszej Krwi Chrystusowej. Znajduje się tu studnia, do której – według innej wersji przekazu – wrzucono Hostie.
W każdy czwartek o osiemnastej w kościele Bożego Ciała w Poznaniu odprawiana jest Msza św., po której odbywa się procesja z Najświętszym Sakramentem wewnątrz świątyni.
Źródło: nasza-arka.pl





W imieniu organizatorów kolejnej z cyklu Konferencji o zagrożeniach duchowych mamy przyjemność przesłać zaproszenie do udziału w:
VI Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Zagrożenia rozwoju osobowości młodego człowieka na początku XXI wieku.
W tym roku odbędzie się ona tradycyjnie na Uniwersytecie Gdańskim w budynku Biblioteki głównej w Gdańsku Oliwie w dniu 26 listopada. Będzie poprzedzona mszą św. w Katedrze Oliwskiej i wykładem siostry Michaeli Pawlik o zagrożeniach duchowych z dalekiego wschodu.
I w tym roku program jest niezwykle bogaty, a zaproszeni goście gwarantują niezwykle wysoki poziom merytoryczny. Jest to też często niesłychanie rzadka okazja do bezpośredniej rozmowy i wymiany swoich doświadczeń.
Patronat honorowy nad Konferencją przyjęli JE ks. Arcybiskup Gdański Sławoj Leszek Głódź oraz JM Rektor Uniwersytetu Gdańskiego prof. dr hab. Bernard Lammek
Program i wszelkie informacje organizacyjne można uzyskać ze strony Konferencji: http://konferencja.cios.gda.pl
Serdecznie zapraszamy do uczestnictwa – zgłoszenie można wysłać przez Internet za pomocą formularza ze strony Konferencji.
Zapraszamy też do wspierania duchowego modlitwą oraz w miarę możności wsparcia materialnego organizacji tej Konferencji.
W czasie konferencji będzie można nabyć wiele interesujących pozycji literatury z poruszanego zakresu tematów.
W imieniu organizatorów

Ks. Grzegorz Daroszewski

piątek, 11 listopada 2011

"Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej ojczyźnie"


Homilia Prymasa Wyszyńskiego wygłoszona podczas uroczystości świętego Stanisława w Krakowie w dniu 12 maja 1974 r.
Wczytując się w żywot świętego Stanisława, dostrzegamy jako istotny motyw jego męczeństwa poczucie obowiązku pasterskiego, które skłaniało go do tego, że nie cofnął się przed upominaniem nawet króla, gdy ten nie liczył się z prawem Bożym. Taki jest bowiem obowiązek biskupa i kapłana katolickiego, że musi on raczej Boga słuchać aniżeli ludzi gdziekolwiek byliby oni postawieni, lub też gdziekolwiek sami by się ustawili i jakąkolwiek sprawowaliby władzę – czy z mandatu ludu, czy z własnej woli. Wobec wszystkich Kościół Chrystusowy, przez Ojca świętego, biskupów i kapłanów zachowuje postawę nauczania, ale też i wykazywania błędów, jeżeli zajdzie potrzeba. Święty Stanisław, biskup krakowski, padł zaszczytną ofiarą pełnienia sumiennego obowiązku upominania ludu Bożego i tych, którzy nim kierowali.
Nie czynił tego zuchwale. Wczytując się bowiem w Pismo Święte, znajdujemy wspaniałe upomnienia świętego Pawła Apostoła, i zachęty dawane umiłowanemu uczniowi Tymoteuszowi. Oto w 2 Liście do biskupa Tymoteusza w rozdziale czwartym czytamy takie upomnienie świętego Pawła: Zaklinam cię wobec Boga i Jezusa Chrystusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. Ty zaś czuwaj we wszystkim, znoś trudy, wykonaj dzieło ewangelisty, spełnij swe posługiwanie (2 Tym 4,1-5).
Zapewne i święty Stanisław Biskup nieraz w swoim życiu wczytywał się w te słowa i brał z nich natchnienie do wierności pasterskiemu posłannictwu. Nie cofnął się więc w trudnej chwili, gdy trzeba było upominać króla, władcę, zwierzchnika, któremu z innych tytułów należy się szacunek jak każdej władzy.
I DZIŚ KOŚCIÓŁ JEST NAUCZYCIELEM WIARY I STRÓŻEM MORALNOŚCI
Kościół dzisiaj także to czyni i zachęca biskupów, aby również upominali, pouczając w cierpliwości i miłości, pamiętając że Duch Święty ustanowił biskupów, aby rządzili Kościołem Bożym. Błogosławiony jest naród, który słucha słowa Bożego. Błogosławiony jest naród, który umie przyjąć upomnienie uczynione w imię Boże, albowiem takie upomnienie, jak wierzymy, pochodzi zawsze z mądrości Bożej i z wiekowego doświadczenia pasterskiego Kościoła. I dziś, najmilsi, w roku jubileuszowym dla Kościoła archidiecezjalnego krakowskiego, gdy diecezja przygotowuje się przez szereg lat do uczczenia pamięci pasterza, który życie swoje oddał za powierzone mu owce, wpatrujemy się również w świętego Stanisława. Był pasterzem, był nauczycielem wiernym, był stróżem moralności. I dziś ten sam obowiązek spoczywa na biskupach, nauczycielach wiary i stróżach moralności. Z mandatu biskupa diecezjalnego każdy kapłan ustanowiony jest w Kościele Bożym, w diecezji i parafii, ażeby czynił to samo, do czego zobowiązany jest jego biskup.
Wystarczy przypomnieć słowa świętego Pawła do biskupa Tytusa: Ty zaś głoś, co jest zgodne ze zdrową nauką (Tt 2,1). Bo lud Boży oczekuje światła, jasnych zasad i zdrowej nauki, nie zaś błędnych i mętnych teorii i najrozmaitszych opinii, których pełno jest na świecie. I dziś jest to najważniejszy obowiązek biskupów i kapłanów w Polsce, aby – jak mówi Apostoł – dawali zdrową naukę ludowi Bożemu. Kościół święty w naszej ojczyźnie czyni to od wieków, od tysiąca lat. Wbijamy w Polską ziemię olbrzymie głazy, skały, po których naród mógłby spokojnie przejść ku przyszłości. Dziś odpowiadamy nie tylko za teraźniejszość naszego życia katolickiego i narodowego, ale na milenijnych głazach, które układamy pracowicie, gotujemy i budujemy drogę dla narodu katolickiego i dla Kościoła w Polsce – ku przyszłości.
Jeżeli i dziś – jak za czasów świętego Stanisława – nie brak jest powodów, które zmuszają nas do upominania, do prostowania do prośby, a gdy nie pomaga prośba – do jasnego żądania, to i dziś biskup katolicki w Polsce – jak ongiś święty Stanisław – nie cofnie się przed tym obowiązkiem. Będzie pouczał i upominał, a jeśli to nie pomoże, będzie żądał, aby słuszne prawa Boże były w ojczyźnie uszanowane. Wówczas dopiero Polska będzie mogła iść bezpiecznie w duchu Ewangelii za krzyżem Chrystusowym w daleką, nie znaną jeszcze sobie przyszłość.
I dzisiaj biskupi polscy świadomi są swej odpowiedzialności za Kościół w Polsce, za naród Boży, powierzony ich pieczy i za jego prawa w wolnej ojczyźnie, zwłaszcza prawa do wiary i zdrowej moralności. Świadomi są również konieczności uszanowania praw społecznych człowieka pracującego. Dlatego biskupi w licznych memoriałach wysyłanych do odpowiednich władz państwowych przypominają, że katolicy w Polsce mają prawo do wolności religijnej, do kultury katolickiej, do wolności zrzeszania się, do stowarzyszeń w dziedzinie pracy społecznej, kulturalnej, dobroczynnej i religijnej.
Sprawa, która w szczególny sposób wymaga przypomnienia – a gdy przypomnienie nie skutkuje, prośby, a gdy prośba nie pomaga, żądania – to obrona życia narodu. Mówimy wyraźnie wszystkim, od których to zależy – i rodzicom w domach, wszystkim obywatelom i władzom państwowym: nie godzi się nikogo zabijać zarówno w łonie matki, jak też i w jego życiu duchowym, moralnym i religijnym. Trzeba bronić życia narodu, a zwłaszcza zwartości rodziny. Dzisiaj także biskup katolicki ma obowiązek powiedzieć, jak ongiś Jan Chrzciciel mówił Herodowi: nie godzi ci się brać cudzej żony (Mk 6,18); jak mówił Stanisław w Krakowie: musisz i ty szanować prawo Boże, bo autorytet i powaga nie zwalnia królów i władców od szanowania praw Bożych, owszem, jeszcze bardziej ich do tego zobowiązuje. Do nas więc, biskupów, należy i dzisiaj bronić życia narodu i domagać się, ażeby szkodliwe dla niego prawa, rozporządzenia i instrukcje godzące w życie nienarodzonych były usunięte. Gdyby dzisiaj po Krakowie chodził święty Stanisław Biskup, na pewno by stawiał te same wymagania w obronie życia narodu, nierozerwalności i moralności rodziny.
Nadto, trzeba dzisiaj bronić w naszej ojczyźnie człowieka pracującego i jego prawa do wypoczynku. Wspomniał już o tym arcypasterz krakowski. Od wczesnego ranka czytałem w prasie krakowskiej – bardzo piękne zresztą – wezwanie do pracy, dobrowolnej oczywiście, ale szkoda, że to właśnie dziś, a nie jutro i nie przez sześć dni tygodnia, wzorem Boga, który – jak mówi barwnie Księga Rodzaju – trudził się, stwarzając światy przez sześć dni, ale siódmego dnia odpoczął. [...]
Gdy zaczęły się mnożyć czyny społeczne – dziwna rzecz, wykonywane zawsze w niedzielę i święta, jak gdyby w dzień powszedni w Polsce się nie pracowało – wystosowałem pismo do odpowiednich władz państwowych. Odpowiedziano mi, że przecież i Kościołowi i biskupom zależy na tym, aby Polska wzrastała w dobrobyt, porządek i ład. Słusznie tak jest, bardzo nam na tym zależy. Ale pamiętajmy, że daremnie trudzą się ci którzy budują dom, jeśli Pan go nie zbuduje. O ile człowiek, trudzący się przez sześć dni, nie będzie miał możności w niedzielę i święto sam odpocząć, jeśli nie będzie miała wypoczynku jego rodzina, wieś i miasto, jeżeli nie będzie mógł złożyć rąk i dziękować Bogu za to, co wypracował i prosić o błogosławieństwo na przyszłość, to taka praca żadną miarą nie jest pracą wychowawczą. Owszem jest przemocą, jest iście faraońską metodą, znaną już z opisów Księgi Wyjścia narodu izraelskiego z ziemi egipskiej i domu niewoli.
Napisano mi w liście: trzeba wychowywać młode pokolenie w szacunku do pracy. Odpowiadam: na to jest czas przez sześć dni tygodnia. Natomiast, jeżeli człowiek jest oderwany od wypoczynku, który mu się słusznie należy, wówczas odnosi się do narzuconej mu pracy z niechęcią i nienawiścią, a do tych, którzy go do takiej pracy zmusili – nieufnie i podejrzliwie. W ten sposób władza podrywa swój autorytet w najmłodszym pokoleniu, które idzie w Polskę przyszłości.
A więc argument jest źle ustawiony. Szacunek dla pracy – słuszny i konieczny, zwłaszcza gdy jest tyle nadużyć w wypełnianiu pracy w ciągu sześciu dni – można w sobie wyrobić wtedy, gdy człowiek podejmuje pracę z tytułu wolności, a nie z przymusu gwałtu, z poczuciem krzywdy. Powiedziano mi: ale przecież nikt nie jest zmuszony, każdy może iść lub nic. Na to wy sami macie odpowiedź z własnego, osobistego doświadczenia. Powiedziano również i to, że przecież nie cały dzień świąteczny się pracuje, potem można iść na Mszę. Jest to także bardzo ładnie powiedziane. Ale wyobraźmy sobie chłopca czy dziewczynkę, ludzi jeszcze nie doświadczonych w pracy, zwłaszcza fizycznej. Po sześciu dniach wielogodzinnego tkwienia w szkole chcą oni troszkę odpocznienia i swobody. Trudno wymagać, aby te dzieci zmęczone, utrudzone fizyczną pracą w niedzielę miały jeszcze zapał i siły iść do kościoła.
Jest to więc stworzenie sytuacji przymusowej, która przeszkadza w wypełnianiu obowiązku służby Bożej, a zatem jest gwałtem sumienia, zabronionym przez naszą Konstytucję. Wszyscy, którzy uprawiają taki wyzysk sił ludzkich, są zwykłymi kapitalistami, bo tamci to samo robili – wyzyskiwali w nieskończoność ludzką pracę. Słusznie z tym walczono, chlubiąc się osiągnięciami, że już kapitalistyczny duch wyzysku sił ludzkich ustał. Gorąco pragnęlibyśmy, aby naprawdę ustał, aby więcej się nie odradzał.
Wyczytałem dziś w prasie krakowskiej, że około trzystu tysięcy obywateli musi się stawić – podobno dobrowolnie – do pracy. Powiedziano mi, że są to członkowie partii, a więc co tobie, Prymasie do tego? Co mnie do tego? – To, że członek partii jest także człowiekiem, ma prawo do wypoczynku i jak mówią – może być człowiekiem wierzącym, a więc ma prawo do Mszy świętej niedzielnej. On także się męczy i pragnie zażyć odpoczynku rodzinnego, domowego, co jest jednym z zasadniczych postulatów wychowania w rodzinie. A więc, chociaż do partii nie należę, uważam, że jako biskup, natchniony przykładem świętego Stanisława, mam prawo upominać się o wszystkich ludzi, których prawa są ograniczone albo korzystanie z wolności sumienia – utrudnione.
Podobnie jak święty Paweł pouczał Tymoteusza i Tytusa, podobnie jak dał nam przy kład święty biskup Stanisław Szczepanowski, podobnie jak czyniła to królowa wawelska Jadwiga, błogosławiona służebnica Pańska, która upominała się o wyzyskiwanych kmieci, tak i dziś w Polsce musi się ktoś upomnieć o człowieka pracującego, którego prawa – przynajmniej w niedzielę i święta – muszą być uszanowane. Nie wchodzimy – więc na nowe drogi, idziemy po głazach i skałach, które od tysiąca lat – zgodnie z zasadami moralności katolickiej – Kościół układa na ziemi polskiej, aby przez nie naród spokojnie szedł ku przyszłości.
W tej chwili, z tego miejsca pragnę skierować na razie prośbę do wszystkich władz, od których to zależy, aby zaniechały praktyk, które wcale nie podnoszą autorytetu władzy i nie usposabiają do niej przychylnie. Dla dobra kierunku, który się prezentuje, należy odstąpić od tej praktyki, niezgodnej z potrzebami narodu wolnego, pracującego rzetelnie sześć dni, aby siódmego dnia – za przykładem samego Boga – mógł sobie odpocząć.
Do biskupa katolickiego należy przede wszystkim bronić wiary, miejsca Boga w Polsce i Chrystusa w wychowaniu dzieci i młodzieży. Biskupi polscy już wielokrotnie odzywali się w tej sprawie do władz państwowych w różnych memoriałach, protestując przeciwko przemocy wychowania ateistycznego i tak zwanego laickiego. Gdyby stanął tu przed nami święty Stanisław i rozeznał obecną naszą sytuację, uważałby również, że obowiązkiem biskupa jest to, co czytaliśmy w 2 Liście świętego Pawła do Tymoteusza: Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością. Czynimy to z całą cierpliwością. Ponieważ prosiliśmy już raz i drugi, nie zawsze skutecznie, dlatego dzisiaj żądamy. Mamy takie samo prawo jak biskup Stanisław, który żądał od króla, aby jako człowiek stojący na stanowisku, na czele narodu, dawał dobry przykład swoim poddanym. My dzisiaj również żądamy, aby przynajmniej dzieciom i młodzieży dać przykład uszanowania praw Boga, Chrystusa i Kościoła w naszej ojczyźnie.
Podobnie, najmilsi, obowiązkiem naszym jest bronić kultury rodzimej i dziejów narodu. Widzimy, jak olbrzymie znaczenie mają dla nas dzieje. Kultura narodowa, dziejowa – zwłaszcza gdy jest chrześcijańska – wkorzenia nas w nasze życie codzienne i w ziemię polską jak rosnące dęby. W ten sposób sprawia, że naród nie jest miotany na prawo i lewo wichrami i burzami wojennymi i nie może być przepychany od jednej granicy do drugiej, jak to często o nas mówili nasi sąsiedzi z Zachodu, twierdząc że jesteśmy „państwem sezonowym". Można by tak niekiedy pomyśleć, ale my jesteśmy narodem milenijnym, który wrósł w ziemię daną praojcom naszym. My jej pilnujemy i chcemy dla niej pracować, broniąc mowy ojczystej i rodzimej kultury.



Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! Musimy po Bogu dochować wierności przede wszystkim naszej ojczyźnie i narodowej kulturze polskiej. Będziemy kochali wszystkich ludzi na świecie, ale w porządku miłości. Po Bogu więc, po Jezusie Chrystusie i Matce Najświętszej, po całym ładzie Bożym nasza miłość należy się przede wszystkim naszej ojczyźnie, mowie, dziejom i kulturze, z której wyrastamy na polskiej ziemi. I chociażby obwieszono na transparentach najrozmaitsze wezwania do miłowania wszystkich ludów i narodów, nie będziemy temu przeciwni, ale będziemy żądali, abyśmy mogli żyć przede wszystkim duchem, dziejami, kulturą i mową naszej polskiej ziemi, wypracowanej przez wieki życiem naszych praojców.
Stąd istnieje obowiązek obrony kultury rodzimej. Jeżeli ta kultura w czymś cierpi, to obowiązkiem nas, biskupów, jest bronić jej. Do biskupów Chrystus powiedział: Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je (Mt 28,19), a więc: Idźcie i nauczajcie także naród polski, chrzcząc go. Mamy obowiązek chrzcić i nauczać naród polski oraz upominać się o uszanowanie naszej kultury rodzimej, narodowej, abyśmy nie musieli kochać najpierw wszystkich narodów, a potem dopiero na zakończenie, czasami od święta, i Polskę.
Do szeregu praw, które trzeba uszanować, należy również wolność gospodarcza, ekonomiczna. Człowiek i naród mają przede wszystkim prawo i obowiązek, pracując dla własnej ojczyzny, wyżywić swoje dzieci i rodzinę – małą czy wielką. Im większa jest rodzina, tym większe są jej prawa. Rodziny nasze mają prawo do takich środków materialnych, aby bez trudu, w wyniku uczciwej i rzetelnej pracy całotygodniowej, mogły wypełnić swoje obowiązki. Dzisiaj patrzymy na bolesną sytuację: oto po trzydziestu latach, w przeddzień świąteczny ludzie tracą całe godziny, wystając w kolejkach po kawałek chleba.
Jest w tym jakiś nieład, jakiś brak szacunku dla własnego narodu. Gospodarka musi być narodowa – jest to podstawowe prawo ludzi pracujących. Z tego, co człowiek wypracuje, czerpie zapłatę. Nawet w Starym Testamencie napisano o zwierzętach poczciwych, które pomagają człowiekowi w pracy: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu (Pwt 25,4). A u nas najczęściej w sobotę czy w przeddzień święta trzeba sobie zawiązać buzię, bo człowiek po ciężkiej i trudnej pracy nie ma możności nabycia tego, co potrzeba, by przynajmniej w niedzielę i święto położyć na stół rodzinny.
Jest to poważne zakłócenie w hierarchii wartości, w hierarchii służby dóbr wypracowanych. Jest to problem moralny, nie tylko ekonomiczny czy polityczny. Pan Bóg upomina się o prawa człowieka pracującego. Chrystus daje w Ewangelii wspaniały przykład o robotnikach w winnicy, którym trzeba przed zachodem słońca wypłacić należność, bo z tego żyją. Trudno, aby człowiek pracujący cały dzień musiał potem czekać, aż żona wróci z kolejki i przyniesie coś, co przypadkiem dostała.
Jeżeli święci polscy – święty Stanisław, chodzący po Krakowie, błogosławiony Władysław z Gielniowa, włóczący się na Powiślu, gdzie dzisiaj w niedzielę budują autostradę, Jadwiga, chodząca po Krakowie – umieli już wtedy być wrażliwi na potrzeby człowieka, to tym bardziej potrzeba tej wrażliwości dzisiaj. W nowym ustroju wrażliwość na człowieka musi się spotęgować, bo nie nawóz, nie fabryka, nie beton czy żelazo, ale człowiek jest największą wartością. Jeśli jego prawa będą uszanowane, to i on również uszanuje wszelkie wymagania i postulaty, chętnie przykładając rękę do pługa, do młota, do rzetelnej pracy w dniu powszednim. Ale jeżeli będzie musiał pracować w święto i w niedzielę, to na pewno w poniedziałek z jego pracy nic nie będzie.
WBIJAMY W POLSKĄ ZIEMIĘ GŁAZY ZASAD MORALNYCH I RELIGIJNYCH
Gdy tak mówimy, drogie dzieci Boże, to w sumieniu obliczamy się z postawą duchową pasterza krakowskiego, świętego Stanisława, który duszę swoją i życie oddał za owce swoje, za braci. To, co on czynił ongiś, nas także dzisiaj obowiązuje.
Może gdyby dzisiaj to mówił, nie byłby nazwany zdrajcą, jak wtedy go nazwano, gdy wypełniał swój obowiązek pasterski. Ale i dziś jeszcze zdarza się tak niekiedy. Niedawno pochowano biskupa, który był skazany – na szczęście nie w naszej ojczyźnie – na 25 lat więzienia i przymusowej pracy i nazwany szpiegiem Watykanu. Dziś historycy kłócą się nad starym dokumentem dotyczącym świętego Stanisława. Dziś łatwiej odpowiedzieć na pytanie, czy był, czy nie był szpiegiem, ale był skazany. Dlaczego? Bo upominał, bo prosił, bo żądał. A więc czasy niewiele się zmieniają. Naród ma dobre wyczucie, wie że to, co daje biskup katolicki i kapłan katolicki, służy ojczyźnie. Dlatego też i nasze wymagania, które tutaj stawiamy, nasze prośby, a jeżeli nie skutkują – żądania dotyczą podstawowych praw osoby ludzkiej. Jest to wielki rozdział moralności społecznej, a więc chrześcijańskiej, a więc publicznej – a nawet i politycznej.
Wbijamy w ziemię polską głazy zasad moralnych i religijnych, po których można bezpieczną stopą przyjść do upragnionej, lepszej przyszłości. Te głazy to krzyż i Ewangelia, to służba Kościoła, miłość, ofiara i szacunek dla człowieka, to obrona praw ludzkich, ilekroć zajdzie tego potrzeba. Kościół święty, i w dziejach ludzkości, i w naszej ojczyźnie jest właśnie taki. Idziemy więc po kamieniach milenijnych, po tych Bożych światłach, od Dubrawy, Mieszka, świętego Wojciecha, Bolesława Chrobrego, od Gniezna, Krakowa, Wrocławia, Kołobrzegu, od Stanisława i Jadwigi aż po krzyż króla Zygmunta na placu Zamkowym w Warszawie i wołamy wszystkim, że trzeba raczej Boga słuchać aniżeli ludzi. To, czego nam dzisiaj potrzeba, dzieci Boże, to odwagi i męstwa. Nie tylko my – biskupi, ale i wy – rodzice, macie obowiązek upominać się o uszanowanie waszej pracy, waszego sumienia i waszej wolności, prawa do wypoczynku świątecznego, do wychowania chrześcijańskiego waszych dzieci i młodzieży, do sprawiedliwej zapłaty. Jest to wasz moralny obowiązek. Jeśli liczycie, że zrobią to biskupi, a wy jesteście wolni, to wybaczcie, ale jest to zwykłe tchórzostwo i brak odwagi, co jest największą szkodą w życiu i współżyciu społecznym. Obywatel zastrachany, tchórzliwy, milczący wyrządza największą krzywdę nie tylko sobie, ale i tym, którzy nim kierują.
Kończymy nasze rozważania u stóp świętego Stanisława Biskupa i Męczennika, mając również przed oczyma wspaniałą postać błogosławionej Jadwigi Wawelskiej, oraz całą naszą przeszłość. Jest ona drogą, po której naród chrześcijański, naród o kulturze katolickiej może bezpiecznie iść w przyszłość, gdy będą uszanowane jego podstawowe prawa. Będziemy się modlić o takich właśnie biskupów jak święty Stanisław, aby prowadzili nas do niebieskiej ojczyzny. Będziemy się modlić o takich właśnie dobrych i licznych kapłanów, którzy by paśli owce Boże, wychowując je w duchu Chrystusa, ku służbie powierzonego nam Kościoła. Będziemy się modlić za naród polski, aby rozwijała się jego kultura duchowa i materialna. Będziemy się także modlić za rządzących naszym państwem, aby szanowali przekonania religijne narodu i podstawowe prawa człowieka do wolności sumienia i wyznania, do wolności wypoczynku i sprawiedliwej płacy, do uszanowania w każdej sytuacji, w każdym trudzie, męce i cierpieniu.
Z dzisiejszego spotkania ze świętym Stanisławem Biskupem i Męczennikiem my – biskupi i kapłani – wyniesiemy upomnienie, które będzie ku waszemu, umiłowane dzieci Boże, dobru: Zaklinam was wobec Boga i Jezusa Chrystusa, który będzie sądził żywych i umarłych, głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę wykaż błąd, poucz i podnieś na duchu.
Ks. Stefan Wyszyński, podczas uroczystości świętego Stanisława w Krakowie w dniu 12 maja 1974 r.

środa, 9 listopada 2011

Adoracja w wigilie Święta Niepodległości

Zapraszamy wszystkich na

Adorację Najświętszego Sakramentu

w wigilię Święta Niepodległości

10.11.2011

godz. 20.00


Będziemy dziękować za naszą Ojczyznę

i prosić o pomyślność dla niej,

o nowe wylanie Ducha Świętego, przemianę serc Polaków,

wypełnienie Ślubów Jasnogórskich

Przyjdź !!!

sobota, 5 listopada 2011

Nocne czuwanie w Swarzewie 19/20 listopada 2011

TEN KTO KOCHA CHCE BYĆ JAK NAJDŁUŻEJ Z OSOBĄ
UKOCHANĄ !!!

JEZUS DO KOŃCA NAS UMIŁOWAŁ
POZOSTAWIAJĄC NAM SIEBIE W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE.
DAJ I TY SWOJĄ ODPOWIEDŹ NA JEGO BEZGRANICZNĄ MIŁOŚĆ.
WEŹ UDZIAŁ Z NAMI W NOCNYM CZUWANIU KTÓRE ODBĘDZIE SIĘ JUŻ NIEBAWEM ABY CIESZYĆ SIĘ I RADOWAĆ ZE SPOTKANIA ZE SWOIM PANEM

Zapraszamy szczególnie młodzież, aby wspólnie doświadczyć miłości i obecności Boga, poprzez wspólny program: śpiew modlitwę i atmosferę duchową rekreacyjną.

NOCNE CZUWANIE ODBĘDZIE SIĘ W DOMU MISYJNYM MISJONARZY KRWI CHRYSTUSA W SWARZEWIE Z DNIA 19/20 LISTOPADA 2011

18,00 - Rozpoczęcie programu młodzieżowego, wspólne zapoznanie, rekreacja, śpiew zabawy, przygotowanie pieśni na adorację.
19,30 – Świadectwo" Jezus dziś moim Panem' ( Krótki film dla wszystkich chętnych)
20,00 – Wprowadzenie w klimat czuwania i spotkania się ze swoim Panem
        • Krótkie misterium "Zamknąłem Cię w złotej klatce"
        • Otwórzcie drzwi Chrystusowi
21,00 – Jasnogórski Apel - zaproszenie Maryji aby nas prowadziła do spotkania ze swoim Synem ( Modlitwa w Twoim sercu, Maryjo szukam schronienia )
21,15 – Wystawienie Najświętszego sakramentu
- Modlitwa o dar adoracji
21,30 – Rozpoczęcie prowadzenia adoracji przez wyznaczone grupy
23,30 – Przygotowanie do niedzielnej Eucharystii
24,00 – Eucharystia
1,00 - Czas na konsumpcje własnego prowiantu z możliwością otrzymania ciepłej herbaty (pół godziny adoracji w ciszy dla chętnych bezpośrednio po Mszy św )
1,30 - Realizacja wspólnego programu prowadzonego przez wyznaczone osoby czy też grupy modlitewne.
5,30 – Spontaniczne uwielbienie i dziękczynienie za ten wspólny czas ze swoim Panem, Zbawicielem i Odkupicielem, a przede wszystkim najlepszym przyjacielem.
6,00 – Te Deum uroczyste zakończenie z błogosławieństwem Fatimskim

Zapraszamy wszystkich chętnych na czuwanie do naszego Domu Misyjnego, aby wspólnie modlić się w intencjach całego naszego narodu, przede wszystkim za ludzi młodych zagubionych, czy też zniewolonych różnymi nałogami.
Prosimy o wcześniejsze zgłoszenie swojego przybycia przez co ułatwicie nam całą organizację i nasze przygotowanie.
Oczekują Was Misjonarze Krwi Chrystusa wraz ze swoimi współpracownikami i animatorami. Telefon kontaktowy Domu Misyjnego 58 674 14 29

Ks. Zbigniew Lesiczka CPPS tel. kom. 727 576 361


Poniżej materiał video z ostatniego nocnego czuwania:



Ksiądz + wózek

Polecam wszystkim wywiad z ks. Markiem Bałwasem. Myślę, że warto zaznajomić się z życiorysem tego kapłana. Szczególnie polecam jego osobę wszystkim, którzy tak jak on są zależni od wózka i innych osób. Posłuchajcie jak można pięknie żyć i że kalectwo, niepełnosprawność nie są wyrokiem, końcem życia ale początkiem czegoś nowego.