sobota, 29 października 2011

Kapelan "tirówek" kontra Palikot

Kapelan "tirówek" kontra Palikot

SZKODA TYCH GŁOSÓW NA PALIKOTA - ON NIC W POLSCE NIE ZMIENI!   DEMORALIZUJE TYLKO MŁODYCH i STARSZYCH!!! TO PORAŻKA!
Z księdzem Markiem Poryzałą z Olsztyna pod Częstochową - nazywanym
duszpasterzem tirówek, uzależnionych od seksu, narkotyków, alkoholu i
hazardu - rozmawia Błażej Torański.

Czeka nas w Polsce ostra wojna światopoglądowa?

Nie wiem, do jakiej koalicji się Palikot przyklei, kto go przyjmie? Ale wiadomo,
jaki jest. Promuje narkotyki, wódkę, młodzież rozpija, marihuaną rozpala. Wiele
obiecał ludziom, jednak moim zdaniem nic nie zrobi.

Ale rozpoczął antyklerykalne, antychrześcijańskie igrzyska. Zapowiada zdjęcie
krzyży z miejsc publicznych, opodatkowanie księży, wycofanie religii ze szkół.

Ja się tego nie obawiam. On jest "słabeusz", żeby mógł to zrealizować.
Myślę, że co najwyżej jego ruch wchłonie SLD.

Nie sądzisz, że sukces Palikota jest porażką Kościoła?

Tak nie uważam. Od roku studiuję seksuologię kliniczną, mam bliski kontakt z
młodzieżą. Przed wyborami podwoziłem autem dwóch osiemnastolatków.
Pytałem, na kogo będą głosować. Powiedzieli, że na Palikota. Dlaczego,
pytam. Bo nie ufają PO, PiS, SLD. Mają dosyć walk politycznych, a Palikot
rozdaje piwo, chce zalegalizować marihuanę. Uważam, że zgarnął elektorat
młodych, niedojrzałych ludzi. Naobiecywał im rozluźnienie obyczajowe i
demoralizację. Nagadał o tym, jak dobrze będzie bez Pana Boga, Dekalogu,
księży w kościołach, w szkołach. A w państwie świeckim wszystko jest możliwe.
Napisałem o tym zresztą do prezydenta RP i liderów partii politycznych.
Cytowałem psychiatrę i seksuologa Johna Bancrofta, że tylko religia, moralność,
bycie przy Kościele budują wierność małżeńską, chronią przed zdradami.

Argumenty Janusza Palikota okazały się jednak dla wielu Polaków bardziej
przekonywujące.

Palikot lansuje w mediach, że wszystko jest możliwe: wolność seksualna,
związki partnerskie gejów i lesbijek. Według hasła „Róbta, co chceta”. Kochajta
się, jak chceta, od tyłu i od przodu. Młodzi chcieliby więc tego spróbować, a
tym samym odważniej wchodzić w uzależnienia i dewiacje.

Problem jest chyba poważniejszy. Ruch Palikota wypłynął na sympatii
wykluczonych, zmarginalizowanych społecznie, ludzi pozostawionych samych
sobie. Bez opieki społecznej państwa i Kościoła.

Jedna z moich dziewczyn, prostytutka, Polka, wyliczyła mi, że dostaje w sumie
od państwa na jedno dziecko 220 złotych „osłonowego”. Jak ma z tego dziecko
i siebie ubrać, wyżywić? Państwo w tym zakresie siadło. Żadna partia nic nie
zrobiła. Bez względu na to czy rządził PiS, SLD czy PO. Jest burdel, gorzej niż w
latach 70. To jest bardzo niebezpieczne, bo do „worka zła” zepchnięto również
ludzi dobrych, poranionych przez państwo, które nie bierze odpowiedzialności
za swoich obywateli. Wiem to, bo zajmuję się prostytutkami, narkomanami,
homoseksualistami. Palikot też ich zagospodarował. Tyle tylko, że on chce
rozluźnić prawo, a ja zacieśnić. Odciąga ludzi od Kościoła, ja ich przygarniam.

Ale takich duchownych, jak Ty, można policzyć na palcach obu dłoni. Czy
Kościół nie jest zbyt pasywny? Czy wyrwie tych ludzi z objęć Palikota, Urbana,
Kotlińskiego?

Zakony prowadzą domy pomocy społecznej, noclegownie. Ale Kościół powinien
młodym i wykluczonym zdecydowanie bardziej wychodzić naprzeciw. Ja do
tych, którzy mają problemy z seksem, alkoholem, narkotykami czy hazardem
wychodzę w trzech wymiarach. Zaczynam od analizy reakcji ich ciała, potem
rozmawiamy o psychologii, dojrzałości emocjonalnej. Dopiero na trzecim etapie
przechodzę do spraw duchowych i Dekalogu. Kościół tymczasem zwraca się do
nich tylko w segmencie duchowym, religijnym. A oni potrzebują silnej pomocy
psychologicznej, bo są buntownikami i mają rozchwiane emocje. Na tym
właśnie buduje swoje poparcie Palikot.


Kto milczy, zezwala na zło.



Kto milczy, zezwala na zło. 

 Rozmawiają Jacek i Michał Karnowscy z biskupem  Wiesławem Meringiem.

 - Księże biskupie, rozmawiamy w Pałacu Biskupim we Włocławku, gdzie od 600 lat mieszkają i pracują ordynariusze. Diecezja włocławska należy do najstarszych w Polsce. Ta perspektywa skłania do pytania o przyszłość Kościoła w Polsce, o zagrożenia, jakie przed nim stoją dzisiaj, kiedy środowiska lewicowe prowadzą brutalną antykościelną ofensywę.
           Często o tej historii myślę. Dla zrozumienia całości, teraźniejszości, człowiek musi wiedzieć, skąd wyrasta, jakie są jego korzenie. To wyjątkowe miejsce. Już w XII w. papież pisze do „biskupa, który jest we Włocławku". A z tego wynika, że wszystko zaczęło się dużo wcześniej. Słynna czara włocławska, góra kielicha znaleziona w okolicy i pochodząca z IX-X w., jest tu wyraźnym znakiem i dowodem. Chrześcijaństwo we Włocławku jest starsze niż oficjalne przyjęcie go w naszym państwie.
-Z kolei w 1920 r. po przeciwnej stronie Wisty stali bolszewicy.
           Tak, i zniszczyli ciężkim ostrzałem Pałac Biskupów odbudowany kilka lat później. Bo to symbol trwałości, niezmienności, bycia jak skała w świecie, który podlega nieustannym rewolucjom.
-No właśnie, czy jak skała? Jeździ ksiądz biskup dużo po świecie i widzi, jak zlaicyzowany jest świat Zachodu, ile świątyń chrześcijańskich zamieniono w magazyny, mieszkania, kluby zabaw. Do tego spadek powołań. To dotknęło Francję, pierwszą córę Kościoła, Hiszpanię, jeszcze niedawno z ducha katolicką. 
               Byłem w przepięknym kościele gotyckim we Francji, wykupionym przez artystę malarza, który urządził tam pracownię, dzieląc wnętrze w poziomie na dwa piętra. Smutny widok. Podobne miejsca spotykałem w Belgii, Niemczech. To zatem prawda, że chrześcijaństwo w Europie traci oddech. Warto jednak pamiętać, że w innych regionach - jak Afryka, Azja - przeżywa ogromny, dynamiczny rozwój. I to pomimo prześladowań, jak w Sudanie, północnej Afryce, gdzie o swobodzie wyznania nie kraj ma mowy. Tam jest przyszłość Kościoła.
-A w Europie? Dlaczego Stary Kontynent jest tak zmęczony, zgorzkniały, tak lekką ręką odrzucający, ba, nienawidzący często, swoją chrześcijańską tożsamość, całą historię? 
             W latach 70. jako młody ksiądz polski pojechałem na stypendium rządu francuskiego do Strasburga. I wtedy po raz pierwszy zetknąłem się w tym niedużym wówczas mieście, jeszcze bez tej unijnej otoczki, z tym wszystkim, co później eksplodowało na Zachodzie, z nurtami, które potem tam buzowały, tak osłabiając Kościół. Mówiłem potem przez ponad 20 lat nauczania w seminariach, że to może przyjść i do nas. Było dla mnie jasne, że nie jesteśmy od tego zagrożenia wolni.
-Zastanawia się ksiądz biskup, czym jest ten wirus obezwładniający ludzi wiary, powodujący, że porzucają tak łatwo tożsamość, obyczaje i wyznanie poprzednich pokoleń? 
             Tak. Moim zdaniem kluczowe były dwa czynniki - dobrobyt i swoboda moralna. To były dwa haczyki, na które złapano chrześcijan. To miało decydujący wpływ. Nie wielkie idee, choćby najgłupsze, choćby najbardziej błyskotliwe z pozoru. Nie. Najważniejsza była obietnica życia zabawowego, na dodatek rzekomo bez żadnych konsekwencji. To obietnica świata, w którym każdy sam ustala sobie reguły.
-A Kościół staje się przeszkodą, nawet jeśli jest tylko znakiem sprzeciwu, przypomnieniem o innym wymiarze świata?
              Tak. Ale na coś jeszcze warto zwrócić uwagę. Spotykałem w latach 70. prawie samych księży socjalistów. Do dzisiaj tacy pozostają, nie zmieniają swoich poglądów. Wiem, bo widuję się z nimi już jako biskup. Kiedy mówiłem im, że Związek Sowiecki, który wychwalali jako przykład sprawiedliwego systemu, ma nieskończone bogactwa, a swoim obywatelom zapewnia tylko głód i nędzę, nie wierzyli mi. Dlaczego o tym mówię? Bo musimy pamiętać, że to księża zaczęli, niestety jako pierwsi, relatywizować chrześcijaństwo. Było to niezamierzonym, ale jednak efektem Soboru Watykańskiego II.
-Kiedy rozmawialiśmy o tych sprawach z arcybiskupem Józefem Michalikiem, powiedział, że odpowiedzią na zagrożenia dla Kościoła jest droga wskazana przez prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nawiasem mówiąc, często nocował on w tym pałacu, widzieliśmy jego pokój, w którym przyjął śluby kapłańskie w tutejszej katedrze.
             Błogosławię codziennie temu, co robił, kim był kardynał Wyszyński. Widziałem też na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim jako student sporą grupę księży, którzy byli w pewnej kontestacji wobec niego. Ale my, świeccy, byliśmy nim zafascynowani. Kiedy przejeżdżał przez Lublin, wracając z konsekracji biskupa Tokarczuka, biegliśmy na stację całą grupą. Tam zebrało się kilka tysięcy ludzi. Prymas wyszedł. Kościoła inteligenckiego i ludowego esbecji nie udało się podzielić. To w wolnej Polsce ludowy zaczął być lekceważony przez „otwarty" Podbiegliśmy do niego, ucałowaliśmy go w rękę. Dla nas był największym autorytetem w ówczesnym Kościele, ówczesnym państwie. A gdzie była największa krytyka? Muszę powiedzieć wprost - na ówczesnym KUL, wśród profesorów, księży.
-W podobnym nurcie znalazł się później „Tygodnik Powszechny", któremu w polowie lat 90. 
Jan Paweł II wysłał publiczny, bardzo krytyczny list, stwierdzający, iż redakcji zabrakło wtedy, po upadku komunizmu, miłości do Kościoła. 
             Wszyscy wiemy, że Ojciec Święty sprzyjał „Tygodnikowi Powszechnemu", ochraniał go wcześniej, gdy był krakowskim metropolitą. Ale uznał, że linia tygodnika gdzieś zeszła na pobocze, że konieczne jest upomnienie. Warto przy okazji podkreślić, że dwóch nurtów Kościoła, inteligenckiego i ludowego, nigdy nie udało się podzielić. Chociaż esbecja za komuny pracowała nad tym ciężko. To się udało dopiero w wolnej Polsce. Wtedy kościół ludowy zaczął być lekceważony przez ten, który z taką satysfakcją nazwał się otwartym.
       -A to o tyle bolesne, że chrześcijanie stają się ostatnio ulubioną ofiarą wszelkich blużnierstw, prowokacji, szyderstw. Różni panowie redaktorzy bawią się najświętszymi motywami krzyża, Matki Bożej. Kościół to dostrzega? 
            Zdecydowanie tak. Mówi o tym głośno papież Benedykt XVI. Nazywa to agresją, fobią antychrześcijańską w Europie. Ojciec Święty, głowa chrześcijaństwa, stara się je ocalić, zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie współczesna kultura. Oczywiście, nie wszystko w niej jest złe. Ale są nurty zdecydowanie przeciwne chrześcijaństwu, a zwłaszcza katolicyzmowi. To jest to, o czym wspomniałem na początku. Oferuje się chrześcijanom rzekomo łatwe życie, łapie się ich na rozluźnienie moralne i niejednoznaczność dogmatyczną. Temu służą wypowiedzi znanej pani etyk, która mówi: „Nie wiem, co to są wartości chrześcijańskie". Naprawdę nie wie?
-Może nie chce wiedzieć, bo dzisiaj to etycy mają zastępować księży, decydować o tym, co dobre, a co złe.
            Tak, to oni mają być kapłanami w świecie, w którym wszystko jest względne.
       -No dobrze, widział ksiądz biskup zaczątki tego wszystkiego na Zachodzie, widział potem, jakie to przynosi skutki. I widzi teraz, że to samo próbuje się przeszczepić do Polski. Mamy więc pewne doświadczenia, możemy wyciągnąć wnioski, zastanowić się, jakich błędów nie wolno popełnić. Odpowiedzieć muszą na to nie tylko księża. Proszę mi powiedzieć, na ilu ludzi przyznających się do wiary może liczyć w swojej parafii ksiądz? Na ilu może liczyć biskup? To zawsze jest mniejszość. Musimy być świadomi tego, co próbuje się zrobić. Wiedzieć, że cała agresja wobec Kościoła, z jaką mamy dzisiaj do czynienia, jest żywcem przeniesiona z Francji, Belgii i innych krajów z lat 70. Tak jakby było to sterowane. Ich cel zawsze jest ruchomy. A na końcu jest nie żadna, jak twierdzą, naprawa instytucji, ale wypędzenie chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej. I tu zaczyna się rola świeckich.
-To prawda i naszą odpowiedzią jest przekonanie, że bez mediów tożsamościowych, silnych, zdolnych do powiedzenia „stop" zalewowi wulgarności, nie uda się tego zatrzymać. A odpowiedź Kościoła? Skupienie nauczania na przestrzeganiu przed wyborem pieniądza, konsumpcji. Pokazywanie, że to ma swoje konsekwencje dla rodziny, starości, życia. Że za to płaci się ogromną, choć czasami odroczoną w czasie cenę. Poza tym bez względu na wszystko musimy głosić Ewangelię. Na Zachodzie potworzyły się grupy, wspólnoty, żyjące wiarą i w zgodzie z wiarą. To ci, o których mówił Chrystus: rodzynki w cieście. Ale i drożdże, z których wyrośnie większe ciasto.
       -Oby. Na razie w Polsce jesteśmy na etapie, w którym porwanie i lżenie Biblii, wzywanie, by „chrześcijan rzucić do lwów" wielu akceptuje. Sądy, Krajowa Rada Radiofonii, telewizja publiczna, większość mediów. Te wszystkie instytucje organizują i pochwalają promocję człowieka, który tego się dopuszcza.
Widzę to nie tylko na poziomie stosunku do chrześcijaństwa, ale także szacunku do człowieka i jego relacji z Bogiem. A więc jednej z podstawowych wartości każdej kultury. To jest szalenie intymne. Więź każdego człowieka z Bogiem jest sprawą, której nie można brukać. Często zastanawiam się, jak to jest możliwe, że ten człowiek, zwany Nergalem, a tak naprawdę chłopak z Kaszub, z Gdyni może tak postępować? Jak mógł targnąć się na coś tak świętego, ważnego dla tylu ludzi jak Pismo Święte? I jeszcze znajduje obrończynię w pani etyk, która mówi, że ona też by podarła Biblię?! Dla mnie to niepojęte. To brak elementarnego szacunku dla kultury, wiary, nawet jeśli nie jest nasza.
         -Dlatego ksiądz biskup zareagował?
Tak, nie mogłem milczeć, nie mogłem nie wyrazić sprzeciwu. Bo to nie tylko antychrześcijańskie, to po prostu nieludzkie.
-Najbardziej szokujący był poklask, jaki tym zdobył.
Tak, także w tych wielu e-mailach i listach, które otrzymałem, były takie głosy, w tym groźby, że źle skończę, obelgi.
        -Jak można odczytywać cel tej promocji satanizmu? Chodzi o zrównanie satanizmu z chrześcijaństwem? Zła z dobrem? Przecież obrazki, którymi epatuje ten człowiek, powinny razić ludzi wszelkich wyznań, a także niewierzących. To po prostu czyste zło - zaszywanie ust dzieciom, wyjadanie wnętrzności, wezwania do przemocy itp. A im to się podoba. Nie możemy tego pojąć.
 Tu chodzi o - cytując Nietzschego - próbę totalnego przewartościowania wszelkich wartości. To jest kontynuacja tego, co zaczęło się w renesansie, potem była ta ponura rewolucja francuska. I kolejne rewolucje. One wszystkie były antychrześcijańskie, na sztandarach wybijały zarzut, że Kościół rzekomo ogranicza człowieka, nie pozwala mu być panem świata. Ale co robiły, jaki los, jakie piekło gotowały człowiekowi one same? Jak żyli ludzie w świecie, w którym wykreślano Boga? Sami to niedawno przeżywaliśmy. Kościół o tym musi mówić. Nie może bez przerwy, jak to ma miejsce po Soborze Watykańskim II, przepraszać. To nie jest właściwa droga. Nie można się bić nieustannie w piersi.
        -Dziś najbardziej zbrodnicze cywilizacje, gdzie składano tysiące ofiar z ludzi, przedstawia się jako raj.
A słyszeli panowie, a czy państwo czytali, żeby ktoś za zbrodnie Stalina, potwornego zbrodniarza, przeprosił?
        -Nie. I nawet w sprawie Katynia każą się nam targować. Wróćmy do satanizmu. Wiele osób bardzo zabolał ton, w jakim mówił o Nergalu w telewizji komercyjnej ksiądz Adam Boniecki. Lekceważąco, bez zrozumienia obaw chrześcijan, za to ze zrozumieniem dla promotorów satanisty. Z deklaracjami, że jako księdza porwanie Biblii go nie uraziło, a protestujący przeciw temu Nergała promują. Ksiądz zareagował na to listem otwartym. Dlaczego?
 Bo były to wypowiedzi księdza. Zabolało to wielu katolików, odebrałem wiele telefonów od osób świeckich w tej sprawie. Oddaję szacunek księdzu Bonieckiemu za to, co kiedyś wnosił w swoich książkach. Ale tu nie mogłem milczeć. Nergal nie potrzebuje obrony ze strony duchownych. On sobie doskonale poradzi. Mówią, tak też twierdzi „Tygodnik Powszechny", że zrobiłem temu sataniście reklamę, że dzięki nam zarobił pieniądze. Nie zgadzam się z tym poglądem. Bo gdyby nie nasze głosy, wielu ludzi nie miałoby pojęcia, że Kościół mów „nie", że nie daje zgody na takie zachowania. Stare powiedzenie, bardzo mądre, głosi: qui tacet, consentiré videtur.
      -Kto milczy, ten zdaje się zezwalać.
Tak. Nie chciałem, by tak to było odbierane. A jeszcze co do wypowiedzi księdza Adama nie sądzę, by popierał coś tak strasznego dla chrześcijanina jak satanizm, ale musiał się bardzo, bardzo źle wyrazić, bo wywołał niepokoje wśród ludzi.
        -Niektórzy twierdzą, że to, co robi Nergal na koncertach, to jego prywatna sprawa. W telewizyjnym show zaś się uśmiecha i jest miły.
Absolutnie to odrzucam, takie stanowisko przyjął prezes
Telewizji Polskiej pan Juliusz Braun. Ten człowiek właśnie przez swoją muzykę, przez treści zawarte w swoich piosenkach propaguje nienawiść. Próbuje też upokorzyć chrześcijan.

-Mamy podobno rozdzielać te dwie role.
Nie da się. Zawsze człowiek reprezentuje to, w co wierzy, kim jest, co głosi.

-Promując miłego Nergala, promują równocześnie złego?
Dokładnie tak. Jakby nie kombinować, to jest to promocja satanizmu.

         -Albo satanizm w TVP, albo abonament?
Tak. Dopóki są te programy, dopóty powinniśmy działać jasno i zdecydowanie, nie przykładać ręki do złego. Ale jak czytam, władze mediów publicznych podkreślają w tym kontekście, że abonament to zaledwie 12 proc. budżetu telewizji. No, skoro tak, to w ogóle tego nie odczują, nie powinni więc mieć do mnie pretensji. Przypominam też, że rządząca dzisiaj Platforma wzywała do niepłacenia abonamentu, więc można powiedzieć, iż podnoszę ich postulat.
          -W tym wszystkim najbardziej zadziwiająca jest pogarda dla ludzi o katolickim światopoglądzie, ludzi poważnych, nielubiących szargania tradycji i polskiej historii. A przecież to główna grupa widzów TVP. Bo zainteresowanych rozrywką widzów już dawno przejęły stacje komercyjne lub Internet. 
Przypomina mi się jedna z książek o rewolucji francuskiej, z której wynika jasno, że arystokracja walcząca z królem nie wiedziała, iż podcina gałąź, na której siedzi. Tu jest dokładnie to samo. Upokarzają, obrażają tych ludzi, którzy są ich najwierniejszymi widzami.
          -Pomimo słów księdza biskupa, tak odważnych i budzących podziw wielu chrześcijan, pomimo oświadczeń innych księży biskupów nie udało się tego programu zatrzymać. Oświadczenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji było lekceważące dla głosów protestu.
 Tak, było nie na poziomie.
         -Kościół dziś tak mało znaczy?
Pewnie dla niektórych środowisk faktycznie znaczymy mało. Każdy głos Kościoła powoduje natychmiastowe oskarżenia o konserwatyzm, moherowość, brak zrozumienia współczesnego świata. Ale Kościół nie może milczeć, gdy podważa się fundamenty własnej kultury, nie tylko polskiej, ale i europejskiej. Kultury, która ma fundamenty chrześcijańskie. Otwarcie mówiła o tym Margaret Thatcher: „Konserwatysta to jest ktoś, kto szanuje podstawowe zasady moralne. Zachowuje najlepsze wzory i stopniowo ulepsza świat". I podkreśla, że prawa człowieka wynikają wprost z chrześcijaństwa. I że nie ma demokratycznej Europy bez szacunku dla dziedzictwa.
           -Może celem całej tej afery z Nergalem jest pokazanie Kościołowi, gdzie jego miejsce?
Byłoby to bardzo złe, ale nie można tego wykluczyć. Już
wcześniej była przecież podobna sytuacja, kiedy Ministerstwo Spraw Zagranicznych podjęło działania przeciw ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. Wtedy Watykanowi, innemu państwu, zawracano głowę wypowiedzią księdza.
          -Krzysztof Luft, członek Krajowej Rady Radiofonii, mówił, że Nergalowi należy się szacunek, a nie „batożenie różańcem po plecach".
Zasmucające, bo ci ludzie powinni służyć wspólnocie, a nie obrażać chrześcijan. To jest dokładnie ta sama stylistyka, co „dorżnąć watahy" czy „bydło", „PiS-owska dzicz". Mogliby więc wszyscy razem podać sobie ręce.
          -A minister Nowak określił się jako „Ziomal Nergala".
Sobie dał świadectwo.
          -Jak zdaniem księdza biskupa powinna zakończyć się ta historia?
Gdyby to ode mnie zależało, po prostu bym przerwał emisję programu. Chcę powiedzieć prezesowi Braunowi, żeby miał odwagę być wiernym tradycjom, z których wyrósł. Tradycjom swojej rodziny, która nigdy nie miała wątpliwości, po której stronie należy się opowiedzieć. To wymaga pewnej wielkości, żeby uznać swój błąd, powiedzieć, że zrobiło się źle, że muszę się poprawić. Ale nie sądzę, żeby prezesa Brauna nie było na to stać. No, chyba że znaczenie pieniędzy, wygoda zasłaniają inne wartości. Chociaż kolejne ekscesy pokazane przez prasę, kolejne szyderstwa z wiary, ale także i z ludzi niepełnosprawnych na koncercie być może otrzeźwiły władze telewizji. Oby.
         -Szatan istnieje?
TAK. Nie jest prawdą, jak głosi nasza ludowa tradycja, że to jest rogaty stwór z kopytami. To było takie oswajanie szatana, w sumie jego zwycięstwo. To, że nie wierzy się w szatana, nie znaczy, że jesteśmy od niego bezpieczni. Ludzie, jeśli odrzucą Boga, uwierzą we wszystko. We wróżki, w amulety, przesądy, w szatana wreszcie. Obecność złego ducha jest tak przejmująca, tak potrafi człowieka zniewolić, że cierpienie jest potem niewyobrażalne.

—rozmawiali Jacek i Michał Karnowscy                              

Źródło:Uwazamrze.pl

piątek, 28 października 2011

List s.Emmanuel z 15.X.2011r

List s.Emmanuel z 15.X.2011r





Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!
1. 2 października 2011 r. Mirjana, otoczona ogromnym tłumem, miała comiesięczne objawienie przy Błękitnym Krzyżu. Po objawieniu przekazała nam następujące orędzie:
„Drogie dzieci! Dziś także moje matczyne serce wzywa was do modlitwy, do osobistej relacji z Bogiem Ojcem, aby wasza modlitwa była radością w Nim. Bóg Ojciec nie jest daleko od was i nie jest wam nieznany. Ukazał się wam przez mojego Syna i dał wam życie, którym jest mój Syn. Dlatego, moje dzieci, nie ulegajcie pokusom, które chcą was odłączyć od Boga Ojca. Módlcie się! Nie próbujcie posiadać rodziny i społeczeństwa bez Niego. Módlcie się! Módlcie się, aż wasze serce zostanie napełnione dobrocią; ona pochodzi tylko od mojego Syna, który jest prawdziwą dobrocią. Tylko serca napełnione dobrocią mogą zrozumieć i przyjąć Boga Ojca. Będę nadal was prowadzić. W sposób szczególny proszę was, żebyście nie sądzili waszych pasterzy. Moje dzieci, czy zapomniałyście, że to Bóg Ojciec ich wezwał?! Módlcie się! Dziękuję wam.”
(Mirjana dodała: „Wcześniej nic nie mówiłam. Ale czy jesteście świadomi, bracia i siostry, że Matka Boża jest z wami? Czy jesteśmy tego godni? Niech każdy z nas zapyta samego siebie. Mówię to, ponieważ jest dla mnie ciężko widzieć Gospę pogrążoną w bólu, bo każdy z nas oczekuje cudu, ale nie pragnie spełnić cudu w sobie samym.”)
2. Najpiękniejsza spowiedź Souhy. Pewna grupa przybyła z Bliskiego Wschodu spędza w Medjugorju kilka dni w nadziei, że odbędzie prawdziwą pielgrzymkę. Wśród nich jest pewna mężatka, Souha, której mąż jest lekarzem. Przyjechała bez niego, ponieważ on pracuje.
Souha ma pewien sekret, który nie daje jej spokoju. Wkrótce po przybyciu idzie do księdza znajdującego się w grupie i zwierza mu się, że dokonała aborcji. Dziecko, którego oczekiwała, miało trisomię, ale ona i jej mąż tego nie chcieli. Razem zdecydowali, żeby usunąć je z łona matki i aborcja została wykonana. Ponieważ niepokoi to jej serce, Souha pyta księdza: „To nie jest grzech, prawda?” Ksiądz odpowiada jej: „Ależ tak, moja córko, to jest grzech! Wielki grzech! Pani musi się wyspowiadać!” Ale Souha nie jest przekonana i odmawia. Jednakże prosi Matkę Bożą, żeby dała jej znak, czy ma się wyspowiadać z tego czynu.
Wieczorem, podczas objawienia Gospy na wzgórzu z Ivanem, Souha jest tam ze swoją grupą. Gdy przychodzi Matka Boża, niespodziewanie zgięta wpół pada na ziemię! Jej ciało jest skręcone, a jej nos przyklejony do ziemi. Pozostaje tak dobrą chwilę i gdy po objawieniu podnosi się, jej przyjaciele widzą, że płacze. Mówi do nich: „Trzeba wezwać księdza, muszę natychmiast się wyspowiadać!”
Nie wiem, co się stało podczas objawienia, trzeba uszanować jej tajemnicę, lecz Matka Boża zadziałała. We łzach Souha odbywa najpiękniejszą spowiedź swego życia. Tak, uświadomiła sobie obrzydliwość grzechu i z tego powodu płacze. Przyjmuje miłosierdzie Boże wobec niej. Jej pokój wewnętrzny zostaje wówczas odbudowany. Jest teraz wolna! Jaki kontrast, jakie światło pojawia się nagle na jej twarzy! Świadczy wśród swych przyjaciół, że odczuwa ogromną radość, jak nigdy dotąd w jej życiu.
W Medjugorju pewne grupy pielgrzymów mają piękną tradycję. Przewodnik proponuje, żeby każdy pielgrzym wziął na siebie odpowiedzialność za modlitwę szczególnie za jedną osobę z grupy podczas całej pielgrzymki. Tak więc, pierwszego lub drugiego wieczoru, każdy wyciąga z koszyka imię jakiegoś pielgrzyma. Kto tego wieczoru na 150 osób z grupy otrzymał imię Souhy i obowiązek modlitwy za nią? Pewna dziewczyna z trisomią!
Tego samego wieczoru telefonuje mąż Souhy i wysłuchawszy opowiadania swej żony mówi do niej: „Wiesz, dzwonię do ciebie, ponieważ dziwnie się czuję, bo ty jesteś tam, żeby się modlić do Boga, podczas gdy ja tu dokonuję aborcji. Tak nie można! Zdecydowałem dziś, żeby z tym przestać.” Także on płakał do telefonu. Przeczuwał, że coś stało się z jego żoną i był gotów uczynić ten ogromny krok na płaszczyźnie zawodowej. Souha nie wierzyła własnym uszom.
To działo się w sierpniu tego roku. Teraz Souha, jej mąż i ich dzieci żyją inaczej, na pierwszym miejscu stawiają Boga. Praktykują sakramenty i idą na Msze św. prawie codziennie. Dają świadectwo innym. Po powrocie z tej pamiętnej pielgrzymki, gdy zadawali sobie pytanie, jak naprawić swą przeszłość, zadzwoniły do nich zakonnice z sierocińca z prośbą o pomoc. Dokładnie zaproponowały, żeby zaopiekowali się pewną sierotą. Zobaczyli w tym odpowiedź Boga i z wdzięcznością zaczęli robić dla tego dziecka wszystko, co było w ich mocy.
A co stało się z tym dzieckiem z trisomią, które zostało usunięte podczas aborcji? W Medjugorju Maryja mówi o dzieciach nienarodzonych: „One są ze mną”. To dziecko z pewnością dużo się modli za swych rodziców i za swych małych współtowarzyszy, którzy zostali przeznaczeni do tego, żeby nigdy nie oglądać słońca.
Zadaję sobie pytanie: czy to dziecko rzeczywiście miało trisomię? W istocie widzę coraz więcej przykładów fałszywej diagnozy: wiele matek decyduje się na zachowanie swego dziecka niezależnie od tego, jak jest ono upośledzone i nagle dziecko rodzi się doskonale normalne. Nasza kultura śmierci i coraz silniejsze forsowanie aborcji nie idą na próżno. Rzecz do zastanowienia!
Ale Bóg jest cudowny! Dla tej rodziny zło obrócił w dobro. Teraz setki (a nawet tysiące) dzieci nie zostaną usunięte przez tego lekarza, który od tej pory walczy o ich życie.
„Drogie dzieci, tego wieczoru zachęcam was, żebyście szczególnie modliły się za dzieci nienarodzone. Módlcie się przede wszystkim za matki, które zabijają swe dzieci. Drogie dzieci, jestem smutna, ponieważ zabija się tyle dzieci. Módlcie się, żeby na tym świecie nie było takich matek.” (do grupy modlitewnej w Medjugorju, 3.03.90)
3. Policjant wreszcie szczęśliwy! Historia rozgrywa się w Madrycie podczas Światowych Dni Młodzieży. Jak wiecie, dla młodzieży ustawiono wiele konfesjonałów i w tej strefie stał pewien policjant do pilnowania porządku. Pewna dziewczyna zauważa, że ten policjant stoi na warcie cały czas w tym samym miejscu, jakby przyklejony do tych konfesjonałów. Więc go pyta: „Dlaczego pan pozostaje tu przez cały czas? (Normalnie policjanci zmieniają miejsce). On jej odpowiada:
– Podczas wszystkich lat mej służby w policji otrzymywałem tylko obelgi, kpiny i gesty nienawiści… Jest jedna rzecz, jakiej nigdy nie otrzymałem, jest to uśmiech. Otóż od chwili, jak tu przybyłem, widzę radosne twarze i otrzymuję tylko uśmiechy, zwłaszcza od młodych, którzy wychodzą z konfesjonałów. Dlatego postanowiłem tu zostać.
– To dobrze! Ale czy pomyślał pan, żeby samemu iść się wyspowiadać?
– Och, nie, nie, nie! Nie po to tu jestem.
Nazajutrz dziewczyna spotyka go ponownie i widzi go pełnego radości. Podchodzi do niej z uśmiechem od ucha do ucha i mówi do niej: „Poszedłem do spowiedzi!”
Matka Boża powiedziała: „Zachęcam was, drogie dzieci, żebyście się spowiadały przynajmniej raz w miesiącu, ponieważ nie ma nikogo na ziemi, kto nie potrzebowałby comiesięcznej spowiedzi. Comiesięczna spowiedź będzie lekarstwem dla Kościoła Zachodniego. Zachęcam was do tego, żebyście to orędzie rozpowszechniali na całym świecie!” (latem 1981)
4. Komisja. Prace ekspertów, którzy w Rzymie pracują nad sprawą Medjugorja pozostają jeszcze dosyć dyskretne. Ale dane są pewne znaki: Na wiosnę widząca Ivanka Elez (pierwsza, która widziała Gospę 24 czerwca 1981 r.) została wezwana do Rzymu, żeby złożyć tam swoje świadectwo. Później także ojciec Jozo Zovko i widząca Vicka pojechali w tych dniach do Rzymu, żeby tam spotkać się z kardynałem Ruini, przewodniczącym Komisji. Módlmy się nadal, żeby plan Maryi wypełniał się bez przeszkód! On się wypełni z pewnością, widzący to wiedzą. „Wszystko to, co nie jest z Boga, przeminie, mówią oni, a to wszystko, co jest z Boga, pozostanie.” Do nas należy, żeby przyspieszyć Bożą godzinę przez nasze modlitwy i ograniczyć cierpienia spowodowane oporem!
5. Piractwa w internecie? Pewni oszuści przechwytują adres e-mailowy, który nie należy do nich i rozsyłają do wszystkich kontaktów tego adresu wezwanie domagając się znacznych sum pieniężnych, żeby wybawić z kłopotu właściciela tej skrzynki bez jego wiedzy. To jest piractwo. Więc gdy pewnego dnia otrzymacie pilne żądanie pieniędzy, wiedzcie, że ono nie pochodzi od nas. Należy usunąć to pytanie bez odpowiedzi. Módlmy się za tych, którzy używają swej wiedzy w celu oszukania innych, tych, którzy swą wiedzę używają raczej w służbie Bogu! W ten sposób unikną smutnego końca. Ponieważ ten, kto kopie dół przed swym bratem, sam w niego wpada (Patrz Ps 9, 15).
6. Jeśli nie otrzymujecie już orędzi ani wiadomości z Medjugorja (po francusku), napiszcie do contact@edm.eu.com Poprzednie orędzia zobaczcie w http://www.edm.eu.com/
Droga Gospo, nasza Pani Różańcowa, pomóż nam, żebyśmy zostali wierni naszemu codziennemu różańcowi, żebyśmy chronił nas Twój matczyny płaszcz i żebyśmy uniknęli ognistych strzał złego.
Siostra Emmanuel +
Źródło: zwiastowanie.alleluja.pl

Polecamy również pozycje książkowe s. Emmanuel, które są do nabycia w naszej księgarni w Swarzewie






czwartek, 27 października 2011

Krucjata Różańcowa za Ojczyznę - informacje

Siedmiu biskupów podjęło już KRUCJATĘ RÓŻAŃCOWĄ ZA OJCZYZNĘ.

Ilość zgłoszeń wzrosła o 123% w ciągu miesiąca. Przyłączają się liczne znane osoby publiczne i wspólnoty modlitewne. Maria Vincit!


KRUCJATA RÓŻAŃCOWA ZA OJCZYZNĘ jest pod duchową i organizacyjną opieką Ojców Paulinów z Jasnej Góry. 
Do dnia dzisiejszego wpłynęło 25 333 zgłoszeń indywidualnych i zbiorowych, co stanowi wzrost o 123,35% od dnia wydania powyższego komunikatu, tj. od 25.09.2011



Krucjatę podjęli:

Księża biskupi:
ks. abp Andrzej Dzięga, ordynariusz szczecińsko - kamieński
ks. kardynał Józef Glemp, prymas senior
Ks. bp Wacław Depo, ordynariusz diecezji zamojsko-lubaczowskiej
ks. kardynał Henryk Gulbinowicz
ks. prof. dr hab. Ignacy Dec, ordynariusz świdnicki
ks. bp Kazimierz Górny, ordynariusz diecezji rzeszowskiej. Przewodniczący Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski
Ks. bp Stanisław Stefanek biskup diecezji łomżyńskiej

Inne znane osoby świeckie i duchowne:
Grzegorz Bierecki, twórca SKOK
Jacek Sasin, minister w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego
Ks. prał. Jan Sikorski, honorowy kapelan Solidarności Regionu Mazowsze.
Marek Tadeusz Kuchciński ,wicemarszałek Sejmu RP VI kadencji
Jerzy Łysiak prezes Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej
Marcin Ociepa, Wiceprzewodniczący Rady Miasta Opola
Blisko 50 osób w tym członkowie Legionu Maryi, Radia Maryja, Solidarności z Opola

Wspólnoty modlitewne:
Różańcowe Jerycha - od czerwca 2011
Wspólnota modlitewna Moc Modlitwy “ Krucjata Różańcowa za Polskę. - od czerwca 2011
Parafia rzymsko-katolicka św. Bartłomieja w Kuleszach Kościelnych od 17.07.2011
Żywy Różaniec Forum Frondy od 14.07.2011
Z Parafii św. Ferdynanda w Chicago 130 osób od 24.07.2011
Róża Różańcowa Wspólnoty Świętego Józefa z Lublina od 25.07.2011
 Z Parafii Matki Bożej Fatimskiej Gdańsku Żabianka 93 osoby od 31 lipca 2011
Grupa modlitewna Parafii Świętego Floriana w Mogielnicy od 01.08.2011
Grupa Codziennego Rozważania Słowa Bożego z Facebook-a od 09.08.2011
Róża Różańcowa z Tarnowa.od 09.08.2011
Z Parafii Chrystusa Odkupiciela w Chełmie Lubelskim 140 osóbod 10.08.2011
Wspólnota Czcicieli Miłosierdzia Bożego przy parafii Św. Łukasza w Bydgoszczy od 12.08.2011
Wspólnota Klasztoru Sióstr Bernardynek w Łowiczu od 14.08.2011
Legion Maryi z Kraśnika z Parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny od 14.08.2011
5 Róż Matek i 1 Róża Ojców z Parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Łąkocinach od 15.08.2011
Siostry Klaryski od Wieczystej Adoracji z Hajnówki od 17.08.2011
Grupa modlitewna Ordynansi Maryi z Winnipeg w Kanadzie od 24.08.2011
Grupa Intronizacyjna z parafii Świętej Trójcy w Starachowicach.
Wspólnota Róż Różańcowych z Parafii św. Ap. Piotra i Pawła w Opolu 80 osób od 29.08.2011
Rektorat Kościoła Św. Katarzyny w Zamościu wraz z gromadzącym się przy nim Legionem Maryi.


Do sześciu milionów osób modlących się codziennie na różańcu za Ojczyznę jeszcze trochę brakuje. Do Krucjaty można przystąpić online:

Intencja modlitewna samodzielna lub dodawana do dotychczasowych intencji odmawianych na Różańcu, przynajmniej jedna dziesiątka dziennie:

Z Maryją Królową Polski módlmy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu!

środa, 26 października 2011

Halloween




Słowo Metropolity Gdańskiego
wobec obchodów „święta Halloween”
(przypomnienie)


Umiłowani w Chrystusie Panu Bracia i Siostry,

Zbliża się Uroczystość Wszystkich Świętych, której liturgiczne obchody przypominają nam chrześcijańskie powołanie do świętości. Ze względu na postępującą promocję okultyzmu i magii w środkach przekazu, w środowisku szkolnym i w społecznościach lokalnych z okazji tzw. „święta Halloween” pragnę przypomnieć fakty dotyczące tego obchodu oraz stosowną naukę Kościoła.Korzenie „Halloween” sięgają pogańskich obchodów święta duchów i celtyckiego boga śmierci. Autor „Biblii Szatana” i twórca współczesnego satanizmu Anton Lavey stwierdził, iż noc z 31 października na 1 listopada jest największym świętem lucyferycznym. Kroniki policyjne potwierdzają wzmożoną liczbę aktów przemocy o charakterze okultystycznym, nasilających się w tym właśnie czasie. Kościół ostrzega przed angażowaniem się w jakiekolwiek formy okultyzmu i magii. Nauczanie to znajdujemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (p. 2116 i 2117), w dokumencie Stolicy Apostolskiej „Jezus Chrystus dawcą wody żywej” (Watykan, 3 lutego 2003 r.), w Nocie Duszpasterskiej Konferencji Episkopatu Toskanii (Florencja, 1 czerwca 1994 r.) oraz w zwyczajnym nauczaniu biskupów.Wdrażanie dzieci, młodzieży i części dorosłych w przyzwolenie na praktyki okultystyczne, choćby pod pozorem zabawy („przekupywanie duchów”) należy w świetle powyższych faktów uznać za niezgodne z nauką Kościoła. Pogańskie w swojej istocie obchody wigilii Uroczystości Wszystkich Świętych praktykowane przez ludzi uznających się za chrześcijan zubażają ich duchowo. Odwraca się uwagę od naśladowania świętych i błogosławionych, a skłania się do przyjęcia zbanalizowanej wizji świata nadprzyrodzonego.Na owocne przeżywanie Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego z serca wszystkim błogosławię,+ Sławoj Leszek Głódź
Arcybiskup
Metropolita Gdański

Zło

Dzisiejszemu człowiekowi wmówiono, że o ile dobro i zło mieszają się w świecie, o tyle istnienie sił sprawczych tych stanów ludzkich wyborów nie istnieje. Istnienie diabła sprowadzono do starych legend, dzisiejszy postępowy człowiek nie może wierzyć w istnienie jakichkolwiek sił ponad naturalnych. Mało tego, od kilku lat próbuje się spychać chrześcijan na boczne tory. Może mi się wydaje ale podzielone polskie społeczeństwo dzieli się jeszcze dodatkowo na: katolików postępowych, katolików moherowych i całą resztę. Swoistym sprawdzianem zachowań była "akcja krzyż" na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. 

Nowa naklejka na samochodach.

Zagrożenia

Ludzi, którzy mówią o zagrożeniach i zakamuflowanych znakach okultystycznych nazywa się oszołomami i niezrównoważonymi psychicznie. Znaczna część ludzi woli żyć w słodkiej nieświadomości niż w prawdzie. Przypomina mi się historia biblijna, wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej. Pomimo tego, że widzieli wiele znaków i cudów jakie Bóg czynił za pośrednictwem Mojżesza, buntowali się przeciwko Bogu Jahwe. Woleli wrócić do niewoli egipskiej niż być wolnymi. Argumentowali swój wybór pełną miską strawy i spokojnym snem. Niestety zapomnieli o ciężkiej pracy i licznych batach na swoich plecach. Jak łatwo było nimi manipulować.
Dzisiaj zagrożenia pojawiają się wszędzie. Symbolika antychrześcijańska wręcz diabelska wciska się do naszych domów drzwiami i oknami. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z licznych new age`owskich ozdób jakie na sobie nosimy (pierścień atlantów, wisiory z podobizną sowy, amulety, kamienie), jakie zawieszamy w domu (maski, dzwoneczki). Wiele z tych znaków pojawia się na przedmiotach użytkowych (np. marka z pentagramem w tle). 
Zło stara się także wchodzić do naszych domów poprzez telewizje (wróżki, horrory, teledyski), radio (muzyka, słowa piosenek, wykonawcy, którzy odwołują się do demonów), prasę (pornografia, reklamy).

BAFOMET NA PALCU BEYONCE


Co robić?


Może odpowiedzią będą słowa homilii jaką wygłosił ksiądz w Medjugorje podczas tegorocznego festiwalu młodych:



poniedziałek, 17 października 2011

Krakowski Marsz Ateistów i Agnostyków (15.10.2011)

Polska wiele zniosła i wiele znieść może, dopóki będą gorące wierzące serca. Wydarzenia z ostatnich dni i tygodni nie napawają optymizmem. Ostatnie marsze sprzeciwu wobec bankierów i światowej ekonomii, które miały miejsce w różnych częściach Europy, z całą pewnością nie są przypadkowe. O ile zrozumiała jest sytuacja zwykłych obywateli Europy (co prawda do niedawna żyjących na wysokiej stopie, w porównaniu z nami), którzy obciążani podatkami i parapodatkami coraz częściej stają się niewolnikami systemu fiskalnego i bankowego. O tyle niezrozumiały jest fakt agresji w stosunku do kościoła katolickiego, a tym bardziej akty niszczenia obiektów sakralnych. 



Nieznajomość historii, ograniczanie godzin lekcyjnych, prowadzi w konsekwencji do niewiedzy. Człowiek niedouczony jest łatwym przedmiotem manipulacji. To widać z haseł jakie nieśli młodzi ludzie w marszu. Naśmiewanie się z haseł "Bóg, Honor i Ojczyzna" jest szczytem chamstwa. Nie po to ginęli na polach bitew nasi dziadowie z tymi hasłami na ustach, aby dzisiaj jakiś "małolat" wyśmiewał się z nich. Znając historię wiemy, że nikt nie wygrał z krzyżem. Każdy kto podnosi rękę na krzyż podnosi ją na Boga. Życzę tym ludziom łaski wiary i nawrócenia.
Cała nadzieja w młodzieży, która czuje ducha polskiego. Dziękuje Wam młodzi przyjaciele za taką postawę. Dziękuje Wam za obronę krzyża i Polski.

niedziela, 16 października 2011

Głuchy mężczyzna zaczyna słyszeć w Medjugorje

Domenico Mascheri (lat 87) z Włoch używał aparatów słuchowych od lat 70-tych. Ale podczas Mszy Św.
w Medjugorje 27 września nagle zaczął słyszeć kapłana coraz wyraźniej. To już tydzień jego nowego życia      
z dobrym słuchem, nie wspomaganym przez aparat słuchowy, a jego żona wciąż nie może pojąć, że już nie musi do niego wykrzykiwać.

Domenico Mascheri chodził na Msze Św. całe swoje życie. Ale ten 87-letni Włoch z Cesena nigdy nie zapomni Mszy Św. Pod gołym niebem, na której był obecny 27 września w Medjugorje.

Podczas tej Mszy zaczął samodzielnie słyszeć po 40 latach kiedy to był zupełnie uzależniony od aparatów słuchowych pozwalających mu trochę słyszeć.


Gdy Domenico Mascheri szedł na Mszę Św. tego wtorkowego wieczoru, było to po dwóch dniach gdy żył w całkowicie cichym świecie, ponieważ baterie w jego aparatach słuchowych się wyczerpały. Relacjonuje dla lokalnej gazety Il Resto del Carlino z siedzibą w Bolonii:

„ Przybyliśmy do Sanktuarium w niedzielę, 25 września. Następnego ranka zdałem sobie sprawę, że zgubiłem baterie do dwóch moich aparatów słuchowych. Znalazłem się w moim własnym świecie, ponieważ widziałem, jak inni poruszali wargami, a ja nie mogłem ich słyszeć.”

„Zadzwoniłem do swojej żony do domu, ale nie mogłem z nią rozmawiać. Powiedziała mi po moim powrocie, że nie słyszałem jej krzyków. Nie było żadnej możliwości zdobycia zapasowych baterii i zrezygnowany pogodziłem się z tym, że będę kontynuować pielgrzymkę w całkowitej głuchocie” – mówi Domenico Mascheri.


Po dwóch dniach w świecie bez dźwięków, zaświtał 27 września – dzień, który powinien być dniem szczególnym dla 87-latka:

„We wtorek wspiąłem się o lasce na Wzgórze Objawień. Wtedy, wieczorem, zdarzyło się to, czego nigdy nie oczekiwałem” – opowiada Domenico Mascheri dla gazety Il Resto del Carlino.

„O 6-tej wieczorem, razem z pięcioma ludźmi z mojej grupy poszedłem na Mszę Św. pod gołym niebem na dużym skwerze przed Sanktuarium. Usiadłem na ławce, ale nie słysząc co kapłan mówi, modliłem się indywidualnie, więc nie mogłem odpowiadać celebransowi. Wtedy nagle, gdzieś w połowie podczas odmawiania Zdrowaś Mario, zacząłem słyszeć głos kapłana, który stopniowo stawał się silniejszy. „

„Nie wiedziałem, co robić. Intensywność głosu celebransa zwiększała się, i w pewnej chwili stała się tak silna dla mnie, przyzwyczajonego do niesłyszenia, że pomyślałem, że śnię. Gdy zdałem sobie sprawę, że słyszę przez swoje uszy bez jakiejkolwiek sztucznej pomocy, rozpłakałem się, ale nie miałem odwagi powiedzieć coś moim towarzyszom podróży.”



Podczas kolacji głośno powiedziałem wszystkim, że znalazłem baterie. Zapytali mnie, gdzie je znalazłem i powiedziałem im: „spadły z nieba.”  Wszyscy zrozumieli, powstali i  obejmowali mnie, a następnie bawiliśmy się. Wróciliśmy do domu w czwartek i moja żona wciąż nie dowierza temu co się stało, ponieważ krzyczenie w trakcie rozmowy ustało teraz po 40 latach ” – mówi Domenico Mascheri.

„Dla mnie jest to cud, ale ustalenie tego będzie należało do lekarzy i duchowieństwa. Wiem tylko tyle, że po wielu latach cierpień, nie potrzebuję już żadnych aparatów. W poniedziałek pójdę do mojego lekarza i mojego specjalisty, oczywiście bez wetkniętych w uszy urządzeń, i przeprowadzę wszystkie testy jakie przechodziłem w ciągu tych 40 lat.”

To było długie życie w wierze, a kulminacja nastąpiła w ten wieczór w Medjugorje:

„Nawet już jako dziecko modliłem się do Jezusa, Maryi i świętych. Miałem pełne przygód życie i zawsze utrzymywałem niezłomną wiarę. Zawsze oglądałem objawienia Matki Boskiej Medjugorje w telewizji i czułem pragnienie żeby tam pojechać. Od pierwszego razu, gdy usłyszałem o cudach, powiedziałem, że muszę tam pojechać.” – mówi Domenico Mascheri.

„Jestem odmłodzony i nawet mniej odczuwam ciężar moich 87 lat. A wszystko to dzięki Madonnie.”

Tłumaczył: Michał z Radomia

Serdeczne podziękowania Michałowi za tłumaczenie. Zawsze chętnie tłumaczy zwłaszcza teksty dotyczące Królowej Pokoju.  Co poproszę od razu podejmuje się i robi to bardzo starannie.

Źródło: http://www.medjugorjetoday.tv/2417/deaf-man-starts-hearing-in-medjugorje/
za: Królowa Pokoju Blog

sobota, 15 października 2011

Kaci Popiełuszki wyrzucą Krzyż od jego matki z Sejmu?!


Krzyż, który wisi w Sejmie przez większość mediów oraz polityków lewicowej większości (PO, Ruchu Palikota i SLD) jest wyraźnie traktowany jako nic niewarte dwie zbite ze sobą deski! Może przypomnienie tego co to za krzyż zmieni nieco skandliczne zachowania i wypowiedzi na temat tego czy ma on prawo wisieć tam, gdzie wisi.
Oto fragment sejmowej mowy mieszkającego w rodzinnej parafii ks. Jerzego Popiełuszki ówczesnego posła Piotra Krutula, który zawiesił w Sejmie krzyż, którego usunięcia domaga się dziś lewica:
"W roku 1997 z drzewa ołtarza ojczyzny na Jasnej Górze wykonano krzyż. Ten krzyż 4 lata temu, 19 października 1997 r., podczas Mszy Świętej w intencji ojczyzny leżał na grobie księdza Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu. Po Mszy Świętej matka ks. Jerzego Marianna Popiełuszko przekazała krzyż parlamentarzystom. Ten krzyż wisi dziś w polskim Sejmie."
Powieszony w Sejmie Krzyż - dar matki ks. Popiełuszki ma teraz zostać usunięty! Kto się domaga?! Przyjaciel prezydenta Komorowskiego i wieloletni współpracownik premiera Tuska oraz wydawca jego książki i b. wiceszef klubu PO Janusz Palikot!
Najbardziej przerażające jest to, że jednym z nowowybranych posłów Ruchu Palikota, którym jak słyszymy przeszkadza w Sejmie Krzyż upamiętniający bohatera narodowego i męczennika za wiarę jest Roman Kotliński, człowie, który jak podają media nie tylko w swym antyklerykalnym piśmie "Fakty i Mity" usiłował wybielać morderców ks. Popiełuszki, ale nawet zatrudnił w swej gazecie esbeka, który osobiście zabił ks. Popiełuszkę!
Media cytowały takie fragmenty tekstów polityka Ruchu Palikota:
"Śmierć księdza Popiełuszki od 17 lat jest dla jego sutannowych braci wiecznie aktualnym tematem do kazań i niewysychającym źródłem ogromnej gotówki. Ile można zarobić na pięciu, dziesięciu, stu Popiełuszkach?! (...) Wyposzczony przez 15 lat Piotrowski(morderca ks. Jerzego-red.)narobi ich Kościołowi na pęczki".
Janusz Palikot, który twierdzi, że "Polskę trzeba chronić przed katolicyzmem", pytany o te wypowiedzi swego posła mówił:
"Ten incydent nie rzuca na niego takiego cienia, by nie mógł kandydować".
Warto również zwrócić uwagę, że honorowym gościem imprezy powyborczej Ruchu Palikota był rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban, który pod pseudonimami oczerniał ks. Popiełuszkę i był głównym autorem nagonki, która doprowadziła do zamordowania ks. Jerzego!
Jak mówił sam Urban, Palikot i jego formacja są bardzo pozywtynie oceniani przez ówczesnego dyktatora, odpowiedzialnego za zbrodnie lat 80. tyrana, gen. Wojciecha Jaruzelskiego! Urban mówi, że Palikot wysłał mu nawet swoją książkę z dedykacją!
Jak się okazuje to jeszcze mało, by niektórym zapaliło się alarmowe "czerwone świtełko"! Bo tym wszystkim, Palikot jest bowiem przyjmowany w Pałacu Prezydenckim przez swego przyjaciela, prezydenta Komorowskiego(gen. Jaruzelski też ponoć jest tam ostatnio częstym gościem), a premier Tusk nie wykluczył jego udziału w rządzie!
A więc mamy sytuację, w której za zgodą blisko 70% wyborców powstała sytuacja w której kaci ks. Jerzego Popiełuszki i ich przedstawiciele usuwają z Sejmu podarowany przez jego matkę dowód jego męki i symbol męczeństwa, a opinia publiczna przyklaskuje temu, widząc w tych urągających Polsce i Polakom zdarzeniach przejawy budowy "nowoczesnego państwa"...
Cóź można jeszcze powiedzić?! Przepraszmy Księże Jerzy......



za: http://uczciwa.polityka.salon24.pl/354240,kaci-popieluszki-wyrzuca-krzyz-od-jego-matki-z-sejmu

Czytaj jeszcze: